-
Zosiu,
Milego dnia zycze i jak najmniej :
-
Zosiu,
podpisuję się pod Tagottą. Niech się cały świat ciska, a my podejdzmy to tego ze spokojem. Nawet nie jest to dobry sposób na chudnięcie, bo waga za moment wraca do stany poprzedniego.
Ja zjadłam tylko 2 plasteki sera żółtego i trochę winogron, ale bardziej z chęci niż z głodu.
Gratuluję przełomo żywieniowego w postaci ryby.
I cieszę sie, że ketchup Ci posmakował. Ja chyba go jeszcze sobie zrobię
Kamień widziłam w telewizji, ale chętnie Zobaczę Twoje zdjecia. Aha, wlepka była.
pozdrawiam
-
Zjadłam moją sałatkę i muszę przyznać, że całkiem niezły śmieciuch. Teraz żuję gumę żeby zapachy zniwelować Herbatka wypita, a nastrój opanowany.
Hana, na szczęście i to opanowane
Emilko, kolega przyniósł przed chwilą pączki z ponoć najlepszej w warszawie cukierni pod ich względem. A ja grzecznie podziękowałam! I nawet na nie nie patrzę! Taka dzielna jestem Ja też się zastanowię nad drugą porcją ketchupu i nad zmieleniem go na koniec by było rzeczywiście ketchupem!
Wlepki wszędzie, a koszulki zeszły na pniu i muszą dorabiać!
-
Zosiu,
bardzo dobrze z tymim poczkami. Dumna jestem z Ciebie. Przechodzi ochota po jakimś czasie, prawda?
Nie dopuść tylko do nerwów i przegłodzenia się.
Wczoraj rodzina na mnie trochę dziwnie patrzyłą jak z całości Teleexpresu tylk owlepkę zobaczyłam.
Dużo spokoju życzę
-
Zosiu cieszę się, że czujesz , że waga spada , bo to dobry znak........... Na pewno w czwartek doceni Twoje wielotygodniowe wysiłki.............. Niesustannie powtarzam , że jesteś moim wzorem , teraz dodatkowo weekendowym , bo w weekend naprawdę radzisz sobie doskonale........... Muszę się koniecznie tego od Ciebie nauczyć............ Brawo za nie ruszenie pączków..............
Ja właśnie zjadałam sałatkę z melona, winogron i brzoskwini i jestem najedzona i zadowolona..................Na zdjęciach z Emilką wyglądacie super.................. Zadowolone i jak zawsze szczupłe.........................
Miłego popołudnia
-
Na lunch zjadłam sałatę z fetą, całkiem dobrą! A na deser pasek gorzkiej czekolady, jak ja mogłam kiedyś jej nie lubić??
Emilko, po jakimś czasie to mi na pączka ochota przyszła! Zapachniały mi i już zaczęłam koło nich krążyć, ale się nie dałam! Póki co - leżą nie ruszone. Przegłodzona absolutnie nie jestem więc ok A z teleekspresu się uśmiałam. Co pokazywali? I kogo?
Asiu, nieużywanie na codzień wagi powoduje iż sobie imaginuję na jej temat. Gorzej jeśli ja czuję, że chudnę, a waga i centymetry tego nie potwierdzą. Ale - już niedługo się przekonam!
Dla mnie weekendy są łatwe, chyba że spędzam je w domu. Jeśli, tak jak za zwyczaj, spędzam je aktywnie i poza domem, to niemal wcale nie czuję głodu i nieraz jem z rozsądku po prostu!
Dziś na obiadokolację piekę indyka w rękawie, z ryżem. I już mam na to smaka
-
A ja kupiłam kilka czekoladowych cukierków w ramach uśmierzania bólu I zjadłam - oczywiście ból nie ustąpił ale przyjemne to choć było
Zosiu, ja mięsa tylko w rękawach piekę: i szynkę, i drób. Mięsko jest zawsze soczyste, mięciutkie, no i we własnych oparach pieczone.
Można do rękawa wlać troszkę wina, wtedy jest jeszcze pyszniejsze
Miłego popołudnia!
-
boszzz...ja chyba naprawde jestem zacofana......Mieso w rekawie???? eee???? Moze to dlatego, ze my nie jestesmy milosnikami miesa i malo go jemy (jakos sobie to musze wytlumaczyc )
Zosia - z ryba to jest najlepsza metoda - jesc sama. Ja jak sobie porobie jakies dodatki warzywne, to mi sie wszystko rozmywa. Raby upieczona, sama, pokropiona cytryna...pyszne!!!!! Ewentualnie ryzu troche....
-
Tagotko, chodzi o rękaw foliowy
Wkładasz do niego mięsko, spinasz lub związujesz z obu stron i powstaje taki ładny cukiereczek
Mięsko wtedy piecze się we własnym sosie
Ja bardzo często tak piekę moim chłopom :P
-
Tagottko, nic się nie martw. Ja właśnie po raz pierwszy tego rękawa używam choć nie raz już słyszałam. Indor (a właściwie jej pierś) właśnie dochodzi, jeszcze kilka minut i jemy. Z ryżem właśnie
A łosoś był tylko zgrillowany, z sosikiem i cytryną. Do tego pomidorki. Mniam!
Kasiu, ja cukierki bezcukrowe od jakiegoś czasu zawsze mam przy sobie. Kawowe albo mleczne. Alpenliebe czy jakoś tak
Mięso tym razem tylko w przyprawach ale przy następnej okazji podleję winem, zgodnie z twoją sugestią
Boże, ale jestem zmęczona. Czuję się jak flak totalny. Dzień w pracy jakoś mijał ale oczywiście upierdliwa baba musiała przyczepić się pod koniec. Na laser ledwo zdążyłam (znaczy spóźniłam się w dopuszczalnej granicy), a do domu ostatkiem sił się doczłapałam.
Teraz kolacja regeneracyjna przy jakimś TV i wiadomościach, potem pewnie poszperam i ponadrabiam zaległości, a na koniec ćwiczenia. Ale nie wiem ile dam radę dziś wytrzymać.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki