Martusiu!
Cieszę się ogromnie, że wszystkie złe din powoli mijają, warto dostrzegać to piękne słoneczko, bo dni są kapryśnie i łatwo się poddać jakimś dołkom. Ale nie warto!! Najważniejsze jest to, żeby sobie poradzić z każdym złym dniem. I nie brać wszystkich porażek tak dosłownie. Masz rację, nie jest z nami przecież tak źle))) Jesteśmy kochane, a najważniejsze, że chcemy walczyć, wyrabiamy w sobie silną wolę i kiedyś będziemy mocniejsze, silniejsze, gdy przyjdą złe dni, już nie dotyczące tylko diety..
Moja mama też piecze pączki. Ja nie wiem co to będzie. Moja kochana mamusia robi je cudowne. Ale mam zupełnie tak jak Ty: jak zjem jednego, to już tak jak lawina potem. I czasami mam wrażenie, że przez to doprowadzam się do ruiny. Bo przecież lepiej zjeść już tego jednego i dac sobie spokój. Ale czy ma się tak silną wolę.
Mi zawsze się poprawia cera, kiedy jem zdrowo) A zdrowo to znaczy u mnie brak czekolady. Zawsze się smieję, że jak zjem kawałek, to następnego dnia jestem przed lustrem cała w kropki. Tak to nie stety jest. Moje koleżanki nawet jak kupujemy sobie coś gdy mamy zły dień, wiedzą że dla mnie żadnej czekolady. Ostatnio od jednej dostałam bukiet lizaków
)) Ale co tam, rozpisuję się o sobie, a miałam ci tylko napisać, że najlepsze na cerę jest..... CYTRYNA. Na noc się posmaruj na czystą cerę, bez żelu, bez toniku, po prostu na umytą czystą wodą. To trochę szczypie, ale na rano najpierw wszelkie krostki bledną, po kilku dniach znikają, a sama cera jest naprawdę piekna. Polecam wszystkim!!! Stary sposób, dostałam od takiej starszej pani, która dostała to, jak była mała od jescze straszej. Więc naprawdę, wiem, o czym mówię
)
pozdrawiam wszystich!!
Zakładki