-
Witaj Zosiu
wpadam z porannymi pozdrowionkami
życzę Ci radosnego i miłego dnia
buziaczki
ps. mam nadzieję, ze jednak waga nie będzie dziś wredna ale przyjazna.. przeciez torty muszą być spróbowane.. buziaczki powodzenia w szukaniu cukiernii!
-
Anikasku, niestety waga się wyzłośliwia. Swoją drogą to dziwne. Zjadłam wczoraj talerz płatków z chudym mlekiem, dwa talerze zupy, pomidora z niespełna łyżeczką pesta i malutki talerzyk surowych warzyw. I to półtora kawałka ciasta (bo to nie tłusty tort tylko takie musy owocowe na biszkopcie były). Nie wiem jakim cudem to wyszło więcej niż 1000kcal. Co więcej najedzona wieczorem byłam i owszem bo zjadłam kilka rzeczy na raz niemal, ale małe porcje itd. A waga dziś 66,7.
Dziwią mnie te jej skoki. W dwa dni spada kilogram, a potem w następne dwa niemal tyle samo do góry. Przy mniej więcej podobnie trzymanej diecie.
Yagnah, wiesz, ja od kilku lat mieszkam sama (w sensie nie z rodzicami, bo od początku z Mężczyzną ). Na początku szczytem możliwości był makaron z sosem z proszku. Teraz umiem wiele więcej. A krem brokułowy to chyba najłatwiejsza zupa na świecie. Po południu albo wieczorem wklepię przepis krok po kroku, dobrze?
-
Witam Zosiu
te.ż jestem fanka brokułowej zupki, tyle że ja odkryłam zabielacz w postaci fety jeśli niewiele lub light - to dietowo jest tym bardziej i smacznie A waga się nie przejmuj - jeżeli ma spadać to musi sobie poskakać
Pozdrawiam
***
Grażyna
-
Gayguś, z pewnością masz rację z tym skakaniem. Właśnie sobie przypomniałam, że swego czasu już tak miałam. Postaram się więc tym nie przejmować, choć to nie takie proste. Bo ja nerwus jestem
A pomysł fety jako zabielacza brzmi rewelacyjnie. Pewnie jeszcze lepiej będzie pasować do kremu cukiniowego, muszę wypróbować Ja za zwyczaj zabielam jogurtem naturalnym chudym, ale akurat stała śmietana otwarta, co się mam marnować.
Dziś w ramach uspokajania wagi, jem mniej. Rano samo tak wyszło, bo skończyło się opakowanie płatków i karton mleka, wyszło mi mniej więcej 2/3 porcji zwykłej. Na obiad zjadłam talerz barszczu i odrobinę owocowej sałatki. W międzyczasie pomarańczkę. I jakoś leci. W domu będzie brokułowa (rany, ile ja tego ugotowałam! Mężczyzna już ma dość ), a w międzyczasie się okaże. Mam ze sobą grapefruita i kiwi
Humor mi dziś nawet dopisuje, może dzięki przebłyskom pogody? Nawet ilość nieprzyjemnych ludzi, z którymi mam dziś styczność, a która zdecydowanie przekracza średnią, mnie nie wyprowadza z równowagi.
-
Hej Zosienko! Ja dzisiaj tez gotuje brokulowa. Ale taka z torebki..zupa krem i dodam tylko swieze brokuly, bo nie mam lepszego pomyslu. Czekam na twoj przepis
Nam torty na wesele piekla strasza wiejska pani. Byly pyszne
To kiedy to tych Stanow byscie sie wybierali i w jakie regiony? Zobacz jaka ja jestem ciekawska...
A ludzi nieprzyjemnych ja tez dzisiaj juz cala armie spotkalam. Zignorowalam ten przykry akcent, bo ogolnie dzien jest niezly to cos jak ty
-
Ech, coraz bardziej mam wrażenie, że piszę sama do siebie. Ale co tam.
Zjadłam sobie przed chwilą kiwi i jogurt ze zbożami i mi wychodzi 690 kcal. Czyli akurat, bo w planach jeszcze kawa, zupa na kolację i chyba wsio
Pogoda na zewnątrz dziwna. Były momenty, że świeciło, a momentami wieje i leje okrutnie. No i w efekcie humor próbuje się popsuć. Ale staram się mu nie nadawać.
Przygotowania ślubne idą do przodu, zaczynają się konkrety pojawiać, coraz więcej rzeczy jest załatwionych i zaczyna to wszystko mieć ręce i nogi.
Tylko jak usłyszałam, że w salce na dole Pałacu Ślubów życzą sobie 10 zł za kieliszek najtańszego wina musującego, to normalnie padłam. Wyobraźmy sobie teraz, że będzie tę chwilę ze mną celebrowało jakieś 50-70 osób, chcę ich poczęstować szampanem, bo nie wszyscy są potem gdziekolwiek zaproszeni (nie robimy wesela) i co. Wywalić na odrobinę wina i zajęcie sali przez pół godziny 700 zł? Toż to paranoja!
Jeszcze nie do końca wiem, czy mamy jakąś alternatywę. Najchętniej bym wynajęła samą salkę. Bo kurde, raczej wolałabym nie przyjmować życzeń, na początku stycznia, na zewnątrz. Brr.
-
Magdalenko, pisałyśmy razem! Nie gotuj zupy z torebki! Już ekspresowo spisuję przepis.
Bierzesz - paczkę mrożonych lub jedne świeże brokuły
Dwie kostki rosołowe
Mały jogurt naturalny
malutką cebulkę
2-3 ząbki czosnku
(co chcesz jeszcze, znaczy spokojnie np można dodać ziemniaka, ale nie trzeba)
Brokuły świeże rozdzielasz na różyczki, kłąb rozcinasz na mniejsze kawałki, wszystko oczywiście dokładnie myjesz. Jeśli robisz z mrożonki to wsypujesz do garnka. Zalewasz to wodą do 2/3 wysokości brokułów, nie więcej bo będzie zbyt wodniste i wstawiasz na gaz. Kostki rosołowe rozpuszczasz w małej ilości wody i dolewasz do zupy. Wszystko gotujesz, aż brokuły zmiękną. (Jeśli chcesz dodać ziemniaka, to w kostkę go i do gara).
Kiedy zupa się gotuje siekasz cebulkę i czosnek, podsmażasz na odrobinie oliwy i dodajesz do zupy. Wszystko powinno być gotowe w 7-8 minut od zagotowania się zupy. Wtedy wyłączasz i rozdrabniasz (najlepiej blenderem albo jakkolwiek inaczej). Kiedy jest już zmiksowane dodajesz jogurtu, mieszasz. Próbujesz i doprawiasz. Pieprz, sól, ew. jakaś vegeta. Można też dodać świeżej zieleniny typu natka, koperem albo kolendra.
Jeśli masz ochotę, w tym samym czasi można zrobić grzanki. I tu dwa moje sposoby.
Albo: kroisz chleb w kosteczki (na dwie osoby 1-2 kromki chleba), obierasz 1-2 ząbki czosnku. Na patelni rozgrzewasz odrobinę oliwy, wrzucasz na to chleb i to przykrywasz. Smażysz na malutkim gazie, co jakiś czas mieszając. Kiedy zaczynają dochodzić dodajesz czosnek (wyciśnięty) i jeszcze chwilę smażysz. Wszystko trwa koło 10 minut. Grzanki wychodzą super, na zewnątrz chrupiące, w środku miękkie i cudownie czosnkowe.
Druga opcja: kroisz chleb - znów ze dwie kromki
bierzesz tyle plasterków żółtego sera ile chleba
Chleb nacierasz ząbkiem obranego czosnku
Na oliwę na zimnej patelni kładziesz cały ząbek czosnku i podgrzewasz
Kiedy oliwa będzie ciepła kładziesz nań grzanki (najlepiej kromkę podzielić na 2-3 mniejsze, będzie wygodniej jeść), zmniejszasz ogień i przykrywasz.
Po kilku minutach, kiedy od spodu będzie już chrupiąca, odwracasz grzanki na drugą stroną.
Mniej więcej wtedy czosnek jest już przyrumieniony i należy go zdjąć, by się nie przypalił.
Kiedy będą już niemal gotowe kładziesz na nie ser i znów przykrywasz.
Grzanki są gotowe kiedy ser się roztopi czyli po 2 minutach mniej więcej.
Wszystko zajmuje jakieś 20-30 minut z tego połowę spędzasz na czekaniu aż się zrobi. Gorąco polecam, z pewnością będzie lepsze niż z proszku!
-
Słońce wyszło zza chmur, jak pojechałam zatankować to było mi nawet ciepło, a byłam w samym żakiecie na wierzchu! To miłe, szczególnie, że zapowiada się i ciepły weekend.
W sobotę wyjeżdżamy na północny-wschód, spotkać się z krawcową!
A dziś od rana była sałatka z pomidora, odrobiny żółtego sera i pesta, kawa z mleczkiem, plaster ananasa i dwa naleśniki z marną ilością farszu śmieranowo - pieczarkowego. W lodówce na górze czeka jogurt, a co więcej, to się okaże.
Waga doceniła wczorajszą kolację z grapefruita i pokazała dziś 66,1, zobaczę jak będzie szło dalej.
Przez to całe zamieszanie, jakie tu dziś mam, zapomniałam napisać najważniejszego. Wczoraj zostałam poproszona o ubranie się do pracy elegancko, bo będą hiper ważni goście i w ogóle. Rano więc otworzyłam szafę w poszukiwaniu spódnicy i żakietu. Wzięłam taki, który wiem, że jest najmniejszy. Spódnica do kolana i koszula pasująca do wszystkiego.
Zaczęłam się ubierać i ... wszystko jak ze starszej siostry zdjęte! Za duże! Spódnica zapinana w talii zrobiła się luźną biodrówką. Koszula jak męska, luźna wszędzie, a pod żakiet zmieścił by się gróby sweter!
Nie miałam jednak specjalnego wyboru, ani czasu na zastanowienie, więc zapięłam się i wyszłam. Teraz tylko poprawiam kręcącą się spódnicę i koszulę. Bo dłuższa niż żakiet, a włożona w spódnicę nie trzyma się ani trochę, bo i czego, jak nie jestem w ogóle ściśnięta?
Ps. Wczoraj zostałam zapytana przez moją nie_bardzo_szefową, czy aby nie schudłam przez jakąś chorobę, bo tak znacznie! Ha!
-
Hej Wkra-Słoneczko!
I Ty mi cos mówisz, że za mało jem i schudnę niemiłosiernie
A Ty to jak
Ale juz nie krzyczę, bo muszę powiedzieć, że strasznie się cieszę, że Ci to wszystko latało i że ta niby_szefowa az zauważyła. Pewnie ją zazdrość zrzera i dobrze
a ona jaka: chuda czy nie bardzo?
A jak Twoje plany ćwiczeniowe??
Ja też sobie wziełam i przepis na zupkę wydrukowałam i mojego mężczyznę będe katować.
Bo zupka ta mi się doskonale wpisuje w moje Sb.
pozdrawiam cieplutko i dużo słonka życzę, bo juz prawie weekend
-
Zosiu, dziekuje za przepisik!! Grzanki juz wczoraj zrobilam, a zupke wkrotce wyprobuje!!
Buziaki sle i zmykam, bo juz i tak za dlugo w pracy siedze
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki