witam dziewczyny
wczoraj i dzisiaj trochę zmodyfikowałam mój jadłospis......nie dało się inaczej;
żadnego "złego" prowiantu nie tknąłam ale nie do końca trzymałam się założeń dietkowych.......; nie dało się;
wieczorem planowo miała być ryba po grecku i mizeria, a ja zjadłam sporo węgierek i gruszkę; po prostu nie byłam u babci, a tam nie miałam jak skombinować tego dietkowego jedzonka;
dzisiaj na śniadanko planowo jogurt tylko że z płatkami śniadaniowymi, potem zamiast pieczonego indyka był gotowany z przecierem pomidorowym (mama robiła) i do tego 2 ziemniaki.
na podwieczorek około 8 węgierek pożarłam i nie wiem czy jeść kolację bo wyrzuty sumienia mnie męczą.
kurcze, mam mnóstwo tych śliwek i gruszek....
no i grzybki duszone dostałam (bez zaprawki na szczęście); 1000 kcal się trzymam więc spokojnie, ale martwię się czy skład jadłospisu nie wpłynie na efekt.
dzisiaj za to miałam sporo ruchu, wycieczka rowerowa do lasu, spacer z psem (w tym ostre biegi) i 40 brzuszków bo mój brat ma fajną deskę do tego.
hhmmmmmm......... myślałam że dam radę dokładnie przestrzegać jadłospisu ale po prostu się nie dajeeeeeeee
buuuuuuuuuuuuuuuuuuuu; teraz mam mnóstwo rzeczy w lodówce które nie pasują do tych ostatnich trzech dni bikiniowania.
jutro zamiast grillowanej ryby wezmę tuńczyka. połowa opakowania fety leży i mam nadzieję że się nie popsuje i doczeka sałatki;
pociesza mnie myśl że jesteście tu i nie zapomniałyście o mnie
dziękuję...
Zakładki