Witajcie!
Padam! Jestem tak zmęczona że ledwo widzę na oczy... Cały dzień spędziłam w kuchni, na pieczeniu ciasta i przygotowywaniu różnych sałatek... Do tego jeszcze musiałam zrobić obiad... Dietetycznie całkiem przyzwoicie-nawet pomimo oblizywania sztućców i wylizywania misek Łącznie zjadłam 1081kcal, w tym:
*2 małe galaretki z truskawkami
*trochę bitej śmietany (to co zostało w misce i na łyżce )
*150g surówki własnej
*2 plasterki sera light
*kawałek sera feta light z sałatki
*1 cappuccino z żeń szeniem
*mleko do kawy
*2 kromki chleba fitness z margaryną light
*200g piersi indyka ze śliwkami
*okruchy z krojenia biszkoptu czekoladowego
I to by było na tyle Jutro nie zamierzam rano zbyt wiele jeść z uwagi na czekający mnie potem obiad u rodziców... A potem jeszcze nasza impreza... U rodziców nie dość że czeka mnie wysokokaloryczny obiad to jeszcze sobie sama pod sobą dołek wykopałam przygotowując tort wiśniowo-czekoladowy z bitą śmietaną (100g=270kcal), bajaderki (100g=320kcal) oraz blok czekoladowy (100g=420kcal). U mnie za to same dietetyczne rzeczy tzn. sałatka pieczarkowa (100g=78kcal), pasta jajeczna do chleba (100g=189kcal), surówka z kapusty (100g=45kcal) oraz sałatka z tuńczyka z ananasem (kcal jeszcze nie podliczone) i kurczak pieczony w miodzie (też jeszcze nie policzyłam), oprócz tego wędzony filet z indyka, ser żółty dla osób nie będących na diecie, dwa rodzaje camemberta light, no i oczywiście margaryna light i chleb razowy (100g=197kcal). Do tego warzywa, a na deser galaretka z truskawkami z kleksem bitej śmietany. W planach mam również piwo grzane z miodem Postanowiłam że nie będzie żadnych chipsów, krakersów ani paluszków. Nie będzie też słodyczy (do piwa i tak nie pasują ) Wystarczy, że będę zmuszona zjeść ten nieszczęsny tort.... Ale musiałam go zrobić bo już obiecałam. Podobnie było z blokiem. Za to bajaderki były niezaplanowane i powstały (jak to bajaderki) z resztek biszkoptu do tortu i resztek herbatników z bloku To jest dopiero rozpusta....
Uciekam odpoczywać Buziaki ogromniaste i przyjemnego weekendu... Jutro nie pewnie nie będzie.... Pojawię się najprawdopodobniej dopiero w niedzielę, by zdać sprawozdanie z sobotniego obżarstwa.... Aha i jeszcze jedno: jutro rano postaram się zważyć. Mam nadzieję że nie zpomnę A jak zapomnę to nie będzie sensu stawać na wagę wcześniej niż w następną sobotę No chyba że po to by stwierdzić że mi znowu coś po weekendzie przybyło Ech, te weekendy... Dobrze że przynajmniej ten za tydzień nie zapowiada się imprezowo To dobrze wróży wielkanocnemu ważeniu Jeszcze raz buziaki!!! Pa pa Spokojnej nocy i kolorowych snów!!!