no, dzisiaj wreszcie dobry bilans, bo poćwiczyłam troszkę
oglądanie tiwi i jeżdżenie na rowerku to sama przyjemność, że ja wcześniej nie zdecydowałam się na ten luksus (no, sąsiedzi już nie będą mieli rozwalonego sufitu, bo ja-słoniątko skaczę na skakance
co do jedzenia to kalorii było około 900, mało wiemwiem, ale tak najadłam się sałatką rybną (którą notabene wciąż czuję w brzuchu ), że już nic nie zjem.
a dzisiaj moja koleżanka, obejmując mnie:
"oj lalka, ale Ty się malutka zrobiłaś"

no i niech mi ktoś spróbuje wmówić, że dieta to udręka, ech

luv,
pigułka