-
Emilko, ja tam nie muszę wyciągać swetrów. Kilka cały czas leżało w szafie, a jeden mam dziś na sobie! I kurtkę z grubego dość jeansu! I i tak mi zimno!
Moje buty na szczęście wyschły do rana
I tylko się zastanawiam, czy moja waga aby się całkiem nie zepsuła. Bo skoczyły nam razem, a spadła tylko twoja. Moja trzeci dzień to samo mi wciska! Wredna małpa.
-
Zosiu,
ja to myślę, ze ta Twoja waga to jakaś niekonieczna jest. Nowa ona?
Ja jutro też już sweter koniecznie, bo to o wyciąganiu to w przenośmi było. Bo na zimę to zmieniam tylko półkę na której leżą, żeby łatwiej było dostać
Okrutnie jest na dworze. Zjadłam już wszytko co miałam, wypiłam już chyba z 6 herbat i ciągle mi zimno. Głodna nie jestem, ale organizm o coś woła. I pewnie chce ciepłego. Miałam myśł, zeby go kisielkiem oszukać, ale oznaczałoby to wyjście na zewnętrz. Skończy się na anatolu.
Całe szczęście w domu mam ugotowane leczo. Tylko podgrzać i można jeść.
Dobrze, ze zostało mi tylko półtorej godziny tej męczarni.
-
1,5 godz i do domku? Ale Ci dobrze
Ja wczoraj patrzyłam na moje swetry i jak zawsze stwierdziłam, że trzeba będziesz wzbogacić moją szafę o parę nowych ubrań na zimę...brrrrrrrrrr tylko skąd kasę na to wszystko brać...
Emilka miłego popłudnia!!!
-
Emilko, teraz już tylko godzinka nam została do wyjścia
-
Emilko, waga ta sama od dawna! Wredota jedna. A co do szafy, to u mnie by się wszystko nie mieściło. Nieużywane ubrania lądują w skrzyni po dziadku I co pół roku zamieniam letnie z zimowymi.
No i koniecznie zabieraj ze sobą coś do zrobienia na ciepło w pracy! Kisielek, mus (dr oetker podobno dobry) albo owsiankę czy coś!
-
Emilko, życzę spokojnej nocy!
I mam nadzieję, że Króla ode mnie wycałowałaś
-
Kasiu: król wycałowany i wygłaskany. Teraz się zadomówił u mnie na kolanach i domaga się głaskania. Jedną ręką więc do Was pisze.
Zosiu: wiem, że na ciepło muszę coś do pracy wymyśleć. Coś sobie znajdę. A wagi Twojej to ja nie lubię
Dzień oczywiście po pracy zleciał mi szybciutko! Za szybko. Zeby w pracy czas tak szybko i przyjemnie mijał. W parcy oczywiście skończyłosię kolejnymi rewlacjami. Ale mniejsza o to.
Wróciłąm do domu, oczywiście, pranie sprzątanie, zakupy. Na obiad zjadłam resztę wczorajszego leczo. Poćwiczyłam godzinkę. Na koalcję śliwki. Poukładałam w całej szafie własnej. Meżowskie koszule uprasowałam. I tyle na dziś. Zbieram się pomału do spania, bo faceci mi już uspypiają. Jeden w łóżku, drugi na moich kolanach.
Dobrej nocy i do jutra.
-
Starszny dzień straszny tydzień i jeszcze ta pogoda.
Już chcę weekend
Jedzenia jak zwykle, a waga tak jak wczoraj.
Eh, jakoś chęci na nić nie mam. Humoru zreszto też. Odezwę s ię później.
-
Emilko, u nas, znaczy się u mnie i Zosi, czyli w W-wie troszkę błękintego nieba się pokazało, chmurzyska też są, ale przez moment się przejaśniło.
Mimo wszystko życzę uśmiechu, jeszcze tylko dzisiaj i jutro i weekend!
Jakoś przetrwamy!
-
Emila paskudny humor rozumiem doskonale...jaka pogoda taki humor...ale wypij sobie Anatolka którego tak lubisz i od razu powinno być lepiej
Buźka.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki