Jest takie coś co nazywa się : METABOLIZM. Może nie uwierzysz - ale każdy to ma . Twój niestety jest zupełnie rozregulowany . A wnioskuję to na bazie lektury Twojego całego wątku. Stąd wahania wagi i tycie na małym limicie kalorycznym .
Jest taki wątek :
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=60047
Poczytaj , przemyśl.
Nawiasem mówiąc z matematyką też jesteś na bakier . Jeżeli ważylaś 52-54 kg przy początku diety (a nie miałaś wagi - przypominam) , a potem kupiłaś i okazało się że po sześciu tygodniach ważysz o 6 kg więcej to :
a) żle oceniłaś wagę początkową
b) nie uwzględniłaś wahań dobowych wagi (do 1-2 kg w ciągu dnia w górę/w dół)
c) nie uwzględniłaś wahań wagi związanych z okresem (zatrzymanie wody do 2 kg)
d) nie uwzględniłaś tego że waga nie jest miernikiem aptecznym - każda z wag ma swój błąd - miedzy sprężynową a elektroniczną ten błąd może wynosić aż dwa kg.
e) nie zauważyłaś po ubraniach wzrostu o 6 kg ? różnica dwóch jest już BARDZO widoczna
Spadek pięciu kg w pierwszym i kolejnym tygodniu to raczej ubytek wody , i zawartości jelit . Tłuszczu raczej nie spaliłaś - bo tłuszcz spala niestety tylko aktywność fizyczna i to właściwie ukierunkowana . Nie jest to 10 brzuszków . Ani nawet 200.
I chudnięcie nie jest procesem stałym . Nie chudnie się systematycznie 300g dziennie. Od czasu do czasu pojawia się spadek , od czasu do czasu pojawia się zastój , a nawet od czasu do czasu wzrost - zatrzymanie wody - o którym już pisałam. U kobiet - raz w miesiącu bezwzględnie.
Poszperaj , poczytaj . Człowiek całe życie się uczy. Zmień metodę .
I jeszcze jedna uwaga - im wolniej się chudnie , tym wolniej się potem tyje . To jest taka prawda od której nie ma wyjatków . Czego również ja żałuję .
Zakładki