-
No właśnie co z tą przeprowadzką bo mnie też ciekawi :>
-
Dziewczątka moje drogie!
Już Wam mówię, o co chodzi z tą przeprowadzką. Cztery miesiące temu razem z moim lubym wyprowadziliśmy się z mieszkania mojej mamy i wynajęliśmy kawalerkę na 12 piętrze. To pewnie pamiętacie. Bardzo fajnie nam się tam mieszkało, mieszkanko było duże i całkiem przyjemne, szybko się zadomowiliśmy. Ale zżerały nas wydatki - bo co miesiąc musieliśmy wykładać ok. 1100-1200zł za opłaty. I po długich rozmowach stwierdziliśmy, że nam się to baaardzo nie opłaca - bo wydajemy co miesiąc kupę kasy i nie mamy żadnej mozliwości, żeby odłożyć jakieś większe pieniądze. A my już chcielibyśmy ślubik wziąć i o własnym mieszkanku pomyśleć... Więc po konsultacjach z rodzicami postanowiliśmy, że wracamy z powrotem do mieszkanka rodziców. Będziemy płacić połowę wszystkich rachunków - i wyjdzie nam dużo mniej opłat miesięcznie. I uda nam się odłożyć kasę i może za jakiś czas pomyślimy o ślubie w wakacje przyszłego roku. Jejku, chyba bym oszalała z radości, gdyby udało się to zrealizować! Nio, i tak od kilku dni się przeprowadzamy, wczoraj przywieźliśmy ostatnie rzeczy. A w sobotę zrobiliśmy pierwszy prawie małżeński zakup, bo kupiliśmy sobie wieeelkie łóżko 160cmx200cm
Agatko, będziesz moją świadkową, mówiłam Ci już? Normalnie jestem w Tobie zakochana i czuję, że znalazłam w Oleśnicy siostrzyczkę Zresztą wszyscy mówią, że na tych zdjęciach jesteśmy w jakimś sensie podobne. Co prawda jak jestem blondas, a Ty ciemna, ale tak samo się śmiejemy i takie same czubki jesteśmy
Grubaskoxxx, gratuluję płaskiego brzuszka! Ja też tak sobie myślę, że na razie nie warto wychodzić na większe ciuchowe zakupy, bo mam wielką nadzieję, że za jakis czas wszystkie moje rzeczy, w których teraz chodzę, będą na mnie wisieć i trzeba będzie trochę zainwestować w nową garderobę
Nan, dziękuję za wsparcie Kupię Ci jakiś bacik, to będziesz mnie popędzać do ćwiczeń
Katson, jejku, jesteś niesamowita! Zrzuciłaś już tyle kilogramów! Nie masz suwaczka z wykresem wagi, więc tak na co dzień nie widać, ile schudłaś. Wielkie gratulacje! Trzymaj się jakoś i nie załamuj się z powodu choroby kotka. Pomyśl sobie, że niezależnie od tego, ile czasu mu zostało, powinien mieć szczęśliwy żywot. Baw się z nim, kupuj mu przysmaki, niech dzięki uciechom i zabawie zapomni o swojej chorobie!
Oleńko, będę trzymać za Ciebie kciuki! Dążymy do tej samej wagi i na pewno nam się uda Jest dokładnie tak jak mówisz. Dopiero teraz wiem, jaki błąd popełniłam poprzednio, rok temu. Po pierwsze, schudłam za szybko (12kg w 3 miesiące). Po drugie, za mało jednak ćiwczyłam. Po trzecie, traktowałam to jako stan przejściowy, tymczasem muszę się na stałe nauczyć pewnych nawyków. Musze się ruszać, regularnie ćwiczyć, chodzić na spacery. Nio i zdrowo się odżywiać, nie rzucać się na słodkości itd.
Wkra, trzymam więc i za Ciebie kciuki! Widzę, że Ty także masz chęć na rozsądne odchudzanie, a nie wariackie chudnięcie za wszelką cenę
Dziewczynki, wczoraj się długo zastanawiałam, na jakiej dietce gubić kilogramy i zdecydowałam się jednak na diete niskokaloryczną. Będę jadła tak około 1200-1300 kcal. Dietka SB jest fajna i skuteczna, ale nie podoba mi się w niej to, że muszę rezygnować całkowicie z pewnych rzeczy, np. z węglowodanów albo owoców. W końcu mam zmienic swoje nawyki żywieniowe, a to się na pewno nie uda, jeśli będą obowiązywały jakieś zakazy. Będę jeść małe porcje i ograniczoną ilość kalorii, ale będę mogła skubnąć i czereśni, i wafli ryżowych pojeść. Nie będę musiała z niczego rezygnować, więc dietka nie będzie wywoływała we mnie frustracji
Dzisiaj już zaczęłam, mam w pracy jedzonko wyliczone na 1200kcal. Wieczorkiem podliczę bilansik i będę się spowiadać
Buziaczki gorące i uściski!
-
Aniffko, moim zdaniem decyzja o rodzaju diety słuszna. W końcu nie chcesz do końca życia rezygnować z owoców, prawda? Powodzenia więc i dawaj znać jak ci wychodzi trzymanie się limitu.
-
Wkra, na diecie South Beach z owoców rezygnuje się tylko w I fazie, czyli przez pierwsze 2 tygodnie. A potem można je wprowadzić do diety, ale ostrożnie. Nio ale niezależnie od tego, że taki post węglowodanowo-owocowy trwa tylko (?) 2 tyogdnie, muszę przyznać, że prowadzi do niezłej frustracji. Da się wytrzymać i nie kusi chleb ani owoce u Pani na bazarze, ale jak ktoś obok zaczyna się opychać czeresienkami albo malinami, jest trochę gorzej A w końcu dietka ma być przyjemnością, a nie męką
-
Aniffka-też popieram dietę, na której i od czasu do czasu można zaszaleć z czymś słodkim (w ramach limitu oczywiście ;p)
-
Nan, dokładnie! Nie dajmy się oszaleć!
-
A ja właśnie zaraz oszaleje . Robie sobie dietę białkową, ale na śniadanie mam normalne węglowodany bo przeliczyłam ile tych białek musi być, żeby było zdrowo no i wychodzi, że normalne śniadanie, trochę węgli na obiad i malusienko na kolacje (a wtedy najbardziej mnie bierze). No i co?? Teraz zostało mi się 500kcal (obiadu jeszcze nie ma) i dużo za dużo węgli, bo zjadłam 50g. mieszanki studenckiej (a to takie pycha!!), która zawiera wbrew pozorom b.b.b.b.b dużo węgli!!! Co mam zjeść na obiad jak tylko mamy kalafior, ogórek i ziemniaki?? (no i kefir) może zrobie jajko?? Albo tuńczyka??
-
Hej Anituś! To ja - Twoja świadkowa Z największą przyjemnością i z niewypowiedzianą wdziecznością zostanę twoją świadkową. nie wiem tylko, czy męzatki mogą? Ale jeśli tak, to jak najbardziej się piszę.... ło jejku, ale bym potańczyła na twoim weselichu!!!! Mishku, to byłoby wydarzenie roku! Zbierajcie kaskę - jak chcesz, to mogę przeprowadzić zbiórke pieniedzy u mnie... w końcu cel uswięca środki
Cieszę sie bardzo, ze bedziesz na 1200, ja w zasadzie też jestem - ale kalorii nie liczę. Dzięi moim obiadkom w pracy oszczędzam jakieś 300 kalori i wieczorem mam siłę na ćwiczenia... a własnie... obiecałaś ćwiczyć? Może spróbujesz tego pilatesa z płytki? Ja dziś około 20 będę się gibać. Może chcesz?
A mój plan żywienia to mniej więcej:
Przed pracą - 2 kromki chleba razowego z chudą wędlinka lub serem, pomidorami, ogórkami i zielona herbata
w pracy około 12 - jogurt light z muesli i cappucino vitale
obiad w pracy - ryż (brazowy) z jakimś kotletem, sosem, rybką itp, surówka
w domku - soczek, owoce itp.
A plan ćwiczeniowy to:
poniedziałek - rowerek
wtorek - pilates
środa - rowerek
czwartek - callanetics
piątek - wolne
sobota - rowerek dłuuugi
niedziela - konie, lub basen!
A ty jak ustaliłaś?
Buziafki Anituś, lecę do ciebie na GG!
-
Gatulka!
Nieważne, czy mężatki mogą, czy nie - moją świadkową i tak będziesz TY! Bez dwóch zdań! A sssoooo! Tak na poważnie to planów weselnych konkretnych jeszcze nie ma, ale znaleźliśmy ostatnio z Pawełkiem restaurację, w której chcielibyśmy urządzić weselicho Byliśmy tam na kolacji - restauracja jest bardzo blisko naszego mieszkanka, w parku, obok niej są korty tenisowe. A restauracja jest pięknie urządzona, na ścianie wisi gigantyczne lustro takie we włoskim stylu, a na ścianach wiszą jakieś szafeczki i szafiątka, pełne maleńkich filiżaneczek i innych pięknych pierdółek. Już widzę, jak będziemy tam tańcować! Nio a na górze jest pokój na noc poślubną, ale udostępniają go dopiero od 100 gości. Nio nic, będziemy negocjować z właścicielami
Ja trzymam się dziś dzielnie na dietce, jem i jem, ale nie mogę dobić nawet tysiąca Przy korzystaniu z wagi kuchennej okazuje się, że w ramach 1000kcal można naprawdę duzo dużo zjeść. Miśku, ja oczywiście obiecuję, że będę ćwiczyć. Ale dzisiaj nie dam rady, bo - podobnie jak wczoraj - będę siedzieć do nocy i układać ciuchy i inne pierdoły po przeprowadzce. Uporządkowanie wszystkiego zajmie pewnie jeszcze kilka dni. ALe super, że mnie pilnujesz! Kupię Ci bacik! I Tobie Nan też!
Właśnie, Nan, a czemu Ty się katujesz na tej diecie wysokobiałkowej?
Całuski!
-
Anituś!
Bacika to ja mam
nie widziałaś u mnie? Był w szafie... hihi... Jesteś usprawiedliwiona z ćwiczeniami, bo przeciez takie układanie , to też ćwiczenia... a tak na marginesie, musi byc ci milutko, ze wracasz do swojego pokoiku!!! Tyle wspomnień, co?
A jeśli potrzebujesz 100 gości na wesele, to jak chcesz, to zabiorę wszystkich swoich kuzynów, ciocie... nazbiera sie... dla Ciebie wszystko... hihi...
W takiej restauracji będzie na pewno milutko - ma klimacik, co? Tylko jak juszszs bęsiemy lechchko wssstawieni, to moszsz byśśś krucho... ale gdzie tam... bedziemy trzymać fason...
Anituś - zazdroszczę ci tej wagi... ale wiesz co? będe sie ciebie pytać ile co moze ważyć, dobra? Np. ile waży duży strąk papryki...albo plasterek szynki, albo sera zółtego, albo średni ziemniak...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki