-
Hej Zosiu!
Ja też właśnie siadam do śniadania.
Niestey czasu od obudzenia do tej pory nie wykorzystałam całkiem pozytywnie.
Co prawda zrobiłąm sobie peeling kawowy, posiedziałam w wannie i nasmarowałam kermam na celulit, ale straciłam mnóstwo energii na burmuszenie się na mężula.
pozdrawiam i życze dalej miłej niedzieli
-
Miłego tygodnia
pozdrawiam
***
Grażyna
-
Czasu niby minimalnie więcej ale w efekcie i tak nie mam kiedy pisać. Albo jestem po prostu zbyt zmęczona. Weekend był luźniejszy, pozwoliłam sobie na spanie w niedzielę do 10 i obudziłam się chora. W gardle drapie, głowa boli, a dziś naprawdę resztkami silnej woli podniosłam się z łóżka.
Jakoś nie mam siły na dietę. Różne osoby podpowiadają mi bym do ślubu już nie chudła bo co jeśli sukienka gdzieś będzie za duża? I chyba mają rację, o czym mój organizm wiedział o wiele wcześniej niż mózg. Od 1 grudnia bowiem waga wacha się między 64,3 a 64,9 nie chce być niższa, na szczęście też nie bywa wyższa. I chyba postaram się by tak zostało, w czym z pewnością pomoże mi fakt, iż nie wyjeżdżamy na święta. A w moim domu święta to jedynie wigilia i wspólny obiad, później jest już tylko wolny czas. Więc wielkiego obżarstwa nie będzie, co cieszy.
Z placu broni. Rozesłaliśmy WSZYSTKIE zaproszenia. W domu zostało jedno (dokładnie dwa, ale jedno zostało przepalone świeczką) i zastanawiamy się czy wysłać je naszemu znajomemu, który odkąd dwa lata temu przeprowadził się z Krakowa do Warszawy, urwał z nami kontakt. Może nie urwał ale po prostu nie ma czasu i nadal widujemy go tylko w krakowie, za to rzadziej. Przemyślimy jeszcze.
Jubiler od obrączek jest głupi, przeciągnął termin ich oddania ale i tak powinny być u nas w domu najpóźniej w piątek. Nie przejmujemy się, bo poślizg wliczyliśmy w cenę, ważne byśmy je mieli przed ślubem. Dziś mam nadzieję, pojedziemy je przymierzyć, potem jeszcze grawerowanie i odbiór.
Płaszcz odebrałam od koleżanki haftującej. Jest boski, idealnie ślubny, rewelacyjnie będzie pasował klimatem do sukienki, choć robi ze mnie strasznie delikatną panienkę. Ale nicto i tak będę w nim chodzić.
Dziś też potwierdzimy w reastauracji, że chcemy w niej zrobić toast, więc jednak będzie po ślubie szampan dla gości. Co tam, że kosztuje majątek.
Do świąt powinna się zamknąć większość przygotowawczych wątków, a to oznacza, być może, że dwa dni świąt będą rzeczywiście odpoczynkiem i spokojem. Mam wrażenie, że po raz pierwszy od lat.
Milasku, słyszałam o peelingu kawowym miliony razy i miałam go wypróbowywać jakoś teraz. Ale przez tę alergię i podrażnienie boję się. Niby czerwone plamy zeszły ale chyba wstrzymam się ze wszelkimi niesprawdzonymi zabiegami. Z dwojga złego wolę być zwyczajnie wypeelingowana sprawdzonym preparatem niż pokryta czerwonymi plamami w dniu ślubu. A tyle rzeczy miałam spróbować. I na solarium iść.
Mam nadzieję, że dziś u ciebie będzie już lepiej.
Grażynko, dziękuję bardzo i mam nadzieję, że rzeczywiście będzie miły. I och, żeby ta zima, choć w święta wyglądała jak na twoim obrazku!
-
Witaj Zosiu!
Czytam i czyatm i widzę, że trochę spokoju dostałaś.
Jakoś pomalutku wszystko zaczyma się klarować i zmierzać ku końcowi, mam rację?
Jeśli tak to bardzo dobrze, bo należ Ci się teraz trochę relaksu i wyciszenia.
Odpoczywaj, żebyś w dniu slubu byłą naprawdę pewna, piękna i zadowolona.
Co do wagi, może to i racja - byle byś nie przytyła i nie opuśiła forum
A poślubne plany na chudnięcie masz?
Czy to już definytywnie koniec będzie i tylk outrzymanie wagi Ci zostaje?
pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę
ps. na priva odpowiem z domciu
-
Z godziny na godzinę czuję się gorzej. Wysysane strepsilsy nawet na chwilkę nie koją gardła i nawet tłuste (2%) mleko z miodem nie pomaga. Staram się jak mogę, witaminy łykam i takie tam, a wcale się nie poprawia.
Mój dzisiejszy jadłospis to:
trzy płyty wiórowe (wasa) z chudym serkiem twarogowym do smarowania i pomidorem,
gruszka
2 mandarynki
3 pierogi ruskie bez niczego
jabłko
niepełna filiżanka mleka z miodem
od groma strepsilsów
Oryginalnie dość, prawda? Swoją drogą czy leczniczo stosowane mleko z miodem należy wliczyć w limit? Wiem wiem, mam nie kombinować. Już policzone. Wszystkiego razem 610 kcal, coś muszę wykombinować na kolację.
Milasku, masz rację z wyciszeniem. Od soboty jest mniej biegania, zaczęłam też lepiej planować, z kalendarzem w łapie. Mam nadzieję, że już tak zostanie bo chyba coraz więcej rzeczy jest załatwionych, coraz częściej zostają do dogrania tylko szczegóły.
Co do wagi i planów, to chyba rzeczywiście teraz pozostanę na poziomie 64 i coś, bo i tak niespecjalnie waga chce spadać, a po ślubie znów postaram się chudnąć. Swoją drogą, trzymam limit tysiaka, trochę nawet ćwiczę, a waga stoi. Mam tylko nadzieję, że to koniec chudnięcia i odmowa współpracy ze strony ciała. Chciałabym zejść do 60-62, tak przynajmniej planowałam. Z pewnością jednak nie zamieram ani tyć, ani odchodzić z forum, chociaż muszę przyznać, że głównie z braku czasu ale też troszkę z braku ochoty, tak mało piszę ostatnio.
-
Zosieńko
a ja będę czarować,żeby i na święta i na Twój ślub zapanowała bajkowa zima
Wagą się nie przejmuj - mi własnie wyraźnie drgnęła waga po prawie rocznym przestoju
A propos choróbska - ja się ratuję w początkach przeziębienia grzańcem poprawionym podwójną aspiryną i wygrzaniem sie na maxa w łóżeczku nie wiem czy Tobie pomoze...
pozdrawiam
***
Grażyna
-
Ach, jaka jestem dzielna! Po pracy byłam u dentysty i dałam sobie zrobić krzywdę w zęba, bez zniczulenia!! Ach, normalnie superbohaterem jestem!
A potem bohatersko wymyśliłam sos serowy do makaronu, wykonałam i zostałam wychwalona pod niebiosa. Na deser zaś zjadłam dużą kostkę czekolady. I jestem zadowolona.
Grażynko, pomysł na walkę dobry. Tylko wymagałoby po pierwsze ciepłości pod pierzyną,a jak się ma 18 stopni w mieszkaniu, to nawet pod kołdrą zimno, po drugie możności spędzenia czasu w łóżku. Do domu dotarłam o 20, zrobiłam kolację, zjadłam, rozpisałam najbliższe dni, obgadałam co miałam z tymi, z którymi musiałam, odpisałam na maile i dochodzi 22. Obawiam się, że do 6, kiedy muszę wstać nie zostało jakoś porażająco dużo czasu, szczególnie, że jeszcze nie szybko się położę. Aha i jeszcze grzńce są kaloryczne!
Mam nadzieję, że choroba jednak przejdzie bokiem. Dobrej nocy.
-
Grażynko, dzięki za czarowanie pogody. Oby było skuteczne. I miłego dnia.
Ja dziś jestem ledwo żywa, a resztki sił zużywam na nie kasłanie i na irytacje. Roznosi mnie, głupota ludzka nie zna granic i niektórzy ludzie są bardziej tępi niż kij od szczotki. Normalnie cholery dziś dostanę w tej pracy. Z chorobą jest gorzej. Położyłam się wczoraj spać zaraz po napisaniu tutaj w zasadzie. Żeby się wyspać. Niezbyt skutecznie, bo całą noc budziłam się co chwilę kaszląc tak, że w drugim pokoju, z dwoma parami drzwi zamkniętych budził się Mężczyzna i przybiegał sprawdzić co się dzieje. Z bólu leciały mi łzy. Do lekarza w zasadzie nie mam co iść bo na zwolnienie i tak nie pójdę. Do piątku mamy wiceprezesa i cała firma na baczność, a w weekend obowiązki przygotowawcze i jazda do Białej po odbiór strojów. W wigilię raczej po nie nie pojadę ;/
Jest mi dziś źle.
-
Wkro życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
A do lekarza idź koniecznie, choćby tylko po to , żeby przepisał Ci jakiś skuteczny lek , bo bez tego może się nie obejść.
Pozdrawiam
Asia
-
Hej Zoisu!
poieram wcześniejszy postulat:
leć do lekzrza, na zwolnienie jak nie możesz to nie pójdziesz, ale przynajmniej leki dostaniesz!
a po pracy to Ty już nic nie rób tylko, leż sobie i odpoczywaj...
okłąd z męzczyzny bardzo pomaga
i herbata z cytrynaą i miodem
a i jeszcze, tak jak mi Haro poradziła, Cerutin
pozdrawiam i trzymaj się cieplutko
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki