-
Na obiadokolację o godzinie 17 zjadłam makaron z sesem pieczarkowo-tuńczykowo-śmietanowy. Prze-py-cha! A potem jeszcze trzy kostki czekolady Lindt karmelowej. Mniam! W sumie dziś mam na koncie 900 kcal i tak już zostało. Po wspólnym jedzeniu ubrałam się ciepło i pieszo poszłam na kawę do przyjaciółki. 30 minut szybkim krokiem w każdą stronę. Wyciągnęłam zakurzoną mp3, włożyłam słuchawki do uszu, odcięłam się od świata. Szłam i myślałam, po raz pierwszy od dawna czułam taki spokój. Kawę wypiłam czarną, bez cukru, aż dziwne bo mi tak właśnie smakowała! Czuję się fantastycznie, naenergetyzowana i zadowolona z siebie. Pytanie tylko czy jutro jak wstanę, będę to jeszcze czuła? ;-]
-
Hej Zosiu
buciki gitowskie bardzo mi się podobają, gdybym mogła nosic obcasik właśnie takie bym sobie kupiła na ślub.. a tak mialam niziutkie Ryłko, ale tez fajne choć nie tak jak te!!
Zosiu na temat pracy wyczerpująco już chyba napisalam u siebie - w ramach wymiany pracowych inf. zapytam - a co Ty robisz w swojej pracy? bo w sumie nie wiem..
pozdrawiam Cię gorąco i jeszcze jedno.. zachęcam do szukania pracy.. masz swoją, ale moze trafi się coś fajnego!! Takie szukanie pracy gdy się ma inną, nie jest takie obiciązające.. dlatego zachęcam Cię do tego bardzo!! pozdrawiam
-
Zosiu 900kcal i czekolada wliczona?? No kochana, jak ty to robisz...
Czy mozesz przez jakies 3 dni wpisywac cale swoje jadlospisy...prosze zrob to dla mnie...musze sie przyjzec dokladniej rozkladowi posilkow...
Ale u mnie dzis tez niezle....tylko te ranne ciasteczka...ale co tam..spalone na aerobicu!
Buziaki
-
W końcu dziś się prawie wyspałam. 7 godzin z haczykiem, a i tak ledwo wstałam! Ale nic to, odeśpię po śmierci Humor mam dobry, ochotę do działania i jednak nie zapomniałam o wczorajszym doładowaniu. Jest ok
Anikasku, dobrze, że byłaś bez obcasa bo jednak wysokim osobom to nie bardzo pasuje, choć rozumiem ból. Ja bardzo lubię połączenia obcasa z czubem i tym, jak ładnie wygląda przy tym połączeniu noga
Co do pracy masz absolutną rację. I postaram się tym zająć. Jednak prawda jest taka, że ilośc moich zajęć związanych z organizacją ślubu jest tak duża, że nie zostaje mi wiele czasu. Będę się rozkręcać, rozglądać itd. tak, by docelowo zaraz po ślubie zacząć szukać aktywnie. Z przerażeniem odkryłam, że zostało do niego 6 tygodni!
Magdalenko, u ciebie było super, szczególnie że sport był. Gratuluję Jadłospis mogę spisywać, nie ma problemu. Ale chyba najlepiej będzie jeśli będę go sumarycznie wpisywać, pod koniec dnia. Może być?
-
Moze byc! Ale sie ciesze! Myslalam, ze mnie pogonisz z tym pomyslem!!!
Ja tez sie dzisiaj wyspalam, ale i tak za malo. bo tak naprawde wyspac to sie moge, jak spie do 10-11 godziny!! a nie takie o 7 wstawanie..toz to srodek nocy...
A w lozeczku tak cieplusio bylo...mamy duze lozko..za duze..sypiamy razem na jednej polowce, pod jedna koldra...druga polowka i druga koldra sa do wynajecia..hehe..jakbys znala jakiegos interesenta ..i bylo mi rano tak cudownie cieplutenko i przytulnie!
Buty z obcasem i z czubem zdecydowanie dzialaja wysmuklajoco-wyszczuplajaco-pochebnie. Wiec dobry wybor. Ja sie dzis tez wystroilam w takie buty szpiczaste, obcasik wygodny, czarne i cala na czarno sie ubralam do tego...to wydaje sie szczuplejsza przynajmniej optycznie...a jescze do dlugosci twojej sukni..mysle ze suknia jak ma byc dluga to powinna sie tam konczyc gdzie sie obcas zaczyna.......
Buziaki
-
Dzięki za potwierdzenie,ze na zimnie się więcej spala Będę się czuła trochę usprawiedliwiona,jeżeli zdarzy mi sie krócej spacerować, ale za to intensywniej
6 tygodni powiadasz - do faktycznie powód do niewielkiej paniki ale dasz radę, a my będziemy Cię dzielnie wspierać
Całuski
***
Grażyna
-
Magdalenko, no z tą sukienką to zobaczę, może to tylko moje niepotrzebne obawy. I oby tak właśnie było! Ja do pracy chodzę niestety w wygodnych buciorach, w które wchodzi gruba skarpeta, bo siedzę w zimnie strasznym. A i tak ich nie widać. Ale poluję na kozaczki niskie (za kostkę, bo wyżej mam łydę na jaką nie robią żadnych butów), na wysokim obcasie i z czubem wyciągniętym trochę
A łóżko tez mamy duże 160cm szerokości, ale śpimy na całym bo oboje się w nocy wiercimy strasznie. I pod osobnymi kołdrami, bo inaczej je z siebie zdejmujemy! Może kiedyś się dorobimy takiej dwuosobowej to będzie lepiej.
Zapomniałam odpowiedzieć Anikaskowi w końcu na pytanie o pracę. Nie robię w zasadzie nic. Po sławetnej 'degradacji' siedzę w recepcji budynku i wpuszczam do niego ludzi. Praca nie wymagająca jak rzadko. Wcześniej byłam asystentką najpierw prezesa później wiceprezesów. Prowadziłam dokumentację około 30 spółek naszych i generalnie trzymałam to w garści, żeby był porządek w papierach i takie tam. Teraz są dwa powody dla których jeszcze tu jestem. Po pierwsze zarabiam nadal tyle samo czyli dużo mniej niż bym chciała ale wystarczająco żeby starczylo w miarę do pierwszego, a po drugie po prostu nie mam czasu szukać nowej. Ale od nowego roku się to zmieni.
I jeszcze jedno. Okres w końcu mi się kończy i waga dziś łaskawie pokazała 65,1 czyli powoli zbliżam się do wyniku, który przez jakiś czas był, jakieś dwa tygodnie temu. Zobaczymy kiedy do niego dojdę i kiedy / czy będę chudła dalej
-
Zosiu..nasze lozko ma 2m szerokosci i 2,20 dlugosci. Kolos normalny! chcemy sie go pozbyc i kupic mniejsze, wlasnie takei 160cm....bo my takie przytulance jestesmy oboje w sumie....w naszym lozku spalo juz 3 osoby, a nawet 4 osoby..i wszyscy sie wyspali..hihi...tylke w razie klotni kazdy sie kladzie na odleglym koncu...jej jak ja tego nie znosze..
-
Magdalenko, jakaś gorąca linia nam się tu zrobiła! I dobrze, ja to bardzo lubię! Łóżko macie rzeczywiście gigantyczne! Nasz rosły razem z kolejnymi przeprowadzkami. Zaczęliśmy od wielkiego dwuosobowego łoża o szerokości, uwaga, 75 cm! Dwie osoby na boku się mieszczą. Ledwo! Potem było 90 cm przez dłuższy czas. Następnie nasza kanapa gościnna obecnie szeroka na 140, a teraz łóżko w sypialni 160. I tak już zostanie Bo rozmiar idealny
Na kolację być może zrobię tagiatelle ze szpinakiem i niebieskim pleśniowcem. Zależy od tego czy przyjaciółka będzie chciała jeść czy nie
-
Już dawno jestem po lunchu, niemal zapomniałam co na niego jadłam. Nie no, żartuję. Szczególnie, że nie jestem głodna. Nie będę pisać co było bo po co, skoro pod koniec będzie jadłospis dla Magdalenki.
W każdym razie całkiem niedawno zjadłam sobie ze smakiem dwie pyszniutkie mandarynki I czuję jeszcze ich smak i zapach.
Póki co niespełna 600 kcal, na górze czeka jogurt ale chyba zostanie na jutro bo czuję się najedzona, a chyba będzie makaron ze szpinakiem i pleśniowcem grany na kolację
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki