-
DZiewczyny mam nadzieje, ze nie odebralyscie tego jako kazanka od mamusi
Bo to nie tak mialo brzmiec.Jesli mnie tu nie chcecie ti powiedzcie.Zmyje sie szybciutko, ok?
Co do reszty was: widze ze mamy wiele wspolnego. A juz na pewno fakt, ze zadna z nas nie chce jojo, ma nadopiekuncze mamuski(ale kochane
), i fakt ze odchudznie wywarlo nie maly wplyw na nasze zycie. No bo czy inni zastanawiaja sie nad tym co zjesc jutro na sniadanie, na obiad...Jedza normalnie gdy sa glodni, nie o ustalonych porach i czest nie pamietaja wieczorem co bylo na sniadanie....eh to juz nigdy nie wroci.Wiem to z wlasnego doswiadczenia.
A i jezscze jedno: wiem ze waze malo, ale mam okres!!!!Nie wiem czemu?Raz jest raz go nie ma...A gdyby moja mama wiedzial, ze nie bylo go 8 miesiecy: kaput, albo szpital i 24 h na dobe dozywianie przez kroplowki. Ona juz dala mi spokoj co do wygladu. Czasami jak ma zly dzien to wtedy sobie przypomina. A juz napewno jak przyjada cioteczki: "Ciebie to wiatr niedlugo przewroci", "NIe daja ci jesc?", "same kosci"- normalnie proca to za malo
Nie pisze wiecej, bo nie wiem czy wogole mnie tu chcecie.Jakby co to czekam na odp. i pytanka(jesli sa
)
-
witajcie ,witajcie
)
ainip,ciesze sie,ze sie do nas odezwalas w "dluzszej formie"hihi
) nie wiem,jak inne dziewczyny,ale ja nie potraktowalam twoich rad jako kazania
raczej cieszy mnie to,ze ktos zaglada na watek,ktory kiedys zalozylam,bo strasznie mi smutno bylo,nie wiedzialam,co z tym odchudzaniem poczac i w ogole...a teraz jest nas tu tak duzo,i do tego mamy podobne klopoty i troski
wazne jest to,ze potrafimy sie dzielic swoimi doswiadczeniami ,no i sie o siebie troszczyc
) haha,czasem mam wraznie,ze tutaj z dziewczynami ,dieta uczynila miedzy nami cos w stylu rodzinnych wiezi
)
cieszy mnie,ze napisalas o tym,ze mialas klopot z anoreksja ...ze jestes szczera
aha..i jak to zrobilas,ze ci okres wrocil?bo wiekszosc z nas go stracila..hm...ja nie waze tak malo,cos kolo 48 kg przy wzroscie 158 chyba...a okresu nie mam juz drugi cykl...martwi mnie to strasznie,sie czuje jakas taka...wybrakowana:/chcialabym ,zeby wrocil...hih,pisze o nim,jak o jakims facecie ukochanym
)
pewnie czytalas moj wczorajszy post,o tym,jak moje schudniecie odbiera rodzina i w ogole...coraz bardziej sie obawiam o to,zeby mnie matka na jakies badania nie wyciagnela...bo wiem,ze gdybym miala nienajlepsze wyniki,a czuje,ze tak wlasnie by bylo,bo zawsze gdy wstaje z lozka rano,ciemno mi przed oczami...moze to anemia??
kurcze,wydaje mi sie,ze ty mozesz sporo o tym wszystkim wiedziec,dlatego o tym wszystkim pisze...milo,ze mimo braku niezastapionej,kochanej worry jest nas tu wiecej...
jakos tak mi dzis dziwnie...zezarlam juz 600 kcal conajmniej,a limit mam 1200...i coagle mysle o jedzeniu,mam ostatnio takie dni,ze ciagle cos bym skubala i w ogole...ahh,chyba musze to przetrzymac,zeby z dietki bez jojo wyjsc...a jak sie to tobie udalo?robilas tak,jak my tutaj,ze 100 kcal co tydzien plus wiecej ruchu...? i na jakim limicie sie zatrzymalas,ze nie tyjesz?to pewnie zalezy od trybu zycia...hihi,mam nadzieje,ze napiszesz,bo sttttraaaasznie ciekawa jestem
)
buziakuje:*
-
No właśnie,okres...po ilu miesiącach powinnam zacząć się mocno martwić?też mam z nim problem,ostatni miałam 1 marca.. więc już dawno
eh.. chce zeby wrócił,ale tak jak większość,nie chce poprzez próbę przytycia i zwiększania kcal.I tak z tego co czytałam,rzadko coś daje.Do ginekologa też się boję, a branie jakiś hormonów,tabletek itp to nie dla mnie.Po pierwsze boje się skutków ubocznych,po drugie nie akceptuje tabletek itp. nawet takie na bóle głowy itp. Używam je gdy naprawde jest to konieczność.Mam pytanko jeszcze,niedawno słyszałam o ziółkach: Rosmarinus Complexe i Castagnus.Ktoś stosował? dziewczyna która o tym pisała,też nie miała okresu i podobno lekarz polecił jej te ziółka,i okres jej wrócił po ok. 10 dniach.Może poszukam tego..ale chce mieć jeszcze opinie innych osób...i jezeli ktoś wie,jaka jest cena tych preparatów?
Wogóle też już mam tego wszystkiego dość..od rana myśle tylko o tym co zjadłam,o tym co zjem, zastanawiam się jak wrócić do normalnego jedzenia..czy próbować zrzucić jeszcze ten ostatni kilogram, i potem zwiększać ilość kcal ?nie wiem...w dodatku mimo że wiem ze ponizej 1000 spowalnia się metabolizm,to często tak jem,bo odkrywanie produktów niskokalorycznych,jedzenie jak najmniej kalorycznie,sprawia mi przyjemnosc..eh,wstrętne jest te choróbsko.Mam nadzieje że kiedyś wyjde...aktualnie mam doła z tego powodu,bo nei wiem co robić.
ostatnio wciąż mam wahaniaczy dalej chudnąć czy nie,i przez to raz jem mniej niz 1000,raz jem 1000 a raz powyżej..przez to waga waha się ciągle między 46-48 i wizja tego mojego celu zrzucenia 1 kg nie spełnia sie.
Niestety,wszystkie musimy teraz z tym walczyć..cieszę się jednak że jesteśmy tu Razem,bo wtedy jest o wiele łatwiej=]Zwłaszcza że wszystkie mamy nadopiekunczych rodziców,którzy czasami zamiast wsparcia, przez swoje starania bardziej pogrążają..ja nie lubie jak mama mnie wciąż straszy,krytykuje...I jak tu podzielić się wtedy z nią swoimi obawami i uczuciami?
-
do ainip: ciesze sie ze do mnie to napisalas
i odbieram to jak najbardziej pozytywnie, bo wiecie z odchudzaniem to jest tak ze ludzi ktorzy sie nie odchudzaja nie rozumieja tych ktorzy sie odchudzaja. moje kolezanki nie rozumieja tego ze jestem smutna kiedy przekrocze limit bo dla nich to glupota, nie rozumieja mojej satysfajkcji i motywacji do cwiczen z wami tu jest naprawde inaczej. a ty ainip przeszlas tez to wszystko i masz jakies doswiadczenie ja bylam na tej kopenhaskiej jadlam te 600 kcal i schudlam ale odradzam ta diete mimo ze skutki sa fajne bo naprawde jest mnie niej i wiem ze mimo ze wszystkich przestrzegam zeby nie schodzic ponizej tego 1000 kcal to wiekszosc z nich zejdzie bo ja tez nie sluchalam rad innych
staram sie pilnować
wiecie tak sobie pomyslalam ze odchudzanie i dieta i te wszystkie *******y mozna traktowac jako hobby jako zainteresowanie, niektorzy interesuja sie końmi i wchodza na strony o koniach, wydaja kupe kasy na zwierzaki, poswiecaja temu czas, czytaja porady itp. a my sie intersujemy dietowaniem i naszym pieknym wygladem i sylwetka
a ainip dolaczaj sie do nas ja tez niedawno sie dolaczylam do dzieczynek
-
ainip ciesze sie ze do nas dolaczylas i oczywiscie nie odebralam twojej wypowiedzi jako kazania, ja naprawde nie mam zamiaru wymiotowac ale wtedy mialam cholernego dola bo chcialam przytyc ten kilo czy dwa ale jak zaczelam to obrzydzenie mnie wzielo i postanowilam ze jednak nie grubne ehhh nie wiem co sie ze mna dzieje chyba mam jakies rozdwojenie bo raz chce tak a za godzine inaczej, boziu ratunku dziewczyny bo oszaleje
co mam zrobic ?? a moze juz zostac na tych 48 i dac sobie spokuj, albo zobaczyc moze jak pojade gdzies to mi przybedzie samo bo nie bede miec dostepu do kompa i nie bede liczyc kalorii kazdego produktu, chociaz czesc znam juz na pamiec
mam pytanko czy tez tak macie ze liczycie doslownie wszystko i ciagle myslicie o jedzonku?? ja tak mam ze nawet jak w nocy sie obudze to ukladam sobie menu na nastepny dzien, psychol ze mnie i tyle ;P
-
ale mnie tu dawno nie było
A moze to nie mnie dawno nie bylo tylko Wy dziewczyny tak czesto piszecie
I wspaniale, bo milo sie czyta tyle postow
A sporo ich mialam do lookniecia. Hmm, szkoda,ze Worry nie bedzie pisala
i w ogole pewnie inni tez rzadziej beda sie pojawiac, bo w koncu wakacje, wyjazdy itd. Musze Wam powiedziec,ze jak sie nie ma mozliwosci wejscia na forum to czlowiekowi tego naprawde brakuje.Czyzbym sie uzaleznila (od niego albo od Was dziewczynki?)
Nawet jesli to nie jest to chyba zbyt grozne uzaleznienie
Z tym okresem to chyba nie ma innego wyjscia jak isc do lekarza...Tylko on cos zaradzi... Ale ja nie chce, dla mnie wizyta u lekarza to ostatecznosc i narazie bede to odwlekac...
Ale jesli macie jakies sposoby, nawet tabletki, obojetnie co to prosze o podzielenie sie jakimis radami...Ja chce miec znow okres
Chociaz tak jak ZedeKiaH wole nie truc sie tabletkami,ale jesli to by pomoglo to moge nawet faszerowac sie prochami, bo obawiam sie,ze gorsze skutki beda przy dluzszym braku okresu niz przez branie pigulek... A w ogole to czytalam ostatnio,ze okres moze zatrzymac sie gdy: a)zamalo dostarcza sie organizmowi kalorii. Wtedy nie ma on energii nawet do produkcji podstawowych hormonow no i okres sie zatrzymiuje... A ja tak czesto schodzilam ponizej tysiaka...
b)czlowiek zamalo wazy, tzn. czesto przy niedowadze dochodzi do zaniku okresu. Ale akurat ten punkt raczej mnie nie dotyczy.
Nie wiem czemu mam problem z tym okresem,ale zaczynam miec pewne obawy...
Ach,a tak w ogole to zauwazylam,ze ciagle zanizam kalorie i ostatnio znow jechalam ponizej 1000. A jakos nie umiem sie zmusic do tych 1000. No i tak jechalam ostatnio znow na 700. Za to wczoraj mialam wyskok w druga strone
Dorwalam sie do otrab,a one sa takie pyszniutkie i zezarlam prawie cala torebke
W ten sposob z 700 zrobilo sie 1000
Niby powinnam sie cieszyc,ze wreszcie udalo mi sie dobic do tysiaca
ale takie skoki 700-1000 raczej nie sa wskazane
wiec sie na siebie wkurzylam
ech... ale koniec, musze cos zrobic, musze jakos sie przemoc i przestac bac sie,ze przytyje. Dzisiaj mam zamiar zjesc 800 i bede podwyzszac o 100 co tydzien i tymrazem bez zanizania i z dokladnym liczeniem
Mam nadzieje,ze jeszcze bedzie dobrze i ze nie przytyje... Ech dziewczyny, Wy tez macie takie problemy z podwyzszaniem kalorii i wychodzeniem z diety? Ten ciagly strach,ze sie przytyje? Glupie 100kcal wiecej i juz mysl,ze wazy sie pewnie z kilogram wiecej,a nastepnego dnia obrosniecie w tluszczyk. Boze, ale ja mam odchyly...
To juz chyba nie jest normalne...
-
jasne mlodyaniolku mam identycznie... jak podwyzszam to sie boje ze przytyje... ale wiecie ja nie wiem czy ja przypadkiej sama siebie momentami nie oszukuje przy liczeniu tych kalorii...czy czasem sobie nie licze specjalnie za duzo choc dana potrawa moze tyle nie miec. jak patrze teraz na przepisy do super linii to tam jakies smakolyki do 150 kcal a ja gdybym sama cos takiego zrobila i dodala wartosci kcal to wyszloby mi pewnie wiecej, wiecie o co mi chodzi?
-
mala04, doskonale Cie rozumiem
Zreszta mam taka manie zawyzania, ze kiedys liczylam kalorycznosc jablek na 200kcal( w dodatku wybieralam najmniejsze jablka ). A ze nie chcialo mi sie ich wazyc no to wolalam "troszeczke" zawyzyc...Heh,ale koniec z tym. W koncu mam zamiar wyjsc z dietki
-
Hej dziewczynki,ale miałam czytania
O ktoś nowy sie odezwał,fajnie
i bardzo dobrze ze anip napisała o tym wszystkim....A powiem ze mi to różnież jest bliskie,ale jakos srednio czuję potrzebę pamiętania tego wszystkiego :/ Tylko czasem mam takie wrażenie,ze to wraca....Wiecie te napady moje i wogóle......Dzisiaj już zjadłam 1000 jak nic,na kolacje już nie ma miejsca i limit wyczerpany....Miałam zjeść ładnie obiadek i wszystko zgodnie z planem,ale chyba już nie umiem.....a tu sobie podjem kawałek szyneczki,a tu coś jeszcze,i wkońcu zapełniłam limicik....musem truskawkowym zrobionym przez dziewczynę mojego brata,takim ze słoiczka i mega słodkim.....A wchłonęłam pół słoiczka.....Ale jestem nawet dumna z siebie bo tak sie wkurzyłam,jak zobaczyłam ten rozepchany brzuchol ze momentalnie siuuuuu na rowerek i zawalam do babci.Nie było mnie w domciu gdzieś z 3 godziny,przejechałam moze 16 km(wiem,to mało ale zawsze coś,w dodatku pod wiatr :/)oczywiście o działke musiałam zachaczyć zobaczyć czy maliny są,pare wcięłam no i kilka truskweczek ale dzięki Bogu było bardzo mało bo jeszcze niektóre niedojżałe więc nie doszło do niczego nie planowanego.......Wyszło tak z 5 truskawek i 8 malinek gdzieś.Aj,ale sie napedałowałam....Brzuszek troche zmalał,ale i tak mam już chyba te 2 kilo więcej z tego co widzę..Moze to i dobrze?Tylko szkoda ze w brzuszku.....Oho,brat wrócił....:/Fuck,musze sie zwijać :/
kredkova,czekam na foteczki
-
WITAM!!!!
Nie pisałam wczesniej, poniewaz caly dzien spedzilam na balkonie
Uwielbiam słonce!!!
Swoja droga ja tez chyba zawyzam.Tak naprawde dopoki jest rok szkolny to jest ok!
Jem sniadanie, obiad, kolacje.A teraz cos mnie opetalo. Normalnie jem tylko sniadanie, a potem...podjadanie!Tu skubne, to tam- i doliczam bezlitosnie po 100kcal.I takim to sposobem rezygnuje z obiadku i kolacji, bo zapycham sie tym podjadaniem. A najgorsze jest to, ze nie mam kontroli nad tym ile tak naprawde tych kcal jem
No a teraz moja historia( bierzcie poduszki bo zasniecie)
:
II klasa LO:
CZERWIEC
Moja siostra zaczyna sie odchudzac.Ma spora nadwage(87kg,155 wzrostu).Ja waze 50kg i pochlaniam dosc duze ilosci papu.Nie tyje,jestem szcesliwa, wesola, ale strasznie niesmiala. Jak kogos poznam blizej jest juz ok.
TYdzien przed koncem roku szkolnego ide ulica. Widze w wystawie sklepowej lekko wypukly brzuszek. Postanawiam ,ze trzeba to zmienic przez wakacje.
No i utwierdza mnie w tym siostra, ktora patrzac na moje posilki rzuca uwagami:"a ty wiesz ile kcal zjadlas". Licze je wiec do 1000.Jem jednak biale pieczywo,drozdzowki, lody.Waga do wrzesnia spada do 46kg.
IIklasaLO:
WRZESIEN
Przestaje liczyc kalorie,ale w pazdzierniku stwierdzam, ze waze 52 kg.Zaczynam liczyc kalorie, nie jem sniadan, nic w szkole dopiero w domu.Chudne.
GRuDZIEN
Specjalna dieta na adwent.Wigilia-45kg i stwierdzenie, ze sa swieta.Mozna odstawic diete.
STYCZEN
Waze juz 47kg.Totalna zalamka.Jem raz na dwa dni.Nadchodza ferie.Spadam do 42 kg.Ciagle jest mi smutno, zle.W dwa tygodnie mama wziela sie za mnie=+2 kg.
Marzec
Dieta na Wielki Post.Zero slodyczy,max200kcal dziennie.W swieta waze juz35kg.
Placze slabne.Chce jesc, ale jedzenie mnie przeraza.Brzydze sie samej siebie, ze zjadlam rano kawalatek jablka.Dodatkowo cwicze rano i wieczorem po 1,5h.
Mama zalatwia lekarz,placze blaga ze nie.Zgadza sie pod warunkiem ze zaczne jesc.Zgadzam sie.No i zaczelam.Coraz wiecej i wiecej.Mialam ogromny brzuch-wzdecia. To chyba byly kompulsy.Wazylam 47 kg-w lipcu.Wtedy wrocil okres.Nienawidzilam samej siebie.Z domu wychodzilam tylko do kosciola-i to na 6.30 rano, zeby nikt mnie nie widzial.Balam sie jesc w towarzystwie innych osob.Przewaznie jadlam tylko wieczorami-rano bylam za pelna.A mama i tak mi nie wierzyla.Za kazdym razem gdy odmawialam czegos twierdzila ze zaczynam od nowa.TAk naprawde zaczelam jesc bo zobaczylam jak moj tata z ktorym umowilam sie na miescie-rozplakal sie z slowami:"Boze co to sie stalo"
Widzial z daleka moje patykowate nogi...
IV klasa LO
Boje sie powrotu do szkoly.Plotek,ze jestem gruba itp.Nie jem przy nich.W domu tez nie chce ale nie potrafie przestac.Na dodatek w klasie sa dwie nowe anorektyczki.ChCe byc znowu taka jak one, wejsc w swoje chude ciuchy.Udaje sie-W grudniu waze 44, na studniowce juz 41 kg.W Wielkanoc wymiotuje-2tyg. spadek wagi z 37 do 33.Mama mnie przylapuje.Obu\iecuje przestac, jesc normalnie.Waze 42kg.Nie jem normalnie, licze kalorie.Zaczynaja sie studia, waga spada do 38-wszyscy mi sie przygladaja.Przy kolezankach musze jesc.Dochodze do 45.
No i to tyle.Teraz waze 43.MAm tak rozregulowany metabolizm,ze przy 700 waga stoi, pzry 1000-idzie w gore.Ale jestem szczesliwa,kocham swiat
Chyba przyzwyczailam sie ze nigdy nic normalnie nie zjem.Ale nie dopuszcze aby waga spadla.Bo wtedy przegram-mama zaprowadzi mnie do lekarza i urzadzi niezle pieklo.
Wiem,ze nie ktore z was tez mialy cos z aną,moze cos skrobniecie.
Ja na razie chyba przesadzilam.To istna powiesc...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki