-
Zosia mam nadzieję, że uda wam sie jednak skoczyć na ten koncert :-) Wiesz mój Jarek też gra w zespole, na basie...i ostatnio nawet mieli mały koncert i byli na takim małym przeglądzie kapel rockowych...fajną muzę grają coś a la Republika Ciechowskiego :-)
A co do herbatki Liptona Orient Tea to nie wiem co tam w niej siedzi ale rzeczywiście ma dziwny lekko słodkawy posmak...jest zupełnie inna niż wszystkie herbatki zielone...muszę sprawdzić jej skład...
Ja zaopatrzyłam się w Liptona taką herbatkę z serii Fitness&Energy, ma fajny, przyjemny smak i tak jakoś mnie rozluźnia :-)
Zosiu słonecznego dnia Ci życzę, u mnie w Krakowie jest za oknem piękne słońce i nawet nie tak zimno tylko - 4C :-)
-
no to dziewczyny powiem Wam że ja popijam prawie 1.5 litra dziennie tej coli.. masakra.. wiem że za dużo, ale nie mogę się na mineralkę przestawić.. ych..
w temacie herbat liptona nie znam się zupełnie.. ja jedynie piję owocowe vitaxu.. za czarne się nie chwytam,za zielone tez.. a czerwona ostatnio mi się przepiła..
cholercia chyba wychodzę na wybredną osóbkę ;) trudno :lol:
zosiu udanego dnia i wraz z maluszkiem przesyłam słoneczko do Wawki.
buziaki
-
Boże, co za dzień. Kiedy się obudziłam, za oknem było szaro, ciemni i sypał śnieg. Na szczęście przed chwilą wyszło słońce i mam nadzieję, że tak zostanie. W pracy niestety znów zamieszanie, dziś chyba niespecjalnie związane z nową dziewczyną ale znów mi się dostało niemal na wejście. Nie mam do kogo gęby otworzyć i znów zaczyna mi się robić niedobrze.
Na śniadanie były płatki z mlekiem, a przed chilą malutkie jabłko. Wypiłam już ponad litr wody i herbat kolorowych i znów przepełnia mnie chęć trzaśnięcia drzwiami i wyjścia. Tyle fajnych rzeczy mogłabym teraz robić.
Najmaluszku, szanse na dotarcie na dzisiejszy koncert niestety są znikome ale pójdę do dziadków i mam nadzieję, że będzie miło. Po tym wczorajszym oriencie obudziłam się ze słodkim posmakiem w ustach, woda jest słodka i w ogóle. Nadal!
Dumko, w końcu się pojawiłaś! Półtora litra to rzeczywiście dużo, za dużo! A może pij sobie mineralną z dodatkiem soku owocowego? Żeby miała smak, a jednocześnie nie była zbyt kaloryczna i słodka?
Ja lubię czasami napić się coli ale wiem, że nie wpływa pozytywnie na mój przewód pokarmowy.
-
Hejka
ja coli używam przy kłopotach żołądkowych :roll: tak poradziła lekarka mojej siostrze,która ma chroniczne kłopoty ze zgagą :roll: uciekam do domu :D
Całuski
http://wroclaw.naszemiasto.pl/grafik...5_1_d_8034.jpg
***
Grażyna
18 marca pod McDonaldem spotykamy sie o godzinie 11tej!!!
-
Jeszcze 5 kwadransów i stąd wyjdę. Dzisiaj w firmie mało brakło, a bym się poryczała albo jeszcze gorzej. Mam serdecznie dość tego wszystkiego, naprawdę.
Na obiad były naleśniki z pieczarką, była jogobella light i mandarynka. Nie chciało mi się natomiast obierać grapefruita więc zostanie na inny dzień.
Czuję się jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię. A czeka mnie dziś jeszcze wizyta u dziadków, którym muszę pomóc z dziadkami. Obawiam się czy starczy mi do tego cierpliwości. Mam ochotę rzucić się na poduszkę i ryczeć. A potem tylko złożyć wymówienie i zamknąć temat. Żeby to jeszcze było takie proste. Kalorii na koncie 630.
-
Zosiu, myślę, że Ty za dobra do tej firmy jesteś.
Mam nadziję, że wszystko jakoś się zmieni i będzie dobrze.
Wychodząć z pracy za pomnij o niej.
ściskam mocno
-
Hej Zosienko...
Widze ze mialas dzis niezbyt przyjemny dzien w pracy. Urwanie glowy, co?
Mam nadzieje, ze to sobie odbijesz wieczorem i odsapniesz troche.. Albo pocwicz i WYZYJ SIE!
Sciskam serdecznie....
-
zOSIU CHCIAŁBYM Cię jakoś pocieszyć...ale pozostaje mi tylko powiedzieć to co Emilka...idź do domu i nie myśl o pracy...zapomnij...odetchnij...myśl o innych rzeczach...niestety czasem trzeba się zdystansować...bo złożenie wypowiedzenia to niestety nie taka prosta sprawa...bo co potem...
Ale Zocha takich dni jak dzisiaj na szczęście nie ma za dużol więc pomyśl sobie, że jutro będzie lepiej...:-)
Miłego wieczoru, mimo wszystko!!!
-
Już w domu. Do dziadków nie pojechałam bo nie chciałam ich martwić. Wróciłam do domu i poszłam sobie do Grycana po lody. Niech leżą w zamrażarce i mnie ratują w razie czego.
Mąż robi właśnie czakczukę, a brat zadzwonił żeby zapytać czy może wpaść. Chce pożyczyć jakieś jedzenie, cokolwiek nie miałoby to znaczyć.
Emilko, dzięki ;-) Tak o tym nie myślałam. Obawiam się, że jedyne co się zmieni to moje przejmowanie i natężenie złych fluidów. Ale już postanowiłam i zaczynam kombinować w celu zmiany. Wyszłam i staram się nie myśleć. Tylko, że humor nie jest sprężyną i nie wrócił na właściwy poziom jak tylko wyszłam z pracy.
Hana, na ćwiczenia nie mam siły. Dzień był męczący psychicznie ale czuję się jak po gigantycznym wysiłku, ledwo nogami powłuczę.
Najmaluszku masz niestety rację z wypowiedzeniem. A tak pięknie mogłoby być. A z tym, że jutro będzie lepiej, to już wczoraj sobie powtarzałam. Niestety, nie podziałało.
Ale już nie marudzę. Rzeczywiście potrzebuję po prostu odpocząć, zregenerować się itd. Całe szczęście jeszcze tylko jeden taki dzień.
-
wŁaśnie nie pomyslałam, że jeszcze jeden dzień i weekend...więc Zosia pomyśl o tych dniach wolnych gdy będziesz mogła odpocząć od pracy...ja niestety właśnie jeszcze w niej siedzę...ale komp tak wolno kopiuje pliki, że mogę też jednoczesnie być na dietce:-)
Lody...mhm...Grycan....mhm....ja uwielbiam ich sorbety :-) Ale może jednak zostaw na inny dzień :-)