Dzięki za tyle wsparcia
Ja mam taką teorię - zawsze organizm bezproblemowo mi chudł 5kg. Od kopa praktycznie Potem każdy kilogram był wymęczony i powolny. Tylko że zazwyczaj najwięcej ważyłam 75kg - a 70kg mi w miarę odpowiadało. Teraz schudłam pięknie do 75kg - i znowu blokada.
Ale oczywiście trzymam się dzielnie, nie ulegam.
Najprzyjemniejsze jest rano, kiedy jem te pyszne kanapeczki z "udziwnionych" chlebów z dodatkami (ostatnio: śliwki, yummie) i warzywami, a wieczór jest koszmarem - trzeba się nieźle trzymać. Ale daję radę, jeszcze załamki "na całego" nie miałam, żeby się rzucić i wchłonąć coś bez opamiętania.
Zakładki