Wątek: Jakby blog dietowy.

Dopada mnie zmęczenie. Z coraz większą siłą.
Na kolację zjedliśmy makaron sojowy duszony z warzywami. Bez kropli tłuszczu. Najadłam się strasznie i obawiam się, że nie wpłynie to dobrze na jutrzejszą wagę, ale co tam. było paszne.

Gaygo, dzięki wielkie i spokojnego, miłego weekendu.

Hej Wkro!

No to sie baaardzo cieszę ze masz tyle powodów do radości:
i ta praca
i waga
no i spodnie.

A dzisiaj przez do dopadające wczorajsze zmęczenie pewnie odpoczywasz.
Mam nadzieję, że pogoda u Ciebie tak samo piękna jak u mnie: normalnie prawdziwa złota polska jeśien.
żółto. czerwono i ani jednej chmurki.
Tylko jak z tego korzystać jak się w pracy siedzi

pozdrawiam cieplutko i miłego weekendowania

Jeśli się potwierdzi to w poniedziałkek napiszę tu coś czym warto się na diecie pochwalić. Albo jutro, jeśli nie wytrzymam Rano pojchałam do przyjaciółki w celu farbowania włosów. Wyszło żalośnie. Jest gorzej niż było, a sądziłam, że się nie da. Muszę jak najszybciej to naprawić, farbnąć się zwyczajowo na czarno. Tylko kiedy? ;/
Od rana zjadłam danio z musli i actimela oraz wypiłam kawę z mlekiem i odrobiną cukru. Czyli 330 kcal. Za chwilę idziemy do wietnamczyka na obiad, gdie zjem sobie ryż smażony z warzywami, pół porcji. I właśnie się zastanawiam ile za to policzyć. Chyba koło 350, więcej nie powinno wyjść.
A potem z Mężczyzną do kina. Nasi przyjaciele odwołali przed chwilą jutrzejsze spotkanie, więc poza wycieczką z kotem do weterynarza i w koncu zakupami, nie wiem co będę robić. Pewnie pojedziemy do moich dziadków, bo już dawno nie byliśmy. No nic, uciekam

Milasku, pogoda piękna. Jest chyba ze 20 stopni (a ja wyszłam w zimowej kurtce!), słonko, niebieskie niebo. Cudo. Mężczyzna dziś niestety nie w humorze więc ze spaceru nici. Bu. Mam nadzieję, że w pracy czas mija szybko i ani się obejrzysz - będziesz wychodzić.

Byliśmy na miejskim spacerku, na smażonym ryżu z warzywami u wietnamczyka i w empiku, gdzie wydaliśmy fortunę. Ale co ja poradzę, że wychodzi tyle ciekawych rzeczy? A potem w kinie, na bardzo lekkiej komedyjce z Kidmanową. I jest fajnie.

Teraz biegnę zrobić coś do jedzenia. A na deser pomarańczka

Nie wiedziałam, że tak można. Rozwaliłam sobie w kilka dni gospodarkę hormonalną, przez zapomnienie. Szczegółów wam oszczędzę.
Tak czy siak, już wiem skąd się wziął mój tragiczny nastrój wczoraj. Kompletnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje, jestem osobą raczej trzymającą emocje na wodzy (poza stresem), tu bach. Ryczałam przez cały film i kompletnie nie wiedziałam czemu. No to już wiem.

Na szczęście waga mnie rano nie dobiła. 66,4 co zaznaczyłam już na tickerze. I ok. Zaraz idę zjeść śniadanie, a potem w planach wizyta u dziadków, z kotem u weta, w supermarkecie (niestety, bez oglądania ciuchów). A potem się zobaczy.

Pogoda, tak jak wczoraj była piękna, ciepła i słoneczna, tak teraz jest ciemna, szara, pewnie zimna i mokra. Od rana siecze drobnym, intensywnym deszczem. Fuj.

Witam niedzielnie

***
Grażyna
p.s. gratuluje spadającej wagi ja się nie ważę i nie zamierzam i tak mi dobrze pewnie za jakis czas zastąpie tikerek czyms innym Makaron sojowy mam w planach dzisiaj
Całuski Zosieńko

Dietetycznie było ok. U dziadków skusiłam się na małą bezę z kremem karmelowym oraz korpusik babeczkowy z serkiem waniliowym. Policzyłam za to 300 kcal, mam nadzieję, że wystarczająco. Poza tym czuję się tak przemaglowana tym weekendem, że nawet nie chce mi się o tym pisać.

Udanego nowego tygodnia

Buziolki
***
Grażyna

Zamieszczone przez wkra

Jeśli się potwierdzi to w poniedziałkek napiszę tu coś czym warto się na diecie pochwalić.

To pisz, bo umieram z ciekawosci!!!

JAkby nie bylo juz poniedzialek ...Co to za dobre wiesci ;>