Witajcie
Wczoraj miałam nadprogramowe spalanie kalorii Ale po kolei...
Pomyślałam sobie, że dwa dni treningu z moim maleństwem to za mało i będziemy ćwiczyć codziennie (a pańci przyda się trochę ruchu ). Więc po pracy ruszyłam w plener, żeby zwalczać ośli upór suni...wiało strasznie, zimno, ponuro, ale byłam twarda
Po 30 min ćwiczeń (z różnym skutkiem wykonywanych przez sunię ) spuściłam ją ze smyczy, żeby pobiegała Niestety, przez łąki płynie sobie rzeczka, a niedaleko jest oczyszczalnia scieków a sunia uwielbia wodę, z braku wody może być kałuża, błotko...bez znaczenia (dla niej oczywiście ) W pewnym momencie zniknęła mi z oczu...zawołałam...no i wróciła...mokra myślałam, że wlazła do rzeczki, ale poczułam "rozkoszny" zapaszek więc nie do rzeczki, a w jakieś świństwo
Zaciągnęłam ją do domu wzbudzając atrakcję na całym osiedlu, wszyscy się za mną oglądali (z uwagi na aromat, jaki za nami się ciągnął) A d womu wpakowałam maleństo do wanny i kąpiel z atrakcjami
W sumie trochę kalorii poszło z wiatrem
Pozdrawiam