Wczorajsze walentynki nie były do końca takie suuper
Nie przez to, że siedziałam sama albo coś w tym stylu..
Siedziałam z Moim UKOCHANYM SERRCEM Miskiem i..siedziałam i właśnie o to chodzi, że siedzieliśmy w domu zamiast w kinie.. na wspaniałaym filmie..wszystko byłoby ok gdybym ja nie nastawiała się aż tak bardzo na ten film, odliczałam cholerne dni i godziny aż na niego pójdę..i..lipa.. nie poszliśmy..bo On był chory..a ja myślałam , że pójdzie.. tez mam wymagania co?
Ale niestety nie mógł bo był naprawdę bardzo chory i musiałam-"chciałam"
..zostać w domu.. W sumie to czułam się jak między młotem a kowadłem..bo tak bardzo chciałam iść na ten film..a z drugiej strony chory ukochany, o którego trzeba się zatroszczyc i zmusić do leżenia,by się wy*****ł..to drugie często awykonalne..sprawa dośc prosta..wiadomo, że trzeba zostac w domu, ale kiedy chciało się iść tak bardzo do kina, a i serce chore ale ukochane prosi byśmy poszli..to wierzccie naprawde cięzki wybór... .ale cóż zostałam w domu..a do kina pójdę innym razem.. trudno..
wiem tylko od kumpla, któremu oddałam bilety, że film jest naprwdę SUUUPER więc znająć jego gust, mogę go WAM polecić..
Na pociechę dostałam od Miśka poduchę z napisem "przytul mnie", dużą świeczkę w kształcie kielicha z serduszkami, dwa kubeczki nierozłączki (zbieram kubki i świeczki), misia z serduszkiem i buziaczki..prawda, ze jest Kochany
Ps. A WY jak spędziłyście ten wyjątkowy dzień
Zakładki