ojojoj. A ja mam też niezłą motywację. Mój mąż 11 (słownie JEDENAŚCIE) kilogramów zrzcuił. ja poproszę solidne lanie jak narozrabiam.
A co do książki, to i owszem, chyba będzie do pisania ciąg zawsze miałam, i nawet się to ciekawie czytało.
Ale ponieważ się wczoraj z Maggy rozgadałyśmy, że tłumaczenie leży odłogiem i ktoś je musi zrobić. No i tym kims chyba muszę być ja.
Spadam zaraz do szkoły a potem do dzieciów. Może wieczorkiem wpadnę, jak sił mi sie ostanie.
Dietkujemy...... dietkujemy.....DIETKUJEMY!!!!!!!!!!
Zakładki