Spokojnego, przyjemnego, radosnego świętowania!
Z lekkim żołądkiem, miłością w serduszku, a w poniedziałek porządnego "lania"!
Niech Wam Mili będzie wiosennie, słonecznie, świątecznie! Niech cieszą Wasze oczy kolorowe pisanki i wielkanocne baranki. Niech się w Śmingus Dyngus woda na Was leje a wielkanocny Zając przyniesie radość i nadzieje.
Asiu z okazji nadchodzącej Wielkiej Nocy - w której zmartwychwstał Pan życzę Ci przeżycia tego świętego czasu w radosnym gronie rodzinnym
Jajeczko niech będzie smaczne jak nigdy, dyngus jak przystało - bardzo mokry a uśmiech niech gości na Twojej buzi cały czas! Niech radują się serduszka nasze
pozdrawiam, Ania
Hej, hej po świętach!!!!
Przepraszam, że nie bywam tu za często....ale myślę o Was i podczytuję.....
I oczywiście duchem zawsze z Wami.....
Mam nadzieję, że świeta minęły Wam pogodnie.
Ja od dłuższego czasu popadłam w nastrój pt. " idź z tąd "
Wszystko mnie męczy i na nic nie mam siły.......
Czuję się bezradna i do d......
No i..............
Przytyłam....Nie ma co ukrywać
Bardzo
I w dodatku nadal żrę....aż wyżrę całą lodówkę.....I wtedy zacznę głodować.......
Mało tego przez dwa tygodnie miałam PMS-a....To był mega PMS......Jakoś tak ona się nie spieszyła, a wręcz zapomniała na dość długo o mnie.....Zastanawiałam sie nawet gdzie by wstawić jeszcze w moim mieszkanku nowe łóżko....może piętrowe....a może domek z ogrókiem......Ech...........No ale wczoraj przyszła, zła i boleśnie dokuczliwa.....
Kazała wyjeść cały sernik z lodówki i dobić lodami z polewą.......
A ja nic nie robię....siedzę nadal zła i nieszczęśliwa i.....tylko marzę o domku z ogródkiem.....i o pracy niezależnej od nikogo .....i o słońcu......i o niegderliwym mężu....i.....
No dobra....wystarczy......
Wyciągnęłam z szafy połamaną i zakurzoną kalimatę i ....czekam....aż wyżrę wszystko z lodówki.....wszystko co tuczy, jest słodkie i czego pożądam....Zostawię sałatę i marchewkę....niech cierpliwie czekają na swoją kolej.....
Ponieważ na wagę nie stanęłam.....To tak , żeby się kompletnie nie załamać, zmieniłam tickerka na 62 kiloski......A ile jest, ło matko wolę nie myśleć ....To co ze mnie wypływa nad powierzchnie bluzek i spodni....wpija się w gumki , paski i inne takie tam....może być znacznie większe wagowo...Ale...optymistycznie przyjęłam, że ....,że jest 62 kilo i już!!!!!
I nie będę siebie mamić tym ,że zaczynałam kiedyś od 68 kilo....No bo co z tego? To teraz jest mnie za dużo i teraz mam schudnąć a nie patrzeć na laury z przeszłości!!!!!
Całuję melancholijnie ....Asia
Haro, myślę, że osób tak się czujących jak Ty jest więcej. Ja jestem.............
Objawy oponkowe i wciskajace mam takie same.
A na koniec maja jade na komunię do rodzinki męża, a ta lubi dokuczać. Cóż postanowiłam się tym nie przejmować.
Aktualnie w mojej szafie są , albo za małe ciuchy, albo za duże!!!!!!!!!!!!
Niedługo będę chodzić w samych dresach.
ale koniec narzekania-trzeba brać sie do roboty.
Od dzisiaj biorę środki hamujące łaknienie , zobaczymy jak będzie ..........
Już nie marzę o żadnej konkretnej wadze!!!!!!! ja chcę po prostu lepiej się czuć !!!!!!!
Yena
Zakładki