A już szkoda gadać, pocieszyłam się tylko tym, że wczoraj odebrałam wyniki tomografii i wszystko w porządku, więc kamień z serca.
- wczoraj też jedyne co zrobiłam to trening nóg, jakieś 20 minut, bo na więcej najzwyczajniej nie miałam chęci i ochoty.
Zbierałam się z zamiarem biegania, ale jakoś mi to wszystko ostatnio nie idzie jakbym chciała.
wczorajsze menu:
śniadanie: kanapka z masłem orzechowym + jogurt naturalny z truskawkami, borówkami i mieszanką orzechów
przekąska: sok marchwiowy świeżo wyciskany
obiad: sałatka ze świeżego szpinaku z pomidorkami, ogórkiem, rzodkiewką w sosie musztardowym + roladka z szynki włoskiej nadziewana serem feta i suszonymi pomidorami
kolacja: budyń z płatkami ryżowymi i borówkami
* pomijam fakt, że wczoraj głowa to myślałam, że mi wybuchnie i jakoś nie najlepiej też wyglądałam.
p.s. bosh... cały czas tutaj marudze!!!
dziś kolacja z siostrą, no nic... zmykam teraz na chemię.
Zakładki