Jutro na Mazury... Z jednej strony cieszę się na ten wyjazd, a z drugiej obawiam się, że z dala od domu pękną hamulce Miejmy nadzieję, że moja słaba-silna wola wzmocniła się już na tyle, żeby oprzeć się wszystkim ewentualnym pokusom No i dodatkowy problem - liczenie kalorii. Będę musiała liczyć bardziej ogólnikowo, bo tabel nie mam jak ze sobą zabrać. No, ale orientuję się już na tyle, że potrafię w przybliżeniu określić ile czego jem i ile to ma kalorii

Dzisiaj było wesoło. W kaloriach też

śniadanie: jogurt Jogobella light - 90 kcal
II śniadanie: niecała bułka żytnia z ziarnami (mama urżnęła sobie kawałek ) - nigdzie takiej nie znalazłam, to liczę jak półtora grahamki - ok. 175 kcal
obiad: pięć gotowanych kotletów sojowych, surówka wielowarzywna z jogurtem naturalnym - 305 kcal
podwieczorek: zaszalałam! Big Milk! - 88 kcal
kolacja: piętka chleba razowego, reszta surówki z obiadu, kilka rzodkiewek - 253 kcal

zresztą, rzodkiewki podgryzałam przez cały dzień - szybko dają uczucie sytości, a poza tym w 100 gramach jest tylko 12 kcal!!
oprócz tego jeszcze szklanka soku pomarańczowego, żeby uzupełnić kalorie - 112
kcal

Razem zjedzonych: 1023 kcal
Spalonych: Niewiele, wstyd :P Tyle, co dziś po mieście z godzinkę pochodziłam.

A tego Big Milka nie żałuję - jak mówi moja znajoma (która schudła ze 104 kg na sześćdziesiąt parę), człowiek, który odmawia sobie wszystkich przyjemności związanych z jedzeniem, jest strasznie nieszczęśliwy. Poza tym lepiej, żebym co jakiś czas zjadła jakieś ciacho, loda czy łyżeczkę miodu (oczywiście w ramach dziennego bilansu), niż po zakończeniu diety rzuciła się na słodkości jak wygłodniała pirania. Mam rację? Pewnie, że mam! Bo tego najbardziej się boję - że skończę dietę, elegancko, powolutku z niej wyjdę... I będę musiała znowu wchodzić No, ale przecież dlatego chcę znormalnieć, żeby pozbyć się takiego chorego spojrzenia na jedzenie. JEDZENIE MA BYĆ MIŁYM DODATKIEM DO ŻYCIA, NIE JEGO SENSEM! I kiedy nauczę się tego na dobre, na stałe i na amen, będę wyleczona. I żadne jo-jo mi nie będzie straszne, a co! A jak!

Buźka!