Zosiu!!!!!!!!!! I bardzo dobrze ze jestes dumna bo masz z czego byc dumna! A jak
Mam nadzieje ze do konca dnia spokojnie zamknelas sie w tysiaczku...?! No i gratulacje za e ciacha...\
no wspaniala jestes![]()
Smutna, dziękuję bardzo. Zamknęłam się w tysiaku, a nawet mniej. mam 930 kcal i koniec.
Dziewczyny, jednak jedziemy do teściów. Wyjeżdżamy jutro Rano. Znaczy się o 5 rano. Taki jest plan. By były choć malutkie szane na jego realizację, zaraz idę spać. Muszę rano wstać, umyć włosy, zebrać się i jechać. Jest ślisko, a ja mam nie zmienione opony. Wracamy w niedzilę wieczorem pewnie. Wtedy postaram się wszystko nadrobić. Magdalenko, wybacz mi ale jadłospis z dziś będzie po powrocie albo po prostu rozpocznijmy akcję spisywania go od poniedziałku żeby była ciągłość. Biegnę spakować kilka rzeczy i spać. Miłego weekendu!
hej Zosiu!
Udało mi się wszystko nadrobić.
Miłego weekendu i jedzcie bezpiecznie i wracajcie też.
pozdrawiam
Zosiu pozdrowienia!
Ślicznie Ci idzie i oby tak dalej!
Trzymam kciuki zadietkę![]()
Już jestem! Znaczy się wróciłam zgodnie z planem, wczoraj wieczorem. Chwilę po 19 byliśmy pod domem. Po zaniesieniu rzeczy do domu pojechałam na chwilkę do rodziców, a potem już tylko mała kolacja i powolne, gdzie tam powolne, bardzo szybkie opadanie z sił! O 10 byłam już w łóżku. Nawet nie miałam siły włączyć komputera. Ostatkami sił natomiast otworzyłam kufer, wyciągnęłam z niego zimowe ciuchy i płaszcze, a schowałam letnie, tak z grubsza bo kupę ich jeszcze w szafie zostało.
Z przerażeniem odkryłam, że mój ukochany czarnu kożuch, cieplutki i sięgający niemal ziemi jest gigantycznym workiem, który nie nadaje się do noszenia! I znów nie mam nic ciepłego na zimę! Mam jeszcze jesienny płaszcz długi, który również jest za duży ale chyba od bidy się nada. Problem polega na tym, że on w ogóle nie jest ciepły. Na szczęście szyję płaszcz z okazji ślubu. Gorzej, że on też nie będzie bardzo zimowy!
Wyciągnęłam też kilka za dużych swetrów. Wszystko wylądowało na półce do przejrzenia.
Ale to powinno raczej mnie cieszyć. I cieszy choć przeraża równocześnie. Tak czy siak, weekend był bardzo udany mimo że przeraźliwie intensywny. Wyjechaliśmy w sobotę o 5 rano, a wstaliśmy o 3:30, spać poszliśmy w sobotę o 2 rano by wstać przed 9 i o drugiej wyjechać. Dwa razy po ponad 5 godzin jazdy, w jedną stronę na szczęście już na zimowych oponach.
Poodwiedzaliśmy rodzinę i jednych przyjaciół, rozdaliśmy wszystkie poza jednym zaproszenia i... uwaga... pożyczyłam rowerek treningowy!! Tadam!! Jest co prawdę starym gruchotem, taki zwykły rower na stojaku, z łańcuchem na wierzchu itd, ale ma regulację obciążenia i jakiś licznik, a przede wszystkim, działa! Od dziś trenuję! Jupi!
Drugi sukces to waga. Dziś rano pokazała 64.9 czyli mniej niż przed wyjazdem. Starałam się pilnować jak mogłam ale niestety nie obyło się bez słodyczy. Ciasta domowe, jakieś tofifee, czy inne redbulle. Ale udało się!
Dziś na śniadanie to co zwykle i Magdalenko, obiecuję pod koniec dokładnie rozpisany jadłospis!
Smutna, teściowie są w porządku, teściowa jak ma odpały to skupia się na synu, a nie na mnie więc też okGeneralnie jestem zadowolona z weekendu
Milasku, cieszę się, że już jesteś normalnie. Weekend udany, mimo złych warunków pogodowych dojechaliśmy bezpiecznie, choć odkryłam jak pomocnym urządzeniem jest ABS
Yagnah, dziękuję bardzo *ukłon*. Za pochwałę i za życzenia, postaram się nie zawieść.
A teraz uciekam po herbatkę. W porze lunchu idziemy przedyskutować temat obrączek z jubilerem!![]()
Zosienko, ja dzis tak na raty pisze, bo jednak sie troche pracy nazbieralo, przez to moje obijanie sie w zeszlym tygodniu.
ciesze sie, ze weekendzik fajnie minal i ze waga jest znowu dla ciebie taka przychylna. Moja nie reaguje na nic. Ale nicto. Ja bede jescze bardziej uparta. Od dzis licze kcal i to skrupulatnie. 1000-1200 do wigilii. Mam wielka nadzieje, ze w koncu cos sie ruszy!
I czekam na twoje liczydelka!
Buziaki
![]()
Magdalenko, trzymam kciuki za powodzenie! Musisz ten swój organizm z różnych stron próbować atakować! Jadłospis ładnie rozpisany będzie wieczorem, obiecuję!
Póki co zaś, wróciłam właśnie z lunchu, na który zjadłam połowę nałożonych mi buraczków i 3/4 kotleta jajecznego! A na deser dwie mandarynki, co daje radosną sumę 500 kcal. Na podwieczorek będzie jogurt za 90 i kombinowanie co na kolację dziś zrobić. Ha, jestem całkiem zadowolona z przebiugu dzisiejszej diety! Szczególnie, że dostaliśmy od teściowej kawał ciasta do domu, a ja go nie ruszyłam!
Poza tym byliśmy u jubilera i zamówiliśmy obrączki. Będą klasyczne, baryłkowate, niezbyt szerokie i z białego złota. Mają być gotowe do 12 grudnia albo wcześniej, jak będą, to zadzwonią. Czekam też aż dojdzie komplet szkieł do drugiego okaZaproszenia ruszone w piątek, niedługo następna przymiarka, poszukiwania butów w toku. Została nietknięta lista prezenów (mamy zrobić), wymyślenie biżuterii, wizyta w sklepie pończoszniczym i solarium. Rano, a wszystko po to, żeby powiedzieć 'tak' przy ludziach. Jakbym codzień nie używała tego słowa!
![]()
Hej Zosiu!
To miło, że weekend się udał.
Tak jak sobie czytam ile robisz, to straszny prauś i przykład nalezy brać z Ciebie.
Ja w weekendzik tylk bawiłam się, albo jadłam![]()
A co do płaszcza to chyba miłe, że za wielki jest, ale problem to jest szczególnie finansowy.
No i szkoda troche, ale nie daj się i nie przytyj chciaż do niego![]()
pozdrawia
Zakładki