PYSZNIE brzmi ta .. jajecznica :D Anektuję .. porywam .. KRADNĘ! :)
Czyli nalewka na samych zielonych skórkach? Limonki mogę sobie pożreć?! SUPER! :)
Wersja do druku
PYSZNIE brzmi ta .. jajecznica :D Anektuję .. porywam .. KRADNĘ! :)
Czyli nalewka na samych zielonych skórkach? Limonki mogę sobie pożreć?! SUPER! :)
Czakczukę polecam bardzo, jest przepyszniasta, cudowna no i baardzo dietkowa.
A limonki, Mirielciu są Twoje. Koniecznie napisz jak zrobisz już limoncellę, jak wyszłą :twisted:
dobrej nocy
Mirelko, zapomniałam o cukrze w przepisie na limoncello. Trzeba dodać 0,25 kg razem z wodą.
Emilko, strasznie się cieszę, że nic się jej nie stało. A że nerwy ogromne to się nie dziwie, szczególnie kiedy niełatwo sobie wyobrazić skąd wziąć pieniądze na remont auta. Ale przejdzie jej i najważniejsze, że jej nic nie jest. Uff.
A przepis na limoncello zapisałam i może też zrobię? Kupię na dwie porcje, jedną wyślę tobie, zrobimy każda swoje, a potem się spotkamy żeby porównać, które lepsze? :) Powiedzi mi jeszcze tylko co znaczy, że zlewamy znad skórek? Po prostu przelewamy samą ciecz, a skórki zostawiamy i można je wyrzucić, dobrze rozumiem?
W Warszawie piękne słońce, a my z mężem mamy bójne plany na jego wykorzystanie więc zaraz zniknę i wrócę popołudniu. Dieta idzie mi coraz lepiej, już 66,8 mi waga pokazała dziś!
Dzisiejszy dzień upływa po d znakiem rozpatrywania szkód, zbierania dokumentów i dzwonienia gdzie się tylko da. Całę szczęście w tym wszystkim,że stłuczka nie z winy siostry.
jednym słowem pełna mobilizacja. Ja wstałam o 7.15 i cały czas coś robię. A to sprzątanie, a to prasowanie, niemiecki. No i okazało się,że wyrodna córka, czyli ja, zapomniała o imieninach własnego ojca, które były wczoraj. Tzn nie do końca zapomnieałm, bo wczoraj mi się przypomniało wieczorem, ale później nie miałąm głowy o niczym myśleć. I jeszcze dziś na szybciora kombinowałam prezent.
Zosiu,
zgadzam się. Dokładnie to oznacza zlewanie znad skórek. Przecedzać nie trzeba, bo w tym co ja piłam były drobinki skórki i całkiem przyjemnie to było. tylko o cukrze nie zapomnij i daj odstać napojowi w butelkach :wink:
Cieszę sie, że waga zaczyna normalnieć, i że palny na dzień dzisiejszy wspaniałe.
U mnie też słońce świeci i juz cieplutkie jest, no i najważniejsze, że czuć wiosnę.
miłego dnia
Emila, ten tego, wadze właśnie zaczyna definitywnie odbijać. Trzy dni temu było półtora kg mniej! Ale to nic.
No to walnełam popisową gafę :oops:
Nie przejmuj się ;-) Postanowiłam podnieść limit dzienny do 1100 kcal i zobaczę, może coś to da. A teraz tylko dopiję (zieloną) herbatę i idę sprzątać. A jak tobie dzień mija?
Ja to mam dzioś bardzo długi dzień. Wstałąm o 7.15 i cały czas coś robię.
Byliśmy u teścia w szpitalu i moich rodziców, pouczyłam się niemieckiego, posprzątałąm, a teraz wróciliśmy do domu i czekam na koleżankę, która wróciłą z Irlandii.
Dzień mimo wszystko całkiem całkie.
Jest chyba w człowieku jakaś granica wytrzymałości nerwowej i absurdu. Nie mamy wszyscy już siły się martwić, po prostu głupi śmiech nas ogarnia i czarny humor króluje. Organizmy się bronią jak mogą przed załamaniem nerwowym.
A mni enerw zaczyna brać, zaczynam się strasznie denerwować na wszystko, na wszystkich, pilnuję się na razie jakoś. Zobaczymy na jak długo mi sił starczy.
Dietuję dziś marnie z okazji imieninowej imprezy u rodziców, nie ćwiczę, ale się solidnie smaruję i poję czerwoną herbatą.
Dopiero 19.20 a ja strasznie zmęczona jestem i najchętniej bym już spać poszła.
Na jutro planuję planuje solidny powrót do diety i ćwiczeń i jeszzce jakiś plan strategiczny na weekendowe zjazdy muszę opracować.
Zosiu: myślę, że bardzo dobrze robisz zwiększając ilość kalorii. Czytałam u Ciebie. I w 100% popieram i zgadzam się z Aniffką. Więc nie będę powtarzać.
pozdrawiam
Emilko, jesteś moim bohaterem. Absolutnie ppieram czarny humor w takich sytuacjach, nie dajcie się zwariować. Rozumiem, że korki robią się sensowniejsze i wchodzicie na wyższy poziom świadomości matematycznej? A ze zmian dietowych u mnie to zobaczymy co wyjdzie. Ale coś zmienić musiałam. ;)
Zosiu :oops: zawstydzasz mnie normalnie.
Matematycznie się podciągamy i nawet mi się to podoba. Dla mnie im wyższa matematyka i im bardziej abstrakcyjnie tym lepiej. Takie oderwanie od rzeczywistości.
Mam nadzieję, że moje i Twoje plany na zmianę diety powioda się i wagi w końcu zaczną działać.
Na maila odpiszę jutro, bo dziś padam. Przepraszam.
Kolezanka była, pogadałyśmy, wypiłyśmy chyba po 4 herbatyAle jeszzce zejdzie nam trochę żeby nadrobić ostatni rok.
dobrej nocy
Ale takie nadrabianie zaległości to fajna rzecz ;-) Za plany trzymajmy wzajem kciuki i może coś się ruszy. W końcu by wypadało ;-)
Słodkich snów.
Emilko, jak ci dzień mija? Ja miałam urwanie głowy od rana, teraz się uspokoiło do 'dużo pracy' ale znalazłam chwilkę i postaram się pozaglądać na zaprzyjaźnione wątki. Od tego wszystkiego aż mnie głowa rozbolała. Ale mam co chciałam, przynajmniej nie mam czasu się przejmować atmosferą w pracy bo mimo przerwy weekendowej, nie zmieniła się ani trochę.
Zgodnie z zapowiedzią staram się podnieść limit do 1300 choć nie wiem co z tego wyjdzie. Póki co na koncie mam prawie 900 i jestem pełna. Mam jeszcze jogurt light za 90 kcal ze sobą, zjem go koło 16, a potem przerwa bo joga. Wrócę do domu koło 20:30 i będę musiała coś wykombinować. Najgorsze, że mąż znów w jakimś dołku więc nie zapowiada się łatwy wieczór.
A mi dzień dziś wolno i nudno upływa.
Sama nudna i monotonna praca. Aż nic się nie chce robić.
No i jeszzce nadza gwiazda (czyt. kierownicza)
Teraz na niemiecki czekam, i marze o tym żeby jednak go nie było.
A póżniej zupka, aerobik i koniec dnia.
Zmykam na niemiecki, odezwę się wieczorem
pozdrawiam
czy u Was też taka okrutna pogoda? :evil:
Widze że swietnie wam idzie mam nadzieje ze was dogonie w tym spalaniu . Dzisiaj zaczynam dietke narazie wszystko oki. Zobaczymy jak długo wytrzymam buziaczki dla wszystkich
trzymaj sie milasku, tyle sie dzieje w twoim zyciu niedobrego i stresujacego, ale to minie, takie brzydkie sytuacje, zawsze sie kumuluja, jak sie to wszystko juz przetwra przychodza sloneczne dni. ja nadal czekam na moja dc, ma przyjsc jutro, wkurzylam sie troszke, bo pomylili moj adres wysylki z adresem mojej karty kredytowej, ktora mamy wspolnie z moim ukochanym, a ona jest na adres rodzicow mojego chlopaka, koszmar, jak to tam przyjdzie to zaczna sie pytania, a co to, a na co, a tego najbardziej chcialam uniknac, grrrrr!!!
Emilka chciałam zyczyć pięknego słońca za oknem...bo u mnie właśnie takie oglądam...
Zmęczona jesteś po wczorajszym dniu?Oby dziś było mniej zajęć...
Sciskam.
Emila, u mnie słońce wstało i to nawet bez towarzystwa chmur. A u ciebie? Mam nadzieję, że to zapowiada dobry dzień. Było nie było, wczoraj z rana była u nas śnieżyca straszna. Miłego dnia :)
Hej Kochane!
Zaczarowałyście mi pogodę, bo u mni eteż dziś pięknie. Słońce świeci, śnieg i lód się roztapia. Nawet się w pracy na drugi koniec zakłądu. I od razu jakoś lepiej jest, jeść się nie chce. No i optymizmu trohcę nawiało.
Zdecydowanie spokojniejszy dziś mam dzień, no i mniej planów. Wychodzę pół godziny wcześniej z pracy. Jadę z mężem do Lublina: on kończyć formalności z samochodem, ja zaopatrzyć się w różne rzeczy, i n astudia i kosmetyki. Wyobtażacie sobie, że u siebie nie moge kupić niektórych kosmetyków i muszę do Lublina jeździć. Całe szczęście niedługo się to skończy. Otwierają u mnie galerię handlową, w której będzie Rossman. POwiało więc optymizmem. A za pieniadze zaoszczędzone na biletach będe mogła wybać na coś.
Jedzeniowo na razie bardzo dobrze. Podsumuję wieczorem.
Zazu: witam. TObie też się uda.
Jumbo: o kurcze, mam nadzieję,że nic takiego się nie stanie. Sama nie chciałabym się nikomu tłumaczyć. Trzymam kciuki za konspirację ;)
Najmaluszku: pogoda jest dzięki
Zosiu: Świeci, w końcu. Dostała dziś emaila z Niemiec, ze u nich strasznie padało w niedzielę. Napadało 60 cm śniegu w Bawarii i wczoraj nie dało się nigdzie dojechać. Samochodów nie mogli poodkopywać na parkingach. Ba, nawet odnaleźć ich nie mogli. A ja dziękuję za pomyłkę w takiej sytuacji i odkopanie czujegoś samochodu. Oby do nas ten śnieg nie doszedł. Niech się już u nich spokojnie wypada.
pozdrawiam Was gorąco
Emilko cieszę się, że humorek lepszy i że mnie planów to znaczy że troszke luzu masz dla siebie...
Wiesz cięzko mi sobie wyobrazić taka sytuację, ze nie mogłabym kupić kosmetyków...ja od zawsze mieszkam w duzym miescie więc taki problem jest mi obcy ale współczuję...no ale skoro otwierają wam duży sklep to mimo, że ja ich nie lubię to sie ciesze że będziesz miec teraz bliżej po kosmetyki...
A jak dalkeo od Lublina mieszkasz?
Buźka.
Emilko oj tak, dobrze, że wam w końcu jakiś normalny sklep kosmetykowy otworzą :) A odnośnie odkopywania samochodu to krążył po internecie taki filmik, na którym pan pół godziny go odkopuje, wciska wyłącznik autoalarmu i okazuje się, że jego auto to to, które stoi obok. Ale rzeczywiście, napadało im sprasznie. Czy dostanie wyjaśnienia oraz maila w ogóle jakoś zmienia twoje obrażenie? ;-)
Hej Kochane!
włąsnie wróciłąm do domu, kończę herbatę i lece do koleżanki.
Po drodze byłam u rodziców i udało im się mnie nakarmić zupą ogórkową i to mój dzisiejszy obiad, a tak przy okazji to jedzeniowo było tak:
:arrow: banan
:arrow:jogurt Jogobella
:arrow:serek piątnica light
:arrow:2 jajka
:arrow:pół gotowanej piersi z kurczaka
:arrow:baton orzechwy
:arrow:zupa ogórkowa
i to chyba tyle na dziś, bo wracam do nie jedzenia po 19.
Najmaluszku: mieszkam od Lublina ok 15 km. Daleko to nie jest, ale jak się jeździ autobusami to bywa uciążliwe. Ale kosmetyki nabyte całe szczęście. Ja to się strasznie cieszę z tego dużego sklepu bo sobie w końcu pójdę w jedno miejce i wszystko kupię, a nie będe łazić 2 godziny po wszystkich kosmetycznych, żeby kupic to co mi trzeba.
Zosiu:bardzo dobrz i bardzo wygodnie bo prawie pod nosem.
Niestety biedakowi R. nawet śnieg nie pomógł nic mnie nie skruszyło :evil: Twarda jestem i nieugięta. A jutro się pewnie jeszzce bardziej obrażę, bo Dzień Kobiet jest. I pracowac tez nie będę. O:!: A napisał do mnie kto inny.
Zmykam Kochane bo jeszcze zostałam zaprzągnięta do zorganizowania męzowskiej sekretarce prezentu na jutro. :roll:
pozdrawiam
Mężowska sekretarka...mhmmmm brzmi interesująco :-)
Emilka a jak z ćwiczonkami???Nadal nie możesz ćwiczyć?
Dzień kobiet to dobry powód żeby jutro dać sobie luz w pracy...co Ty na to ???:-) Lenimy się jutro? :-) :D :D :D
http://planty.pl/pl_kartki/kartki/dzien_kobiet.jpg
WSZYSTKIEGO DOBREGO NA DZIEŃ KOBIET :-) :D :D :D
Najmaluszku: pomysł rewelacyjny i mam go zamiar wcielić w życie.
Zostałąm dziś juz porozpieszczana i przez męża i przez kolegów z pracy, znaczy dostałąm prezenty.
I postanowiłam zaszaleć i zjęść 1 czekoladkę z likierem wiśniowym i tyle szaleńst na dziś.
a jak Wam dzięń dzisiejszy mija?
pozdrawiam i miłego dnia życzę
Narazie do nosa złapałam świnke i lerze plakiem dieta oczywiscie poszła w las bo nawet nie mam siły gotowac. Musze sie pozbierac.
Milasku na jakiej uczelni studiujesz w Lublinie? (ja studiowałam na UMCSie). Moi rodzice mieszkają niedaleko Lublina (no może bliżej Puław :wink: )
Dobry pomysł mi podsunęłaś z tym nic nierobieniem :D Prezętu żadnego nie dostanę, bo z kasą jakoś cieniutko nam w tym miesiącu wyszło, więc sobie safunduję dzień w łóżku z chorym synem i książką :D :D :D :D
Współczuję kierowniczki Gwiazdy, od gwiazdy jest gorszy tylko Narcyz. Trzeba być urodzonym dupowłazem żeby służyć takiemu Panu(ni). Niestety to zupełnie obca mi cecha i myślałam, że mi kręgosłup pęknie jak pracowałam pod kierownictwem Nrcyza :evil:
Współczuję. Emilko pracą nie warto si przejmować. Ja wiem, że to okropnie ciężkie (sama też niepotrafię), ale na prawdę nie warto.
Trzymaj się dzielnie
Kaszania
Ps. ja też :D
Emila, a co za prezenty dostałaś? Ja póki co mam pięknego żółtego tulipana od szefa i wsio. Ale tak czy siak miło, szczególnie, że dopiero co, w czoraj, miałam miesięcznicę i róże piękne stoją :)
Zazu: serdecznie współczyję. Kto Cię tak urządził? Leż i odpoczywaj, a dieta na razie się nie martw. Tylko słodkościami się ni epocieszaj, a będzie dobrze.
Kaszaniu: swoje normalne studia kończyłąm na KULu w Lublinie. A teraz będę podyplomowe w Rzeszowie robić, na Politechnice.
Wierzę, ze miło spędzisz dzień.
Kierowniczę, ze tak powiem trzymam na dystans :twisted: A dziś przykładowo się obijam, co i Tobie polecam.
Zosiu:dostałąm już koszylkę przepiękną (od męża), a od kolegów frezję i kubek.
I spotkałą mnie dziś niebywała sytuacja. Wygrałam Zosiu wojnę nerów i moje milczenie się opłaciło. Do mnie dziś dzwoniono. 8)
Z jedzeniem się pilnuję, był serek light, jogurt light i masa herbaty. Dobrze, że zaraz obok mam łazienkę. :D
W planach na dziś mam "robienie" koleżanki do zdjęcia i odwiedziny u teścia.
Pewnie nic z ćwiczeń nie będzie :roll:
Ale od dziś 2 razy dziennie smaruję się kremem na celullit.
miłego dnia
No, Emila! Twarda baba jesteś, że go przetrzymałaś! I co i co? Ja przed chwilą dostałam drugiego tulipana, tym razem hurtem, od wszystkich chłopaków z działu administracji i technicznego. Kolega całujący jest na spotkaniu więc tylko życzenia złożyli :>
Kochane,
zaniedbałam się okrutnie: nie pisze, nie ćwiczę i opycham się czym tylko się da. Niestety są to głownie słodycze i białe pieczywo i to późnym wieczorem. Winę chciałam zwalić na stres w pracy, oną nadchodzącą, nery w domu, jeżdzenie po szpitalach. Ale nic mnie chyba nie usprawiedliwia. A już najmniej tłumaczenie, że skoro już tyle tygodnia zawaliłam dietowo i nie wiem jak zorganiaowac jedzenie na weekend, to mogę sobie odpuścić. Wiem,że to głupie i bzdurne tłumaczenie.Muszę to przerwać, teraz natychmiast i nie szykać głupich wymówe. Pilnowac tych łapek sięgających po wszystko...
W pracy idzie mi bez problemu, bo mogę zjeść tylko to co wziełam, problem zaczyna się w domu. Ale z Niemcami sobie radzę to i ze swoim chciejstwem dam radę.
kurcze muszę zmykać bo największy wydzaiłowy kablaż sapie mi za plecami :)
pozdrawiam i czekam na jakieś motywacyjne rady
Emila, natychmiast mi się tu wziąć w garść! Możesz mieć humory, możesz nie mieć czasu i nie pisać, ale masz mi pilnować jedzenia! I nie jeść późno. I słodyczom mówić nie! Bo po co zaraz znowu musieć gubić te same kilogramy! I poproszę taką samą reprymendę bo robię to samo. Cały dzień jest super, a wieczorem... Emilko, mam nadzieję, że urwanie głowy się skończy i wszystko się uspokoi. Jak teść?
Ojej ale ja Cię rozumiem :roll: ....niestety
Dużo słonka
Kaszania
Zosiu: dzięki, biorę się w garść i konczę ze swoją głupotą. Rzeczywiście nie tracić tego na co tak ciężko pracujemy. A traci się to strasznie łatwo.
Oczywiście, że zawsze możesz na mnie liczyć. Mam nadzieję, że nie trzeba będzie.
Teść chyba dobrze, jak na takie cięcie.
Kaszaniu: musimy być chloernir silne. bo obawiam się,że to jednak walka na całe życie. Zawsze zostaniemy grubasami w głowie. Mam nadzieję, że tylko w głowie i że nauczymy się walczyć.
Emilka dobrze, że teść w porządku sie ma...
A Ty mi się tu nie wygłupiaj tylko bierz sie w garść zresztą piszesz ze już to zrobiłaś ;-)
Tyle wysiłku, odmawiania sobie, rezygnacji z tego co lubisz chcesz teraz zmarnować...wstydziłabyś sie :-)
Ja z wieczornymi napadami głodu radzę sobie tak że najczęściej na 19.30 lub 20.30 idę na aeobik a potem jestem tak zmęczona że nawet jęśc mi się nie chce...a jak już to piję dużo...wszystkiego...:-)
Emilko, no! I tak trzymać :) Ja też będę się starała. Strasznie się cieszę z teścia. Dużo zdrowia dla niego.
Uf, zjadłam obiad (gotowana ryba + groszek zielony konserwowy) a na deeser serek waniliowy i na tym koniec. Zaraz zrobię sobie herbatę. I będę się pilnować.
Ciastka, cukierki i inne takie pochowane moimi własnymi rękami.
Nie powiem żeby było lekke, ale muszę przerwac to objadanie się.
Pierwszy raz od bardzo dawna nie mam planów na dzisiejsze popołudnie. Oprócz aerobiku.
Poleżę, poczytam gazetę i zacznę się pakować na studia. Mogłoby już tak być na stałe.
Najmaluszku: dzięki, takiej właśnie zachęty mi trzeba. jak ja bym chciała tak codziennie na aerobik móc chodzić. Niestety u mnie to niemożliwe, ale zamierzam się zabrać spowrotem za codzienne ćwiczenie w domu.
Zosiu:Staraj się staraj. I dziękuje w imieniu teścia. Pobuszuję trochę po forum, a później odpiszę na maila.
Milasku, ja chyba też muszę pochować. A może będę ćwiczyć charakter i po prostu omijać łukiem? Zobaczę. Tak czy siak ja z kolei właśnie zjadłam kanapkę. Wypadłam z pracy, dojechałam do domu, pod prysznic, umyć włosy, zjadłam, jeszcze makijaż z powrotem i mogę jechać. Zawsze w czasie @ się czuję brudna i myję się trzy razy częściej :) Tylko od suszenia włosów suszarką całą buzię mam czerwoną!
Czekam na maila :)
Zosiu, kurcze i to mam tak samo jak Ty.
Niestety obawiam się, że moja okrutna @ zacznie się akurat podczas pierwszego zjazdu na uczelni. Bo moja @ to prawdziwa małpa i niesamowitym wyczuciem, zawsze zaczyna sie w najbardziej nieodpowiednim momence: na wyjazdach (szczególnie nad jezoro), w święta, w weekend co bym miała cały zmarnowany, albo jak mam super ważną delegację w pracy.
Już lece pisać.
:D no moja @ tez przychodzi w najmniej odpowiednich momentach, np teraz dzien przed rozpoczeciem dc :evil: najgorsze jednak jest to, ze od jakiegos roku trudno ja przewidziec, raz przychodzi co 10 dni raz co 5 tygodni, chociaz ostatnio zazwyczaj mam jednynie okolu dwoch tygodni luzu :D
a co do dietowania milasku, raz, dwa jazda mi tu na bacznosc! planowac posilki, nie zjadac nic niezaplanowanego, slodyczom stop! buleczkom stop! wszystkiemu co biale stop! zajadaj sie wszsytkim tym co zielone, czerwone i zolte! sciskam! :D