-
Witajcie, jak powiedziała Meteor, coś było nie tak w powietrzu. Wczorajszy dzień był porażką, dietowo bardziej nawet niż święta chyba. Ale już o nim zapominam bo czuję, że dziś wstałam w nowy dzień. Przespałam niemal bite 8 godzin (po raz pierwszy od dwóch tygodni), za oknem nieco słońca, może taka pogoda się utrzyma, a kot jest tak stęskniony po weekendzie, że całą noc przespała mi na ramieniu pomrukując i nawet teraz wskoczyła na kolana, korzystając z okazji, że siedzę.
Wczoraj kupiłam w końcu elektroniczną wagę, która cośtam z rana świrowała ale może jeszcze się musimy dotrzeć. Pokazała jednak, że absolutnie słusznie uważałam iż moje śniadanie z otrębów, cheeriosów i mleka, ma 166 kcal. Czyli niewiele. Dziś wylądowały w nim jeszcze trzy śliwki suszone i czuję, że dobrze zaczynam dzień. Wiem, że po takim obżarstwie dziś będę musiała ze sobą trochę powalczyć ale nie dam się!
Hana, mam nadzieję, że i ty dziś już masz siły przeciwstawić się chuciom 
Magdalenko, rzeczywiście święta nie były porażką ale płatki były w sobotę i poniedziałek, niedzielne śniadanie składało się głównie z jajek pod różną postacią 
Emilko, dzięki za troskę. Niestety, wczoraj absolutnie poddałam się humorowi, pogodzie i złym nastrojom. Ale już jest lepiej, nie rozmawiajmy o tym
Po pracy zrobiłam zakupy na przepyszną sałatkę jaką zrobił Mąż (przepis będzie, pewnie wieczorem), a potem autobusem (a co, ostatnio mam ochotę zostawiać auto) pojechałam na angielski. Pracowałam z nim z moją ulubioną dwójką ludzi (Agina i Arek - bo są mówią lepiej ode mnie), a po powrocie zjedliśmy ww. sałatkę, trochę się pokrzątałam, poogarniałam i o 22 byłam w łóżku ze zgaszonym światłem! 
Najmaluszku, masz rację, że trudno inaczej. Mi ten świąteczny czas przeciągnął się jedzeniowo na wtorek ale już wracam na dobrą drogę
Stepu zazdroszczę, ja już ostatnio odczuwam fizyczny brak ćwiczeń. Niestety, orbitrek chyba musi poczekać, bo za niespełna miesiąc muszę auto ubezpieczyć, a to straszna kasa. Ale zobaczymy. Może znajdę serwis który mi wyczyści i nasmaruje ten straszny rowerek, który mam, wymieni siodełko i dałoby się ? 
Nie stawałam dziś na wagę. Postaram się tego nie robić do końca tygodnia i zobaczę co będzie. Tickerek zniknął, jak widzicie. Wróci jeśli na stałe zejdę poniżej 64,4. Bo taki wynik widziałam przez ostatnie prawie pół roku i strasznie mnie już zmęczył.
Ze mną do pracy powędruje galaretka owocowa i danio z musli, lunch więc będzie niewielki, a po pracy coś z Mężem zrobimy pysznego.
-
Hej, Zosiu, witaj po świętach
Życzę Ci udanego dnia
Dla mnie święta były mobilizacją do jazdy na rowerku: jeździłam w sobotę, poniedziałek i wczoraj a w weekend rozpoczynam sezon rolkowy, oczywiście jeśli dopisze pogoda.
U mnie waga w sumie nie skoczyła w górę, dzisiaj rano się zważyłam i pokazała dokładnie tyle, ile mam na suwaczku, tak więc nie jest najgorzej
-
-
Witaj Zosiu po świętach
U mnie totalny spadek nastroju i sił do dietkowania. Te święta oceniam jako zupełnie niepotrzebne , bo strasznie namieszały w mojej dietce. Wagę omijam z daleka, bo mogłabym doznać lekkiego szoku.............Mam nadzieję , że kiepski nastrój szybko przejdzie i odzyskam nowe siły...........Co do naszego spotkania, to ja też planuję wolne 2, 4 i 5 maja , więc myślę, że damy radę się spotkać. Zresztą wszystko zależy od Ciebie............
Przesyłam buziaki
Asia
-
Asiu, jakoś trzeba to przetrwać. Co do spotkania to jak tylko będę znać szczegóły to będziemy się umawiać. Póki co szykuje się nam jakiś wyjazd do Soblówki, stamtąd blisko na Oravicę i gorące źródła, byliśmy zimą rok temu jeszcze przed remontem... 
Meteorku, mój może nie bojowy, ale chętny do stawienia czoła problemom.
Kasiu, gartuluję motywacji, roweru i braku skoku wagi. Nie to co u mnie. Ale ja też już myślę o rowerze itd. Zobaczymy 
Jestem po drugim śniadaniu (danio kokosowe) i jest nieźle. Piję właśnie herbatę cytrynową czerwoną. Za oknem świeci słońce, a ja marznę.
-
Zosiu,
kurcze ja też marznę. Jedyne wyjście to otwarcie okna, albo wyjście za te przebrzydłe mury.
Rozmarzyłąm się czytając o goraćych źródłach. To jest to coś co by nam się teraz przydało.
pozdrawiam serdecznie
-
Oravica to Czechy czy Słowacja?
Ale zazdroszczę...czemu wszyscy gdziś jadą a ja nie ;-( Bu bede płakać 
U mnie też zimno
To małe pocieszenie wiem ale ...
Zosienko buziaczki.
Acha ja być może też zjawię się na spotkanku w katowicach a co do spotkanka w Krakowie to co powiesz na 13 maja albo 27??? Czekam na sugestie
-
Ale sobie wymyśliłam. Zrobiło mi się luźne pół godziny, Mąż ma sprzątać chałupę więc ja wymyśliłam, że szybko skoczę umyć samochód. Okazało się, że dwie najbliższe stacje nie mają myjni więc wylądowałam tam gdzie zwykle, gdzie niestety niezbyt dokładne to mycie, a już szczególnie nie dół przodu, mam halogeny więc zderzak niżej sięga i niestety, brudny przeraźliwie. Ale jak już to już, wzięłam się za odkurzanie! Jeśli będzie jakiś luz w pracy to jeszcze skoczę doczyścić lusterka i szyby, a potem jeszcze muszę wymyślić jak domyć te zderzaki. Zaczęłam też dzwonić w poszukiwaniu zderzaka. W autoryzowanym salonie - 850 zł. Odpada. Znalazłam jakiś nowy zamiennik za 250 ale do tego dochodzi lakierowanie - podobno 300 zł więc nadal za drogo ale w razie czego, też do zniesienia. Poszukam jeszcze 
Emilko, ja w pracy marznę, a na zewnątrz w takim samym ubraniu było mi cieplutko! Słońce śliczne i w ogóle. Co do gorących źródeł to Mąż nadal nie jest przekonany do pomysłu jakiegokolwiek wspólnego wyjazdu ale może jeszcze coś nam się uda osiągnąć? Zmailujemy się w tej sprawie w domach czyli wieczorkiem ok? Gorące źródła rewelacja, a nie powinno być drogo.
Najmaluszku, Oravica to na bank Słowacja. A czemu nigdzie nie wyjeżdżasz? Finanse czy co? Na spotkaniu w Katowicach powitamy cię z otwartymi ramionami! Co do Krakowskiego to czy nie mówiłaś wcześniej o czerwcu? 13 to dla mnie za szybko, cały tydzień nas nie będzie więc następny weekend wypadałoby spędzić w domu. 27 już prędzej ale nic nie jestem w stanie konkretniej powiedzieć w tej chwili.
Po akcji 'czysty samochód' ledwo domyłam ręce, a że zajęło mi to więcej czasu niż planowałam, to tylko wpadłam, w 5 minut zjadłam dwa naleśniki z warzywami i wypadłam. Głodna nie jestem ale od pośpiechu i w sumie niezłej roboty z tym odkurzaniem nadal trzęsą mi się ręce!
-
Mam nadzieję, że fakt, iż trzymam się do tej pory, dobrze wróży na resztę dnia. Jeśli tak, to będzie dobrze. Na koncie póki co 700 kcal, w tym zjedzona przed chwilą galaretka. Chyba jednak muszę podjąć decyzję o podniesieniu limitu. Na 1100 i zobaczę co będzie. Będę się starała podnieść ilość ruchu przy okazji. Już wczoraj w zasadzie wczłapałam się na to moje 4 bardzo wysokie piętro. Rok temu dochodziłam do 3 i musiałam zwolnić. Teraz wchodzę ale mam zadyszkę. Źle ale nie tragicznie. Będę starała się wchodzić i schodzić zawsze po schodach, chodzić jak najwięcej no i kombinuję z rowerem, zobaczymy.
-
Zosiu,
no to jesteśmy umówione na wieczór. Okopuję dziś komputer bo muszę w końcu za projekty na studia się zabrać.
A teraz czekamy na gości, przychodzi mój brat cioteczny z 2 rozbrykanych dzieciaków.
Ja jak na złość czuję się fatalnie: katar, ból oczu, żołądek itd. Obwiniam oczywiście brak cukru. I mimo, że dziś na stole znowu słodycze,m nie poddam się tak łatwo jak wczoraj.
pozdrawiam
A gdzie Twój suwaczek?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki