Na pewno schudniesz!!! Ja jadłam 1200 kalorii dziennie i schudłam przez tydzień 1 kilogram ,może to nie jest dużo ,ale widzialam jak wygląda kilogram słoniny w sklepie mięsnym.To taki duży płat tłuszczu!!!!!
Na pewno schudniesz!!! Ja jadłam 1200 kalorii dziennie i schudłam przez tydzień 1 kilogram ,może to nie jest dużo ,ale widzialam jak wygląda kilogram słoniny w sklepie mięsnym.To taki duży płat tłuszczu!!!!!
Witam w ten piękny dzionek.
U mnie dietowe zmagania toczą się nadal.Dziś mam już zaplanowane swoje jedzonko.....ale mam zamiar zjeść troszkę wiecej weglowodanów...a dokłądniej więcej pumpernikiela i otrębów.Dziś odmawiam sobie owoców...bo doszłam do wniosku,że połowa tych kalorii to owoce,później warzywa...a po zjedzeniu paru chrupkich chlebków ,czy odrobiny chudego serka nie czuje sie zbyt dobrze....Jednak nie mam zamiaru przekroczyć 1000 kcal.Co do mojej wagi..trudno to określić...wydaje mi się ze troszkę ubyło mi...to dopiero 9 dni diety....własciwie to nie zalezy mi na szybkim i nagłym spadku wagi...ja już czuję sie lepiej ...pozostały mi tylko 4 kilogramy...nie chce zbyt często wchodzić na wage,bo to różnie bywa...teraz jestem przed moimi trudnymi dniami i waga może wzrosnac...chyba lepiej jest ocenić swój wynik dopiero po miesiacu...ważne jest tez zapisywanie konkretnej ilosci tego co zjedliśmy..by wiedzieć ile i jakie były wpadki w ciagu całego miesiaca.
Masza co do wagi to ja bym tak bardzo nie przejmowała się....waga nieraz staje w miejscu ,nieraz nagle spada w dół... a ja pamietam że kiedy chodziłam na aerobic to zamiast chudnąc to moja waga wzrosła...wtedy to dopiero byłam zła...a niepotrzebnie bo to wzrosła waga moich mięśni...a nie tłuszczyk.Myslę,ze nadal musisz stosować swoja dietę....a z czasem da sie zauwazyć wyniki...zobaczysz.
Pozdrawiam .pa
Jestem tu codziennie. Muszę przychodzić, inaczej "pęknę"- po moim odchudzaniu. Wczoraj było ok, dzisiaj na razie też w porządku, mało zjadłam zaraz jadę rowerem moje 24 km. Karmię się tymi Waszymi postami i muszę przyznać , że bardzo dodają mi sił. Wcale nic a nic nie chudnę chybaWaga milczy jak zaklęta cholera złośliwa jedna
Ukradę dzisiaj mojej mamie centymetr krawiecki i się pomierzę dokładnie. I w ogóle będę się mierzyć. Nie chce mi się jeść, nie myślę już o jedzeniu, niecierpliwię się ponieważ wykupią mi wszystkie szczupłe ciuszki piękne co to wiszą w sklepach i czekają na mnie
No to jadę , jesteście kochane baby, trzymajcie się cieplutko, do jutra. Papa Aha, a jak tam, co dzisiaj w telewizji dają? Może jakiś fajny film z Andym Garcią? Jak go widzę to absolutnie nie mogę nic przełknąć
![]()
Widze,ze dzisiaj dopisuje Ci humorek i tak trzymac...podobno śmiechem tez mozna spalić sporo kalorii.Mój dzień tez jest ok...moja niedobra grypka nie pozwala mi za dużo jeść.Właściwie to opchałąm sie owocami ...nic zbyt wartościowego.Okropna gorączka mnie męczy..siedze sobie pod mięciutkim kocykiem i czytam o tym jakie ludzie mają trudności z pokonywaniem własnej nadwagi.
Co do wagi to np. dzisiaj nie wchodze nawet bo czuje sie jaks wielka....zawsze tak jest kiedy najem się owoców,więc lepiej nie będe psuła sobie nastroju.Chciałabym ocenić swój wynik po 1 miesiacu...wierzę,ze wtedy będzie już coś widać.
Widzę,ze sporo jeździsz.........a ja??? Jeśłi chodzi o ten rok to wogóle nie wykorzystałam tego lata ...aż wstyd.
Ok...zmykam..zycze udanej niedzieli....trzyma kciuki...cały czas kibicuje...Masz mi równiez wiele daje wchodzenie na to forum...z utesknieniem czekam kiedy będe mogła tu wejsc.
Pozdrawiam wszystkich odchudzających.....papa![]()
Dziewczyny, tez Was pozdrawiam i zycze wytrwalosci
![]()
Wlasnie jem zupe z kapusty, zeby sie zapchac i nie jesc pierozkow, ktore palaszuje moja rodzinka. Wytrzymam![]()
![]()
i kiedys bede chuda! :P
Nie wyspałam się. Od rana zdążyłam się przez to wszystko już pokłócić z mężem przy jego mamusi, nawrzeszczeć na dziecko, stłuc szklankę, pomierzyć się tym ukradzionym centymetrem i stwierdzić, że jestem prawie najgrubsza w moim mieścieGrubszy jest tylko gruby Karol, ale on ma przynajmniej nowiuśkie Mondeo a ja mam stare , więc i tak on ma lepiej
Ale to nie koniec, katuję się dalej i właśnie założyłam te dżinsy, w których mam wielki tyłek.Myślę, że ja albo źle liczę te kalorie albo coś ze mną nie tak. Chyba zacznę pisać wszystko po kolei co jem i o jakiej porze. Bardzo proszę o skomentowanie.
Dzisiaj:
waga:66 kg
biust: 95
talia: 76
biodra: 106
obwód uda:62
łydka:41
obwód w kostce:25,5 ( mam tu w tym miejscu bardzo grube nogi, nie wiem czemu).
Co zjadłam:
godzina 8.00
kawa mocna rozpuszczalna z jedną łyżeczką cukru
2 x tekturki żytnie Wasa z dżemem wiśniowym niskosł.
godz.11.00
3 x szkl herbatki Pu-erh
1 x kromka chleba białego z odrobiną margaryny i makrelą w pomidorach.
Teraz za chwilę wsiadam na rower mojego syna, w którym nie mogę sięgnąć do pedału i jadę znów moje 24 km.
Nawet jak nie schudnę to sobie pojeżdżę![]()
Chyba muszę być trochę nieznośna, bo wszyscy z domu pouciekali, mąż zabrał dzieci i pojechał do swojej mamusiZupa z kapusty ... ja dzisiaj w planie mam tylko rosół. Próbowała z zupą kapuścianą się odchudzać, skończyło się w Mc Donaldzie ..... Lavazzo, jedz owocki, witamina C pomaga w przeziębieniach
A poza tym szybkiego wyzdrowienia życzę. Jak się spręże , to zdążę jeszcze pójśc do kościoła. To się sprężam, papa , całuski
Dopisane :
godzina 15.00 łyżka wazowa rosołu z kury z łyżką makaronu, pomidor, plasterek serka topionego Hochland
godzina 15.30 kawa bez cukru i 1 kostka czekolady mlecznej z orzechami
godzina 18.30 dwa kubki Pu erh i 1 jajko gotowane.
Oprócz tego, że trochę dzisiaj rozrabiałam, kłóciłam sie i później nie chciało mi się nawet z nikim rozmawiać to przejechałam rowerem te swoje zwykłe 24 km. Ja już nawet znajomych mam z tej trasy)) co tam , nawet jak nie schudnę, to może chociaż nie przytyję
Ale tu mądre babki siedzą w temacie odchudzania, ja pochłaniam wszystko co one piszą i myślę sobie, że czegoś się przy nich nauczę
Z dziennika wychodzi mi że zjadłam niecałe 900 kcal. Czyli kolejny dzień zaliczony. Zaraz sobie przemyślę co zjem jutro i wyślę dziecko na zakupy. Bardzo namawiam moją mamę, żeby odchudzała się razem ze mną. Ona ma do zrzucenia bardzo dużo, ale musi, choruje na serce i ma wadliwe krążenie krwi. Jednym słowem - musi. Waży teraz ponad 100 kg, przy wzroście 156cm. Zobaczymy. Niedługo mąż ma jechać za granicę na 1,5 miesiąca, poproszę żeby przyjechała na tydzień do mnie i będziemy sobie gotowały chude zupki
Papa, udanego wieczorku
![]()
Witaj Masza.
No i znowu mi raźniej..wygląda na to,ze nie tylko ja mam taki ciezki dzień.Mała kłótnia przy niedzieli..wow..jak miło...ach Ci mezczyźni....zero wyrozumiałości...a moze to my jesteśmy takie zmierzłe przez tą dietkę?? Ja tak się czuje...taka własnie nieznośna..no ale coż.
Co do Twoich wymiarów to ja bym się tak nie przejmowała..nie jesz dużo..a do tego ćwiczysz...ja niestety nie ćwicze teraz ...brakuje mi czasu,poźniej mam lenia i tak mijaja mi dni.Ciągle szukam wykrętów.Przeczekaj te złe dni...nie mozesz teraz się załamać...ta dieta nie jest na próżno...organizm na pewno się buntuje i chce Cię poddenerwować.
Jeśli chodzi o moja dietkę..to dziś zjadłam na śniadanko tylko pumpernikiel ,na drugie 100 g jogutru naturalnego z łyżka otrąb...na obiad pierś z surowka...na podwieczorek jakiś jogurcik a na kolację chlebek wasa z odrobinką serka chudego.
Do tego trzeba dodać pare pomidorków,i 3 jabłka. Myślę,ze zmieszczę sie w 1000 kcal.
Zycze miłego dnia..może popołudnie bedzie dla mnie łaskawsze..jade do brata.
Pozdrawiam...papa
do tego powyżej muszę dopisać jedno jajko gotowane zjedzone o 19.30. Musiałam je zjeść,bo kryzys nastąpił. Schroniłam się tu na forum, zmęczę się i pójdę prosto spać. Mój chudy mąż i chudy syn grzeją jakieś lecza w kuchni aż się kurzy, w międzyczasie łykają cukierki z mieszanki wedlowskiej i jeszcze wybrzydzają, że galaretek nie bardzo lubiąA ja tu siedzę i nie mogę sobie przypomnieć, dlaczego nie mogę iść po cukierka. Albo przynajmniej jedniutki kawałeczek chlebka.
BO JEST PO 18.00 , A PO 18.00 SIĘ NIE JE !!!!!!!!!!!!!!!!!
Aha, teraz już, wiem![]()
chciałam jeszcze tylko napisać, że miałam dzisiaj straszny ślinotok, jak w telewizji pokazywali reklamę żarcia dla kotówO rety, nikt nie mówił, że będzie lekko, już więcej się tak nie utuczę. Ten pamiętnik sobie kiedyś wydrukuję i zostawię, jak przyjdzie mi znów ochota obeżreć się jak dzik.
hihihi - o kurcze, a ktoregochciałam jeszcze tylko napisać, że miałam dzisiaj straszny ślinotok, jak w telewizji pokazywali reklamę żarcia dla kotów? nie wiedzialam ze i z tej strony czycha cos groznego ale bede sie miec na bacznosci od teraz
do tej pory szczegolnie obawialam sie zelek ale one byly wrogiem ze tak to ujme bardziej oczywistym...
bardzo fajnie czyta sie Twoj pamietniczek, chyba tez powinnam go druknac i czytac ale na poprawe humoruwidze ze jestes bardzo dzielna - cwiczysz !
wiec waga na pewno ruszy, cierpliwosci tu tylko trzeba i czasu...
z mojej strony w kazdym razie mozesz liczyc na doping
pozdrawiam
papa
Zakładki