Szaleństwo ostatnich dni roku szkolnego. W sobotę popracowałam dość sporo fizycznie, ale niestety i w sobotę i w w niedzielę wieczorem pojawiło się piwko. Nie mam na razie zupełnie czym się pochwalić. Prawie codzienne objadanie się truskawkami- niby 97% wody, ale jak się zje kilogram... A najgorsze jest to, ze zwykle po zjedzeniu owoców mam ochotę na coś konkretnego. i tak koło się zamyka... Ale mam nadzieję, że będzie lepiej, mądrzej.