-
Cześć Dziewczyny!
U mnie nastrój już trochę lepszy, zabrałam się za robotę, tym samym przerywając melancholię.
Betsabe, gośćmi się nie martw, na pewno taki drobiazg nie zepsuje wam planów wyjazdowych, co najwyżej je przesunie w czasie nieco.
Magdalenko ja właśnie też. Nawet nie jest to kwestia lenistwa, to bardziej jakaś apatia jest. Ale, przynajmniej póki co, wyrwałam się z niej. Mężczyzna już przestawał mi wierzyć, że to tak bez powodu i zaczynał podejrzewać, że coś ZŁEGO się dzieje.
Ja jestem już po obiedzie, w sumie równe 500 kcal. Kupiłam sobie batonika za 65 na osłodę złego humoru. Ale jeszcze coś muszę wymyślić, bo koło 16 muszę coś zjeść. Potem dwie godziny przed jogą i półtorej godziny jej samej nic nie można jeść, a kolację wolałabym jakąś lekką. Ale co, to sama nie wiem jeszcze.
Ps. Kupiłam sobie Panią i Ozon. Marnowanie pieniędzy, ale przynajmniej jak robota się skończy - będę miała co poczytać.
-
Hej Wkro!
Moja Ty siostro
u mnie też dziś kiepskawo, ziewam, nerwy mnie ponoszą i wogóle, nie mówiąć już o chęci do ćwiczeń
a pogoda taka, że tylko z ciepłą herbatą i książką wskoczyć pod kocyk
i chyba tak zrobię
trzymaj się dzielnie i nie poddawaj się
-
Wkra! to ja cie zycze super yogowania sie i koniecznie opowiedz jak bylo!!
a czemu czlowiek musie taki wyglodzony tam isc, co??
-
Gr! Właśnie sobie nie chcący skasowałam całą notkę. !!!
Generalnie chodziło w niej o to, że Magdalenko, głodna nie będę, bo się kanapką najadłam. A dwie godziny jak sądzę, żeby mieć pusty brzuch i nie mieć problemów przy wygibasach.
Milasku, już się boję co będzie dalej, skoro tak łeb w łeb idziemy z nastrojami i innymi takimi. Też bym chętnie wskoczyła pod kocyk z książką i herbatą, ale idę na jogę! A skoro, ja idę, a mamy tak wszystko podobnie, to nie masz wyjścia, jak sama też trochę poćwiczyć.
Zgoda?
-
Wkra Kochana
A ja właśnie wpadłam na to, że poćwiczyć by się zdało.
Przerażona jestem tym naszym podobieństwem,
dwie wiedzmowe bratnie dusze
zdaj koniecznie relację jak było na jodze
-
Już wiem. To jest Hatha joga. Bardzo rozciągająca i męcząca Hatha Joga
Było super. W trakcie treningu bolało mnie wszystko. Raz niemal wyłam z bólu. Ale po wyjściu nie czuję niemal nic. Zobaczymy oczywiście co będzie jutro, już mi się jednak podoba. Następny raz w piątek albo sobotę, zobaczę.
Generalnie wyszło mi, że z rozciągnięciem moich rąk i górnej części kręgosłupa nie jest źle. Dolna część była do niedawna rehabilitowana, bo krzywa, nierówna i w ogóle, dało się to odczuć. Ale nogi! Jak piekielnie mnie bolały kolana, kostki i biodra przy tych wygibasach!
Plan mam taki, że na jogę będę chodzić dwa razy w tygodniu, a poza tym nadal moje domowe ćwiczenia. No i nadal czekam na rower. Chyba aż z nieba spadnie.
Zjadłam na kolacje dwie wasy z żółtym serem i warzywkami. W sumie bity tysiak. No i nie jadłam dużo na noc. Liczę, że waga się za to odwdzięczy
-
Bardzo ci zazdroszcze motywacji. Tysiaczek i yoga!! jejku, zeby u mnie w koncu tak bylo!! Ostatnio wcale mi sie po pracy nie chce isc na sport! A moglabym chodzic codziennie! I sama sie przed soba tlumacze praca i zmeczeniem!
Wkra, idziesz do celu jak burza!!
-
i co tam powiedziała waga? odwdzięczyła się jakoś ?
ja od dwóch dni nie pedałowałam..ale tak mnie boli brzuch ze względu na okres,że nie jestem w stanie,a nie jestem z tych które faszerują się środkami przeciwbólowymi.. zwłaszcza po ostatnich przygodach z dublowaniem leków chce żoładkowi dać spokój na jakiś czas od farmaceutyków..ale może dziś już dam radę conieco pojeździć..obaczymy
miłego dnia
-
Magdalenko, dziękuję za dobre słowo. Oby to była burza w efektach, a nie w głowie, bo ostatnio mam tak zmienne nastroje jakbym była, nie przymierzając, w ciąży. A nie jestem. Mam nadzieję, że odnajdziesz swoją motywację. Ja codziennie chodzić nie mogę, ale staram się mimo to działać. Dziś w planach ćwiczenia w domu, starym sposobem. Następna joga w piątek albo sobotę, tym razem bez przyjaciółki.
Swoją drogą to ciekawe, że człowiek nie tylko sam chce, to jeszcze się cieszy, że taki połamany chodzi.
Dumko okres to okres, swoje prawa ma. Ja ćwiczyłam w jego trakcie, ale czułam się przy tym fatalnie. Dużo gorzej mi szło i o wiele bardziej się męczyłam. Po swoich przygodach rzeczywiście w miarę możliwości daj się odbudować swojej gospodarce.
Waga się odwdzięczyła. Powiedziała 71,8 (to co prawda tyle samo ile trzy dni temu, ale za to o 0,4 mniej niż wczoraj). Nie mam pojęcia czemu tak skacze i mam nadzieję, że nie będę się cieszyła ze spadku do tej wartości znów pięć razy zanim zejdzie niżej.
Szkoda, że nie mam za dobrej pamięci wizualnej. Nie jestem pewna czy rok temu, ważąc w zasadzie tyle samo wyglądałam jak teraz, lepiej czy gorzej. Pamiętam jak wyglądałam przy wadze 69 i na pewno nie miałam tej cholernej fałdki na plecach. Ale do tej wagi jeszcze niemal 3 kg brakuje, więc to jest logiczne. Ale rok temu? Sama nie wiem.
-
Wkra, gratuluję Ci samozaparcie i samodyscypliny
Ech, ja to jestem zbyt leniwa na cwiczenia
Poza tym w domu jak zwykle codzienne gotowanie, zmywanie, prasowanie, ze jak juz przyjdzie wieczor i maluch spi, to wtedy ja tez wyleguje sie do gory brzuchem I raczej nic tego nie zmieni
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki