-
Betsabe Dzięki za dobre słowo. Dziś jest lepiej, choć nie powiem, żeby dobrze. Pracuję w prywatnej firmie, która teoretycznie powinna zwracać uwagę na to, jak kto pracuje. Niestety, niespecjalnie to wychodzi, a ja na tym tracę.
Staram się tym nie przejmować, przed nami weekend. A moja waga ma chyba nieopisaną w instrukcji funkcję. Niektóre liczą skład organizku, inne liczą kalorie, a moja chyba wyczuwa nastroje. Jak jest już na prawdę źle, to się lituje i pokazuje utratę wagi. Dziś powiedziała do mnie 73,8. Jeśli jutro to potwierdzi, to zmienię ticera. Będzie to oznaczało, że w ciągu miesiąca zgubiłam równo 5 kg. Byłoby fajnie.
Wczoraj nie ćwiczyłam, nie mam wyrzutów sumienia. Dziś to nadrobię, a w weekend idę sprawdzić basen, który mam rzut beretem od siebie. Oby do końca dnia.
-
Ech, zły koniec tygodnia mój tata miał znowu krwotok i nawet pogotowie było zaliczone. A z basenu odpadam z przyczyn comiesięcznych. No ale damy radę, prawda?
-
Damy damy, nie ma innego wyjściam. Mam nadzieję, że to już koniec ciągu złych zdażeń. Dzień pracy powoli zbliża się do końca, a potem już tylko weekend. Aż do końca tygodnia. I tego się będę trzymać.
-
Wkra głowa do góry... życie to górki i dolinki, ważne byśmy się nie poddawały. Jak jest tak bardzo żle to prosze mojego mężczyznę żeby mnie przytulił, pogłaskał jak dziecko i po prostu był obok.
Koniec tygodnia, to jest bardzo optymistyczny akcent dnia Weekend przed nami a ja mam zamiar spędzić go odpoczywając, relaksując się.
Na razie tylko tyle... odezwe sie wieczorkiem, późnym albo rano jak wróce z baletów (chyba się dziś wybiorę z przyjaciółmi)
-
Basterko baw się dobrze. Ja też planuję się w weekend zrelaksować i spędzić trochę czasu z Mężczyzną, który wczoraj rewelacyjnie się sprawdził.
-
udanego weekendu
-
Dzięki milagro
Wyszłam z pracy dziś, po raz pierwszy od jakiegoś czasu ze zjedzonymi 600 kcal. Zastanawiałam się jak to zrobić, żeby nie być głodną zjadając tylko tyle ile mi zostało. Zjadłam czakczukę (sic!) za 153 kcal, miałam zjeść coś jeszce, ale zaczęłam dyskutować z Mężczyzną. Mamy kompletnie inne poglądy w poruszonym temacie, więc dyskusja gorąca, prawie zaczęliśmy na siebie krzyczeć. A teraz zobaczyłam, że jest już po 21. Mam niespełna 800 kcal zjedzonych. I co?
-
Ach witajcie w ten piękny sobotni poranek!
Wczoraj pobiegłam szybko do kuchni i zrobiłam sobie kefir z otrębami. Dziwne połączenie smaków, ale nawet mi pasowało. Tak więc miałam prawie 900 kcal. Nie było źle.
Dziś natomiast stanęłam na wagę i zobaczyłam... (fanfary) 73,4 !! Tak więc świętuję dziś pierwszy poważny sukces dietowy. Schudłam wszystko co przybrałam przez ostatni rok. Następny krok to zejść do 68kg, co będzie jednocześnie, po pierwsze zejściem poniżej magicznych 70, a po drugie osiągnięciem wagi niższej niż w najlepszym momencie ostatnich X lat. Nie mam pojęcia ile ważyłam w początkach liceum, być może tyle. Na pewno w ciągu ostatnich 6 lat zawsze ważyłam więcej. A to już tylko 5 kg! Jeśli tempo się utrzyma, to wystarczy miesiąc. Może półtora. Super!
Dziś w planach 1x ćwiczenia domowe + hula hop, 1x pół godziny basenu (sprawdzanie ośrodka koło mnie, jeśli wypadnie pozytywnie być może zapiszę się tam na aquarobic), 1x zakupy z przyjaciółką. I mnóstwo innych rzeczy oczywiście
Życzę wam dziewczyny tak dobrego humoru, jak mój! Weekend jest!
-
Super! Serdecznie gratuluje
-
Miało być podsumowanie pierwszego miesiąca, to będzie. Niestety pomiary centymetrem wychodzą mi co chwile inne, chyba po prostu nie umiem tego zrobić jak należy. Ale co tam.
Wiek: nadal 24
Wzrost: nadal 164-5 (nigdy nie wiem)
Waga początkowa: 78,8
Waga obecna: 73,4 (-5,4kg)
wymiary od góry -
Ramie: 32 (było 33)
Biust: 100 (102)
Pod biustem: 81 (83)
Talia: 88 (90)
Brzuch (najszersze miejsce na wysokości kości biodrowych): 96 (101)
Biodra (najszersze miejsce bioder): 106,5 (111)
Udo: 66 (69)
Łydka (pod kolanem): 36 (38 )
Mogłoby być lepiej, ale też nie jest źle. Teraz czekam aż zejdzie mi coś więcej z okolicy pod biustowej, bo to oznaczałoby pozbycie się fałdki. Reszta niech schodzi jak do tej pory, nawet mi pasuje
Ps.
Znalazłam swoje zapiski z końca 2002r, kiedy to byłam w trakcie pierwszego odchudzania (zaczynałam o 96kg). W dniu kiedy ważyłam 74 kg zmierzyłam się i miałam o 7!! cm więcej w brzuchu, 3 cm więcej pod biustem i po 1 cm więcej w łydce i ramieniu, reszta niemal dokładnie tak samo. Więc co ja teraz narzekam??
Ps. 2
Nie chce mi sie iść samej na basen! Pójdę albo wieczorem dziś, może z mamą, albo jutro z samego rana, wtedy napewno sama. Ale dziś potrzebuję jeszcze odpocząć. Uh, rozleniwiłam się przez ten tydzień.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki