No i zleciał dzień. Kalorycznie dziś 950 jakieś, z czego niestety spora część już po 20. Zrobiłam bowiem na kolację wypasioną sałatę z jajkiem, grzankami i vinegret, co w sumie daje niezłą bombkę. Ale za to jaką pyszną!
Czuję się syta, nie byłam głodna w ciągu dnia i tylko się zastanawiam co powie jutro waga. Mam nadzieję, że nie będzie się wyzłośliwiać i nie skoczy znów na 68przecinek coś.
Jutro ostatni dzień zwolnienia. Kontrola lekarska, zakupy i wycieczka pod warszawę do potencjalnej krawcowej. Będzie się działo.
Zakładki