-
Narobiło się:
- lekarz jednak nie jest taki świetny na jakiego wygladał. Z jednej strony miły, kompetentny, przejmujący się i poświęcający dużo czasu. I to jest fajne, o ile się siedzi w gabinecie. Zapisana byłam na 19:15. Byłam w poczekalni o 19:00. Przede mną 6 kobiet. Pytam sie na którą mają i okazało sie, ze a z 16:15 miała właśnie wchodzić. Poczekałam pół godziny, drzwi do gabinetu sie nie otworzyły, za to przyszła jeszzce jedna dziewczyna. Policzyłam i wyszłam. Musze poszukać jednak innego lekarza.
Płacę i mam pół nocy czekac na wizytę?!
- jeden dzień w pracy zaowocował oczywiście aferą na mój temat. Są zmiany, plotki do mnie dochodzą. A ja ciągle czekam na oficjalne stanowisko. Poczekam długo, bo wygląda, ze mamy z A. ciche dni. Żebym chociaż wiedziałą za co.
- znamy cenę za mieszkanie. Zaczyna sie i myślenie i kombinowanie.
- dieta leży i kwiczy. Ja zreszto też. Potrzebuję już chyba psychologa. A mój krwawiący nos internisty.
-
Hmm, to się lekarz jednak nie popisał no wiesz, płacisz i tyle musisz czekać, żeby Cię przyjął? Skandal
Emilko, czy to znaczy, że masz krwawienia z nosa? koniecznie idź do internisty!
Co do mieszkań, to prawie, że na mojej ulicy skończyli właśnie budować piękny budynek mieszkalny, a jakże! zapraszają do kupna mieszkań (kiedyś myśleliśmy o przeprowadzce), ale ... jest jedno ale ... metraż od 80 m kw. a cena metra to .... 10.000 zł czyli że za najmniejsze mieszkanie trzeba by zapłacić 800.000 zł, paranoja
-
Mam dosyć. Tak już całkiem i kompletnie.
Pani się do mnie nie odezwała, współpracownicy patrzą sie na mnie jak na trędowatą. Jakieś zaplecowe decyzje zostały podjęte,ja nic nie wiem. Tylko czekam kiedy będę opieprzona że ich nie realizuję. zresztą co ja mówię nawet o tym sie nie dowiem.
Problem z kredytem i decyzją co do mieszkania chyba sam się rozwiązał. Dziś mój mżż usłyszał, że to wszytko jego wina, nawet jeśli jest zawalone to co inni powinni zrobić. Otrzymał "obietnic", że zostanie wyrzucony z pracy najszybciej jak to możliwe.
Nie mam pojęcia jak my jeszcze ciągniemy i jak długo damy radę.
Zaczynam się pomału obawiać co za miesiąc będziemy jedli i jak zapłacimy czynsz.
Nie muszę dodawać, ze zagłuszam nerwy, strach wielką ilością głupiego jedzenia. Nie mam ani jednego argumentu jak tu się pozbierać. Po i po co?
Miałąm iśc do psychologa, ale chyba już mnie na to nie stać
-
Emilko .... ja wiem, że żadne słowa tu nie pomogą, nie rozwiążą tej trudnej dla Was sytuacji, ale tacy młodzi jesteście, nie możesz się poddać ....
Ja bym na Twoim miejscu jednak poszła do psychologa, on wprawdzie też nie rozwiąże Twoich problemów z pracą, ale może dać cenne rady, jak się całkiem nie rozpaść na kawałki ...
Przytulam bardzo mocno i wciąż wierzę, że jeszcze nadejdzie dzień, w którym stwierdzisz, że lubisz swoją pracę, dobrze się w niej czujesz i że te wszystkie koszmary związane z obecnym miejscem pracy zresetujesz w swojej pamięci.
I zawsze możesz się nam wygadać.
Ściskam!
-
Emilko, przytulam i życzę udanego dnia :P :P
-
Jak sie cieszę, ze jest piątek.
Przeżyłam w tym tygodniu koszmary. I to nie jeden. jak już myślałam,z e sie wiecej nia da to było.
Nie chce mi sie o tym nawet pisać, bo spanie po 2-3 godziny, niejedzenie do 15, a później opychanie się, biegunki, bóle serca nie bierze sie z niczego i robi jednak swoje.
Jednym słowem jestem okropnie zmarnowana, sina na twarzy i cała ręka od bólu serca mnie pobolewa.
Ma nadzieję ze się chociaż w weekend wyśpię.
-
Emilko kochana .... to co opisujesz, po prostu po ludzku mnie przeraża ...
... przecież Ty się na raty wykańczasz .... jesteś taka młoda, szkoda zdrowia ... zmarnujesz je a tych lat nikt Ci nie odda ...
Ta Twoja praca jest tak strasznie toksyczna, że aż nie mogę sobie wyobrazić, że tak może być!
Idź stamtąd jak najprędzej ..... Emilka!!!!! to nie są już żarty.
Tu chodzi o Twoje zdrowie!
-
Slonce...... Myslami jestem z Toba i zaciskam kciuki
-
Myślałam, że już mniej więcej sie uspokoiło i że sobie pośpię. Niestety jakoś sie na mnie życie uwzięło.
Mąż poszedł na imprezę pracową. Miał wrócić przed północą, bo dziś rano wyjazd na działkę.
Wyobrażacie sobie co się ze mną działo jak go do grubo po 2 nie było? A komórka spokojnie sobie w domu leżała.
Zaczynam wierzyć, ze jednak można osiwieć w ciągu jednej nocy.
No i sobie nie pospałam.
Plan na dziś mam taki, żeby jako tako dojść do siebie. Bez większych emocji. Przekroczyłam już dawno poziom stresu, który mogę przyjąć.
Jak na razie siedzę nad owsianką. Zrobię zakupy, ciasto na jutro i coś małego dla znajomych co sie wieczorem mają pokazać.
Kasiu: pracy szukam już tak, ze aż jawnie. Jeśli nie uda mi sie uciec gdzieś poza, to przynajmniej w zakładzie i to tak żeby niemieć kontaktu z A. W sumie pracuje tam 3500 osób więc szansa jest. Wszyscy oczywiście boleją nad tym, ze studia jakościowe zrobiłam i teraz chcę profil pracy zmieniać.
Gosia: dzięki. Kciuki sie powinny przydać.
Z tego wszystkiego to mi się aż trochę schudło.
-
Emilko, no tak, przecież może uda znaleźć się coś w tej samej firmie ... byleby jak najdalej od A.!!!!!!!!!!!
Miłego pieczenia życzę a potem fajnego spotkania z przyjaciółmi
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki