Jak miło wejść na dietkę i przeczytać tyle ciepłych słów Weekend miał być spokojny niestety o spokój było dość ciężko...W piątek praca do późna, brak głosu...zmęczenie...więc padłam pół żywa...w sobotę troszkę odpoczęłam...głosu nadal nie miałam Wieczorem przyszły do mnie przyjaciółki...miałyśmy mieć babski wieczór bo Jarek w pracy...pić nie mogłam ale miało być miło...niestety o godzinie 19 zaczęłam mnie nękać klientka, która nie mogła sobie poradzic z rozłożeniem rollerbanera, który dla niej zrobiliśmy w piątek...rozmowy przez telefon...prawie płakała mi do słuchawki...kobieta jest po prostu lewa i tyle...musiałam o godzinie 20. zostawić dziewczyny u mnie w domku same i jechać do babki pomagac jej...gdy przyjechaliśmy z moim szwagrem na miejsce okazało się, ze problem jest większy...w każdym razie musiałam jechać do pracy i do godziny 23 robiłam prawie od początku ten banner...wina oczywiście po stronie tej kobiety ale co miałam zrobić...jak wróciłam do domu to gardło tak strasznie mnie bolało, że chciało mi się wyć...dziewczyny zostały u mnie na noc ale miałam straszne wyrzuty sumienia bo to miał być nasz babski wieczór a ja musiałam wyjść...
A dzisiaj tez pracuję...musiałam jechać znów do firmy wziąć część pracy do domu bo obawiam się, że nie zdążę w tym tygodniu ze wszystkim a siostra czuje się coraz gorzej i wydaje mi się, że niedługo zacznie rodzić. Tak więc nie mam czasu pomyslec o zdrowiu...mówię lepiej ale teraz zaczęło mnie drapac strasnzie w gardle...dusi mnie i kaszlę jak gruźlik...
A z miłych rzeczy to dzisiaj mam 3-miesięcznicę ślubu...nie było nic specjalnego s tej okazji bo Jarek po nocy wrócił...ale zrobiliśmy sobie obiadek...i poleżeliśmy razem Było miło
Psotulko wiem z krtanią mam problem co jakiś czas...staram się kurować...biorę antybiotyk i naprawdę staram się uważać na siebie. Pozdrawiam cię kochana.
Anusia nie ma takiej możliwości, żebym została w domku na zwolnieniu...po prostu nie ma...za dużo ode mnie zależy...akurat w takim momencie ta moja choroba wypadła, że nie jestem w stanie nie pójść do pracy...obowiązki wzywają Ale radzę sobie choć momentami wydaje mi się, że za dużo mam na głowie...
Zosieńko tak zapalenie krtani...chyba też tchawicy...antybiotyk biorę...piję dużo...herbatki z miodem i takie tam...a mówić staram się mało przynajmniej dzisiaj bo wczoraj gdy kłóciłam si z tą uperdliwą klientką było naprawdę cięzko z moim głosem...nadwyrężyłam go solidnie...ale nie będę się nad sobą użalać bo jest jak jest i muszę to przetrwać...na luksus zwolnienia nie mogę sobie pozwolić Buźka.
Anamat u mnie pogoda też piękna...a z tymi ciuszkami masz rację...komuś mogą sie przydać
Aga chyba rzeczywiście jakiś wirus panuje...ja mam słabą odporność jednak bo wszystko łatwo łapię... a Ty masz się lepiej? Ściskam.
Lunko pozdrawiam serdecznie.
Acha piszę o wszystkim a zapmniałam o dietce...
Dietka OK...nie ćwiczę ale jem rozsądnie...postanowiłam jednak rozruszać metabolizm i pozwoliłam sobie wczoraj na małe ciacho...dobre było i zaliczam to do małego ale rozsądnego odstępstwa od dietki...
Zakładki