Jena.. uper ci idzie. Moje gratulacje.
No i życze dalszych sukcesów.
Jena.. uper ci idzie. Moje gratulacje.
No i życze dalszych sukcesów.
achawoj dzieki wielkie !!!!
gimnastyczka: nie załamuj się i prbuj znowu, podobno im więcej prób tym większe prawdopodobieństwo, ze się w końcu uda.
Dzisiaj 8 dzięn. Niestety rano byłam bardzo słaba, nawet kawa nie pomogla, zwłaszcza, że czarna , bez mleka-fuj.
Na śniadanie : jabłko i pomarańcza,
obiad : zupa jarzynowa
kolacja : jejcznica smarzona na oleju lnianym ze szczypiorkiem, zielony ogórek, pomidor.
I to mam mi starczyć do jutra rana.
Najgorsze w tej diecie jest to, że nie mam pomysłów. Musze dzisiaj nad tym pomysleć.
Ale nie dam się !!!!!!!!!!!!!!!!
proszę o słowa otuchy!!!
HEj
Chcesz słowa otuchy? Prosze Cie bardzo.
UDA NAM SIE, NAPEWNO, BO MUSI. Zresztą co jak co,... ale jedzenie nie będzie nami rządzic.. co nie?
Wystarczy troche silnej woli i musi byc dobrze. A ze my jesteśmy SILNE kobitki to sobie spokojnie z tym poradzimy. No i popatrz.. jak miło jest patrzec na wage i widziec coraz mniej kilogramków.. super.
Swoją droga jak ty wytrzymujesz jedząc tak mało..? JA bym chyba padła po 3 dniach..
Świetnie ci idzie.
pozdroowka
Bardzo mi się podoba to stwierdzenie POWODZENIA! Chociaż widząc, jak Ci idzie, chyba nie muszę Ci tego życzyćZamieszczone przez Yena
Dzięki dziewczyny za dobre słowa.
Już tyle razy zaczynałam się odchudzać, byłam na różnych dietach( kopenhaska, lotników, zupa kapuściana). Bedąc na każdej z nich nie mogłam się doczekać końca diety, czekałam żeby się najeśc. I oczywiście tak było, jak tylko mijał ostatni dzień diety rzucałam się na jedzenie -bez wyrzutów sumienia. No i oczywiście kończyło się to na jo-jo. Praktycznie od momentu kiedy zaczęłam się odchudzac przybyło mi 8 kg.
Teraz jednak rozumiem na czym to powinno polegać:
- jedzenie ma sprawiać przyjemność , a nie karę - nie dla mnie niesmaczne diety ( zupa z kapusty-bleeeeee)
- nie wolno kończyć diety obżarstwem
- nie można się przejadać
- nie można myślec tylko o jedzeniu
- jak jestem przeżarta to mi się nic nie chce i praktycznie nic nie robię, jak jem mało to czuję się o wiele lepiej
- słodycze nic nie dają
Czyli po prostu trzeba zmienić nawyki żywieniowe.
Ale oczywiście bez przesady: raz na jakiś czas pozwolić można sobie na ulubione pierogi albo spagetii, czy piwko. Nalezy jednak pamiętać o tym, że nalezy to spalić.
Mam nadzieję, ze mi się to uda.
Pierwszym krokiem jest przyzwyczajanie organizmu do mniejszej i trochę innego żywienia.
Jak już to mi się uda i schudne to.......... to jeszcze pomyslę.
8 dzien
nie stawałam na wagę
śniadanie: było doipero około 12- wcześniej nie zdązyłam, szaleństwo w pracy, ale dużo piłam , zjadłam sałatkę : ogórki, rzodkiew, jajko
obiad-około 17- jajecznica ( uwielbiam!) smażona na oleju lnianym z koperkiem i suchą kiełbaską
30 minut ćwiczeń
Koniec , jest po 19 , teraz tylko napoje: herbata Lakarnita, woda z cytryną
Mam świetne samopoczucie, zero zmęczenia
Byle tak dalej!!!!!!!!!
Witam!
Wklejam Ci tutaj linka do wątku z zasadami SB - może się przydadzą
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...432&highlight=
A tak a propos - nie jesz troche za mało? Podziwiam - ja bym chyba padła na takiej dawce
Pozdrawiam i zapraszam również na mój wątek
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...er=asc&start=0
Grażyna
Link do starego forum: http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=56238&highlight=
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Witam,
ostatnio tez sobie pomyślałam, że jem za mało. Ale na więcej nie mam ochoty. Moim odwieczyn problemem było to, że nigdy rano nie chciało mi się jeść.
Ale wczoraj trochę pogrzszyłam , była wieczorkiem mała babska impreza.
Ale po kolei :
śniadanie: pomarańcza, sok z zurawin
obiad : zupa jarzynowa
kolacja: kurczak pieczony ( bez skórki) z pieczarkami, sałatka z salaty pomidora z sosem czosnkowym
I do tego butelka półsłodkiej Sofii Sacara , piłam ją z wodą mineralną.
Ale nie mam zbytnich wyrzutów sumienia, coś mi się przecież od życia nalezy.
dzisiaj 11 dzień.
11 dzien. Nasze świeto!! święto Matki. Omało co, a musiałabym zrezygnować z diety, moi synowie wymyslili, że jak co roku zrobia mi na śniadanko pyszne kanapeczki. W porę jednak ich przyłapałam i poprosiłam o zrobienie surówki.
Potem znowu był obiad u Mamy, co prawda uprzdzałam ją o tym, że jestem na diecie,ale same wiecie jak to jest z Mamami.
Ale udało się
śniadanie: jajecznica z dwóch jajek na suchej krakowskiej i szczypiorku, surówka z ogórka pomidora i szczypiorku
obiad: ( zlamane zasady diety , ale co tam grunt, że nie przekroczyłam 1000 kal) młoda kapustka lekko zasmażana, szpinak ( chyba ze śmeianką) , kawałek mięsa -duszony. Pychota !! Jka zawsze domowe obiadki u Mamusi.
Zjadłam tylko dwa posiłki, ale późno więc trzeciego nie bedzie. Tereaz herbatka Lakarnita, a wieczorkiem koktail długowieczności.
Ćwiczyłam 30 minut-gimnastyka z hantlami.
Jutro do pracy!!!!!!!!
12 dzień- nadal sie trzymam. Mój mąż własnie pojechał do znajomych na tuńczyka. Ja zdezerterowałam- boję się, że mogłabym się skusić. A do mojego urlopu juz tylko 68 dni i 7 kg do zbicia. Nie wiem, czy się uda, ale cały czas na to liczę.
śniadanko: 2 jajka ( mam ich już dosyć ), pomidor, ogórek, 4 plasterki suchej krakowskiej
II śniadanie -pomarańcza
obiad: miseczka zupy jarzynowej
kolacja : surówka z sałaty, ogórka, szczypiorku z sosem paprykowwiosennym z łyżeczką oleju lnianego.
Całkiem nieźle.
Al jest jeden ból: nudz mi się to jedzenie, nie mam żadnych pomysłów na to, co robić z warzyw i owoców.
Może podpowiecie jakieś łatw, tanie i smaczne przepis?
Zakładki