..........wiesz racus ...cos mnie natchnelo zeby zaglebic sie w Twoj pamietniczek i co?........i mam odpowiedz co to sa proziaki
normalnie az mnie wcielo ......co za intuicja
no pa pozdrawiam:***
..........wiesz racus ...cos mnie natchnelo zeby zaglebic sie w Twoj pamietniczek i co?........i mam odpowiedz co to sa proziaki
normalnie az mnie wcielo ......co za intuicja
no pa pozdrawiam:***
RACINKA KOCHANA POZDRAWIAM CIE CIEPLUTEŃKO!!!!
WSZYSTKO SIĘ DA NAPRAWIĆ , NAWET CO WYDAJE SIĘ NIEMOŻLIWE DO NAPRAWIENIA...
POMIMO CZĘSTYCH ZAWIROWAŃ
ŚWIAT JEST PIĘKNY...
...BO ŻYCIE JEST PIĘKNE
PO KAŻDEJ BURZY...
ZAWSZE PRZYCHODZI PIĘKNE SŁOŃCE
TRZYMAJ SIE RACINKA... MOC USMIECHU PRZESYŁAM CI SKARBIE
Raci, wszystko się poukłada, zobaczysz! To wszystko to wina pogody i jajników. No. Jakoś tak sobie czasmi myślę, że człowiek szczęśliwy bo głupi. Albo głupi bo szczęśliwy. Albo jakoś tam. A ja jestem szczęśliwa. A co! I Tobie też radzę!
A wogóle, to ja już nic nie powiem, bo pitolę jak potłuczona. Buziol dużasty, taki że aż z malinką
SŁONECZKO GDZIE TE TWOJE USMIECHY CO JA JE MIAŁAM BRAĆ............ PEWNIE BRAKŁO TO ZOSTAWIAM NOWĄ PORCJĘ
cześć skarby
spałam dziś jakoś tak ze trzy godziny i mi się oczy klejom :P to wam za wiele nie powiem, poza tym że jest fajnie, dobrze i w ogóle.
dzięki że tu wpadacie i piszecie macie rację, zawsze po burzy przychodzi słońce i ja też to wiem i zawsze wiedziałam, ale czasem człowiek po prostu potrzebuje tego smutku. chyba. no przynajmniej ja. cały czas jestem szczęśliwa. cały czas.
Justynko, z tym uśmiechem chodziło mi raczej nie konkretnie o to co piszę tutaj czy gdziekolwiek :P ale o uśmiech mój jako taki pogoda ducha.. wiem że masz jej dużo. ale to tak jakby Ci brakło. rozumiesz?
a z polonistką...hmhm.. przebolała :P nawet się oburza na niesprawiedliwość komisji i coś tam coś tam blablabla. no dobra, broni mnie jak umie.. tylko że ja nie potrzebuję żadnych usprawiedliwień. jest po staremu dalej modli się do ołtarzyka z moją podobizną
jeny jeny, jak mi się wszystko miesza. dziękuję wam wszystkim razem i każdej z osobna. postaram się napisać coś u was.
a teraz wkleję coś o dzisiejszej nocy i wspominanym już przeze mnie enemefie
zaczęło się w sposób całkowicie dla nas typowy i przewidywalny. a mianowicie - uciekł nam ostatni pociąg.
wkurzone, nie tyle na ten pociąg co na bilety, za które byłaby już kawa (to ja) albo piwo (to ona), czołgamy się pod górkę do city, bo w naszym chorym mniemaniu czyn bez pomysłu jest lepszy od pomysłu bez czynu.
bilety ostatecznie próbujemy zjeść.
na dobrą sprawę robi się wesoło. spotykamy tych, tych i tamtych, biegamy wokół kiosku i jesteśmy świadkami morderstwa bałwana. ale to jeszcze PRZED.
bo jakoś tam w końcu dostajemy się na miejsce przeznaczenia (przy nieodzownej pomocy osoby trzeciej, skądinąd bardzo dla mnie ważnej).
oczarowujemy pana w kasie. ona - rozbrajającą inteligencją, ja - jeszcze bardziej rozbrajającym uśmiechem. swoją drogą pan ów podobny był do bohatera Eraserhead Lyncha i ja się kiedyś z pewnością z nim umówię ( o czym nie zapomniałam nadmienić w przedseansowej ankiecie)
jest już trochę po 23:00 więc wpuszczają nas na salę i jakoś leci.
Old Boy
śmiej się, a razem z tobą będzie śmiał się cały świat. płacz, a będziesz płakać w samotności.
rzeczywiście tarantinowski. oglądnij sobie.
przerwa.
Memento
przerwa.
twarze ludzi za mną i przede mną coraz bardziej niewyraźne. wyglądamy tak s ł o d k o
Basen
zaćpana kofeiną patrzę jednym okiem. chyba ostatecznie o jednym za dużo. thriller (wywołujący mniej strachu niż muminkowa buka) erotyczny (a raczej kiepska pornografia) to nie dla mnie.
przerwa.
Requiem i do domu. do snu. dla snu.
film skądinąd świetny, ale to wiedzą wszyscy. zwłaszcza muzyka, bo temat na dobrą sprawę stary jak świat.
teraz możesz zebrać to wszystko du kupy i oddzielić fikcję od rzeczywistości. pytanie tylko, po co.
poranne powietrze takie mroźne.
gdzie jestem? kim ty dla mnie jesteś? fakt 6: umyć nogi, zmienić gacie. mogę biegać jak piesek wokół twojej nogi, obciąć sobie język, dać amputować rękę i zakopać trupa w ogródku.
mogę to wszystko a ty możesz w końcu zasunąć tą cholerną czerwoną sukienkę do samej góry.
po śniadaniu w tesco (bułki i pół wody mineralnej na koszt państwa), dwóch godzinach marznięcia na przystanku i ułożeniu opowiadania o żuczku, mrówkach, powidle i tych innych, wracamy do domu.
teraz trzy godziny snu sponsorowanego przez parszywe literki "a" i "k" oraz dziecko wyjące za ścianą, które zaraz uduszę poduszką.
i to wszystko ja. ja, która generalnie nie kończy prawie żadnego zaczętego filmu.
pozdrawiam ciepło
aha jeszcze co do jedzenia na enemefie :> starałam się żeby na każdym filmie mieć coś do zjedzenia. cały czas wydawało mi się że będę okropnie głodna, a nie byłam w ogóle i jeśli jadłam to chyba tylko dlatego żeby nie nieść tego wszystkiego z powrotem do domu :P zresztą, enemefy (tak jak oskary ) nie są codziennie, więc można sobie pozwolić. no to zjadłam sobie: obwarzanka z serem, orzeszki moje piękne :], paluszki z sezamem, herbatniki bez cukru. no i kilka sztuk kopiko
myślicie że przesadziłam? eeeeeeee tam...ja już nic nie myślę.
Cześć raci!!!
Fajny ten enemef!!!
Miałam wybrać się teraz ale niestety plany się zmieniły.
Swoją drogą, świetnie się ciebie czyta. Zupełnie serio, masz ciekawy styl - czy ty piszesz? Oczywiście to nie jest jednoznaczne, że jak olimpiada, katowanie polskim itp, to na pewno piszesz. Przecież po fizyce jądrowej też można nieźle smarować, no nie? Zupełnie serio - piszesz?
Acha, co do dietki - to zaręczam, że nie przesadziłaś!! Gdybym ważyła tyle co ty, to zjadłabym całego kurczaka pieczonego bez wyrzutów sumienia
Pozdrawiam gorąco
Ewelina
jako ze nie wiem co to za enemef to sie nie wypowiadam :P
Chcialam tylko podziekowac za to co mi napisalas bo to sie przyczynilo do mojej decyzji- koniec diety. Teraz bardzo sie boje kolejnego etapu- utrzymywania wagi.. w sumie przez to odchudzanie uciekalam od tego bo wydawalo mi sie, ze nawet latwiej schudnac niz wage utrzymac.. ale moze mi sie uda, mam nadzije...
pozdroofki :*****
Sylenko, eNeMeF, to Nocny (eN) Maraton(eM) Filmowy (eF).
Ja byłam raz. Na nocy z Władcą Pierdzieni. Uwielbiam tę trylogię. Spędziłam wtedy w kinie 11 godzin. Żadnej kawy. Serio. Tylko woda mineralna, gorąca JEDNA czekolada i WIADRO POPCORNU!!!!!!!! Fajnie było...
Buziak dla Ciebie Racinko.
Podziwiam Twój styl. Serio.
MASZ DZIEWCZYNO DAR ŚWIETNIE SIĘ CZYTA TO CO PISZESZ
Zakładki