Yagnah ciesze się razem z Tobą
Czytam Wasze posty,widzę że większości z forumowiczek idzie super,mi też nienajgorzej a waga stoi w miejscu,mam nadzieję że to się zmieni
Miłego wieczorku buziaki
Yagnah ciesze się razem z Tobą
Czytam Wasze posty,widzę że większości z forumowiczek idzie super,mi też nienajgorzej a waga stoi w miejscu,mam nadzieję że to się zmieni
Miłego wieczorku buziaki
No no, kolejny spadek. Bardzo fajnie. No i dobrze, że czujesz się ok ze swoim ciałem. W końcu wszystkie do tego dążymy.
Ja z psami nie mam kompletnie doświadczenia. Raz tylko przez 2-3 miesiące opiekowałam się psem znajomej, ale to było dawno, a pies był stary i dobrze wychowany, więc praca przy nim była żadna. Zaczyna mi się coraz konkretniej marzyć pies dużej rasy, Berneńczyk albo może Owczarek belgijski? Piękne zwierzaki. Tylko wydaje mi się, że trzeba mieć na początku dla niego bardzo dużo czasu. A z tym problem
A zdradź prosze, co to za rozetki szyłaś?
Ostatnie trzy dni były beznadziejne! Beznadziejne pod paroma względami ale przede wszystkim beznadziejna dietowo. Dwa dni temu złamałam się po raz pierwszy...wieczorem, uległam maślanym bułkom, w ilości trzech...2000 Kcal zjadłam tego dnia. Następnego dnia wizyta w restauracji, oczywiście nie wytrzymałam, chociaż samą wiztyę w restauracji mogłam jeszcze uznac za w miarę udaną...bo połowę zjadł za mnie Misiek...ale wieczorem głód przyćmił mi trzezwe myślenie i na makaron z lampką wina słodkiego się skusiłam A dziś to już przegięcie na pełnej lini, łącznie z parówką i dwoma kanapkami po 23 Aż mnie to zaskakuję, jak ładnie, w miarę stabilnie prowadzona dieta (W DODATKU KIEDY WAGA ZACZYNA ZNÓÓÓW SPADAĆ) zamienia się w mgnieniu oka w łancuszek grzechów i grzeszków...
Dziś rano waga się zemściła i pokazała mi 56.8 kg...jutro ze strachu nie zamierzam na niej stawać i choć to na pewno będzie okrutnie trudne to jutro zmieszczę się w tym piekielnym 1000 KCAL!!! Nie wiem czy uda mi się to pojutrze, za dwa, czy trzy dni ale JUTRO MUSZĘ i już. Dość z 1200, 1400, 2000 Kcal, 1100 Kcal maksymalnie i basta....musze się zawziąć bo szkoda trochę nadrabiać teraz, z takim trudem wypracowany spadek wagi
Agatko, kazdemu sie noga podwija!! Prosze cie nie rozpamietuj juz tego. Jestes bardzo blisko mety i jestem pewna, ze wygladasz juz baaardzo szczuplutko, wiec to nic. Zreszta, normalny organizm kobiety potrafi spalic 2000kcal dziennie!!! Juz niedlugo twoja waga bedzie znowu spadac, zobaczysz!!
Acha, mowilam juz ze zdjecia piesiow sa piekne. BArdzo mi sie podobaly, bardzo!!
Dobranoc, Agatko!
No właśnie, Magdalenka dobrze mówi. Dość rozpamiętywania. Weź się w garść i powiedz dość nie-dietowym pokusom. W końcu jesteś silniejsza niż ciągoty, co udowodniłaś chudnąc tyle ile już schudłaś.
Trzymam kciuki!
Wiecie co, stanęłam na tej wrednej wadze...oj zemściła się, zemściła
Pokazała mi 57.3 kg No nic, mam nadzieję, że ppo paru dniach w ryzach waga wróci poniżej 57 kg....w każdym razie ze śniadaniem sobie pofolgowałam i mam już w tej chwili 500 Kcal na koncie...MUSZĘ DZIŚ WYTRZYMAĆ!
Jutro jadę na parę dn do W-wy, wprawdzie będę odcięta od internetu ale zamierzam przez te parę dni dietkować jak w maju, czy w czerwcu, czyli wzorowo Zobacze też co mówi na temat mojej wagi moja stara, dobra warszawska waga
Zamelduję się zaraz po powrocie, mam nadzieję, że z dobrymi-dietkowymi wspomnieniami:P
Wczoraj na pocieszenie zafundowałam sobie wieczór odnowy, najpierw gorąca kąpiel w moim ulubionym mleczno-miodowym płynie, maseczka na twarz, peeling całego ciała a później GUAM W każdym razie od dzisiaj twardo do przodu i JUŻ...koniec folgowania sobie, masz rację Wkra, że w końcu potrafię więc czemu mam się łamać
A tak na marginesie Wkra to ślicznie Ci idzie!!
Strasznie fajnie, że wzięłaś się w garść. Po co marnować takie rewelacyjne efekty? Baw się dobrze w warszawie.
I dziękuję, aż sama się dziwię, że tak ładnie idzie. Póki co średnio wychodzi idealnie 1 kg tygodniowo. Od 9 tygodni.
BArdzo dobry plan, Agatko!!!
Napewno ci sie uda. Jestes juz na finiszu tego biegu!!
Jeszcze tylko kilka kroczkow i meta!
Zakładki