-
Nooo....wczoraj wytrzymałam i zjadłam około 1150 Kcal, czyli OK!
No i waga wróciła w miarę do normy, bo dziś rano już nie pokazywała mi powyżej 57, tylko 56.6 kg Organizm chyba przemielił te zapasy, które pożarłam przedwczoraj
Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień też będzie dietkowy i że wytrzymam...narazie jeszcze nic nie jadłam, zaraz dopiero będzie śniadanie
A do W-wy pojedziemy dopiero wieczorkiem albo jutro, bo czekamy na opony
-
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
No to super! Waga wraca do normy i pewnie za chwilę zacznie spadać
-
No widzisz Agatko, juz waga sie normuje!! Bardzo dzielnie walczysz, wiec nie ma prawa wzrastac. A male wpadki mamy wszystkie! W koncu jestesmy ludzmi, a nie robotami zaprogramowanymi na "malo jesc!", co nie?
Buziaczki (rowniez dla Blani )
-
Hej dziewczyny, wróciłam
Wymęczona, przejedzona ( ) ale zadowolona, bo sporo zrobiliśmy.
Pojechaliśmy pozałatwiac parę spraw, odmalowac i dokładnie wysprzątać mieszkanie przed nowym rokiem akademickim! Wymalowaliśmy sobie pokój w kombinacji pastelowa brzoskwinia-biel i bardzo mi się podoba takie ciepłe, łagodne zestawienie kolorów, do tego ściany są czyściutkie i świeżutkie...a były nieźle przybrudzone przez nasze dwa potwory! Kupiliśmy sobie pluszowy kocyk, którey będzie pełnil role narzuty i w końcu lustro, w którym widzę siebie caaałą Wysprzątaliśmy wszystko od A do Z no i na pewno trochę Kcal przy tym spaliliśmy
No ale nawet te wysiłki nie usprawiedliwiają moich "popisów kalorycznych" przez te trzy dni A dodam jeszcze, że waga przed wyjazdem pokazywała już 56.2 kg!!! więc bardzo mało brakowało mi do mojego celu....jutro się zważę i na pewno okaże się, że powiększyłam przestrzeń dzielącą mnie od 55 kg Jadłam w te dni od 1500 Kcal do 2000 Kcal Nieładnie....wiem. Przyznam, że dieta w wakacje jest dla mnie nie lada wyczynem i coraz trudniej mi się ją trzyma, szczególnie w okresie "przedokresowym"
W każdym razie od jutra mam nadzieję, uda mi się wrócić na proste tory...będzie to na bank bardzo trudne ale się postaram To trzymajcie kciuki! Dam znać jutro gdzie teraz mój pasek się powinien znaleźć! PA!
-
No, Agatko, ja juz kciukasy zaciskam za ciebie.
Brzoskwiniowy..ladny kolor, napewno super wyglada
-
no na pewno mieszkanie wyglada super...
nie bedzie źle z waga.... skoro duzo sie ruszalas... trzymam kciuki!
JA
JOJO
waga około 85 kg.
-
Witajci dziewczyny-wróciłam!!!!
I niestety to był mój najgorszy urlop -pod względem pogody i pod względem jedzenia. Byłam nad jeziorami- wiało, padało , tylko trzy dni słońca ( trzy dni pokazywania się kostiumie). Najgorzej było wieczorami-zimno jak cholerka. Zakładałam na siebie po cztery bluzy na raz. Poza grami w karty, scrable, badbingtona , chodzeniem na grzyby był problem z zagospodarowaniem czasu. Wybrnełyśmy z tego ( były nas aż cztery baby) przyrządzaniem różnych potraw. Jadłyśmy na potęgę. Ponieważ byłam jedną ze szczuplejszych osób na wyjeździe nie chciałam z siebie robić pawiana. No i doigrałam się. Jutro się zważe i sprawdze jak bardzo!!!!
Ale nie stresuję sie tym -po prostu wrócę do starego odżywiania.
Poza tym miałam szczerą rozmowę z szanownym małżonkiem-on nie lubi mnie chudej- do tej pory myślałam, że mówi tak dlatego, żeby mnie pocieszyć ,a teraz okazuje się , że nie wolno mi przesadzić bo zostaną mi wystawione walizki za drzwi. Tak więc wracam głównie do ćwiczeń ( miałam pływać -i dupa). Jestam cała jakaś zamieszana. Czeka mnie sprzątani całego mieszkanka, pranie, układanie , bleeeeeee!!!!!
pozdrowienia
Yena
-
Yena dobrze Cię rozumiem
My siedzimy sobie u rodziców, na Warmii, w Warszawie dieta szła mi jakw z egarku, zdarzyły mi się przez prawie dwa miesiące dwie wpadki, z których jedna w wydaniu mini A teraz po prostu nie idzie i już...
Dziś rano zważyłam się i było 56.9 kg...pomyślałam nic to, jadłaś babo to masz, a teraz z powrotem na dietę...do godziny 16 miałam 500 Kcal i byłam w miarę zadowolona...no ale o 16.30 przyjechali moi rodzice z czterema pizzami wielkimi jak słonie No i jak tu nie zjeśc, jak pizza z mojej ukochanej, daaaawno nieodwiedzanej pizzeri aż ślinotoku dostałam na jej widok Zjadłam, a raczej pożarłam....w sumie razem z pizzą i batonikiem z orzechów mam już 1900 Kcal dzisiaj i jest mi ciężko na żołądku....to po prostu żałosne...utrzymać tutaj dietę to CUD. W szafie leży zawsze tona słodyczy...a mi brakuje troszkę silnej woli W każdym razie może od jutra się uda...nie będę już wznosić gromkich okrzyków, że na pewno, że TAK, że to jutro...ale się postaram...może się uda. Mam taką nadzieję! I chciałabym jutro wieczorem napisać, że jadłospis był ok, a nie takie paskudztwa wcinać Także jutro kolejna próba powrotu na właściwe tory...brrr! Zobaczymy jak to będzie....w każdym razie waga około 57 jest w tej chwili
-
A ja musiałam po urlopie przestawić wskazówke na 59 kg. Nie płakałam, ale też i nie jestem z siebie dumna. Ale cóż, mam nadzieję, że jak wróce do swojego ,,normalnego'' zycia to jakoś te dwa nadrobione kg zgubię. Teraz jednak mam rozepchany żołądek i ciągle bym jadła. Staram się powstrzymywać, ale nie zawsze mi sie to udaje.
Powrót do pracy kojarzy mi się więc z powrotem do starego sposobu odzywiania.
A pokusy????? przecież jesteśmy ludźmi i trochę przyjemności nam się należy. Nie miej tylko wyrzótów sumienia , najlepiej powiedziec sobie, że trudno, że trzeba spalić niż się na siebie obrażąć.
Trzymam jak zawsze kciuki.
pozdrawiam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki