No właśnie Kfiatuszku - doby to mi często brakuje . Ale jakoś daję radę :P . Tak naprawdę to dzięki Karolowi. Kiedyś też leniuch byłam. Nawet dla nas dwojga zmywarkę kupiłam, bo mi się nie chciało zmywać . Ale odkąd zauważyłam, że jak tylko nie umyję podłogi, albo nie wyprasuję rzeczy bardzo gorącym żelazkiem, to małemu się od razu skóra pogarsza - musiałam zabrać się za siebie i ratować dziecko :P . Jakoś w miarę udało mi się zorganizować. No i daję radę w takim zorganizowanym życiu
Pracy szukam. Wierzę, że coś znajdę. Chociaż te cyferki też by się przydały .
Ale właściwie, to wpadłam, żeby podzielić się wrażeniami po peelingu. Otóż.... szczypało jak cholera .Zrobiłam 3 łyżki kawy zaparzonej (fusów znaczy), 3 łyżki soli, 3 łyżki kryształków alg (nadal je hoduję, bo ich woda przynosi ulgę małemu ) i oliwkę, bo tego używam po kąpieli. Starczyło na biust, brzuch i całe nogi. Trzymałam koło 5-6 minut, bo nie mogłam znieść tego szczypania dłużej. Skóra jest... naprężona jak po zimnym prysznicu i trzyma się tak już 1,5 godziny. I jest bardzo delikatna .
ps: jeździłam rowerkiem pół godzinki
Zakładki