Ładnie, że waga spada. A na modelowanie sylwetki też przyjdzie pora...Niedziela dziś ładna, więc ją trzeba dobrze wykorzystać!
Ładnie, że waga spada. A na modelowanie sylwetki też przyjdzie pora...Niedziela dziś ładna, więc ją trzeba dobrze wykorzystać!
Waga się ostatnio buntuje Pesteczko, ale co tam
Dziś mały spacerek, bo miałam gości na obiedzie.
Raport:
kanapka z rybą
bigos
makaron z mięskiem i warzywami na parze
deser lodowo-owocowy
kanapka z mięskiem
No i w końcu dziś trochę pohulałam, poskakałam i prawie 2,5 godziny spędziłam na rowerku (moja tylna część ciała baaaaaaardzo cierpi )
To tyle dziś - idę spać, bo jutro znów tydzień pracy się zaczyna
Milej nocki
Co nas nie zabije...
Tak było:
A teraz z wyznaczoną górną granicą 77kg dbam o nowe życie rozwijające się we mnie
13tc - 64,6kg
mnie by pośladki odpadły po takiej jeżdzi ale muszę wreszcie odkurzyć mój prawdziwy rower i R gdzieś wyciągnąć.....
na razie idę piec sernik, bo R ma jutro imieniny
Kseniu - z tą ręką to nie wiedziałam - człowiek się uczy całe życie
Mustikka - ech... rozmarzyłam się przez ten Twój serniczek....
Lili - na rowerku to z przerwą, ale i tak mnie tyłek bolał, a dziś nogi dla odmiany. A myślałam, że mam lepszą kondychę
Pokażę Wam jak codziennie zasuwam do i z pracy. Ciekawa byłam ile to km - okazuje się, że nie dużo - około 5,5 dziennie wg zumi.pl
A wygląda to tak:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Co nas nie zabije...
Tak było:
A teraz z wyznaczoną górną granicą 77kg dbam o nowe życie rozwijające się we mnie
13tc - 64,6kg
5 km to wcale nie jest mało Prawie godzine trzeba iść
U mnie praca zaczyna się od czwartku, ale na piechotkę musiałabym iść z 4 godziny, tak więc spacery w tym przypadku odpadają
A ja na rowerze jeździłam kilka lat temu i teraz jak bym wsiadła to wielkie zakwasy murowane
- dobrze wiedzieć. Zajrzę tam potem.
Dziś tylko raporcik i spać.
kanapka z żółtym serem
sałatka z tuńczyka
kurak z ryżem i sos słodko-kwaśny
jajko na miękko z chrzanem
pęczek rzodkiewek
A poza tym ruszyłam trochę hula-hop, rowerek - tylko 20 min, bo tyłek pamięta wczorajszy wyczyn , no i spacer i marsz pięcioipółkilometrowy
Teraz spać - padam (Karol dziś znów marudny, poza tym się pokłóciłam z panią alergolog o szczepienia - ech...)
Ale jutro i tak wzejdzie słońce, więc muszę się rozluźnić i... chyba wydłubię z lodówki wino - chyba jakieś tam jest - i wypijemy po lampeczce, kąpieli spać
Postaram się jeszcze do Was pozaglądać
Co nas nie zabije...
Tak było:
A teraz z wyznaczoną górną granicą 77kg dbam o nowe życie rozwijające się we mnie
13tc - 64,6kg
Kfiatuszku - no ja tak normalnie to idę 2 razy po 30 minut, a jak szybko maszeruję to po około 22-23 minuty w jedną stronę
Trzymam kciuki za spokojny powrót do pracy (ja musiałam zrezygnować w połowie zaległego urlopu, bo mnie zawezwali prawie z dnia na dzień )
Co nas nie zabije...
Tak było:
A teraz z wyznaczoną górną granicą 77kg dbam o nowe życie rozwijające się we mnie
13tc - 64,6kg
Zakładki