chyba za bardzo chcę
chyba za bardzo chcę
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Witaj Waszko, i jak humorek? Mam nadzieje ze lepszy Pozdrawiam i zycze milego czwartku
Teraz myślę, co dalej..... Do tej pory trzymałam się mniej więcej Montignaca i razem z jego zaleceniami I fazy ledwo dochodziłam do 1000 kcal. Zwykle było to w okolicy 900 kcal. Teraz muszę z tego wyjść. Chcę dojść do 1600 kcal i II fazy Montignaca. Zdaję sobie sprawę z tego, że jo-jo czyha na mnie, patrzy na mnie z każdej miski makaronu, siedzi w każdej nadmiarowej bule z masłem.... mruga z półki z czekoladą.... Nie mogę mu się dać. Nie tym razem. Mówi się, że do trzech razy sztuka – dwa razy już zaliczyłam jojo jak się patrzy. Nie dam się. Nie dam . Boję się tylko, że ta walka będzie trudniejsza niż odchudzanie, muszę, muszę sprostać wyzwaniu.
Ogólne założenia nowego życia
ćwiczę dalej, postaram się nawet więcej. Basen dwa razy w tygodniu, (zamiast aerobów), bo już nie muszę spalać nadmiaru tkanki tłuszczowej, tylko będę rzeźbić sylwetkę, głównie paskudny brzuchol. Sama jeszcze nie wiem. Będę dużo chodzić, jeździć konno, a latem codziennie rower, pewnie kosztem basenu, bo będę mieszkać na działce.
nadal planować jedzenie. To dla mnie jedyny sposób na utrzymanie sylwetki i dyscypliny w tym co i ile jem. Wyjść z diety płynnie.
nadal nie podjadać, do końca wychodzenia z diety nie pić piwa, nie jeść słodyczy (wyjątek gorzka czekolada). Do końca świata nie jeść chipsów i nie pić coli.
dojść do 1600 kcal i wejść w II fazę Monignaca.
Już wiem, co mam robić. A teraz jak:
1. Będę powoli włączać produkty do tej pory zakazane: ziemniaki, biały ryż, a przede wszystkim nabiał z wyższą zawartością tłuszczu – czyli moje ukochane sery żółte i pleśniaki, biały ser półtłusty lub maślankowy zamiast 0%, śmietanę 9-12% zamiast jogurtu, a także margarynkę do pieczywa.
2. Pozostanę przy ciemnym pieczywie. Będę jeść chleby razowe, pełnoziarniste, chleb i bułki z ziarenkami. Pieczywo (które uwielbiam) będę jadła tylko rano.
3. Nadal będę unikać tłuszczów zwierzęcych (poza serem od czasu do czasu, bo życie bez mozarelli, fety i pleśniaków na zawsze ..... chyba jest bez sensu ) , jeść dużo ryb i warzyw.
4. Nie będę jadła słodyczy częściej niż raz w tygodniu ani piła alkoholu częściej niż dwa razy w tygodniu. Ale to docelowo – podczas wychodzenia z diety nie będę jeść słodyczy, ani pić... dopuszczam małe wyjątki imprezowe. Słodycze to nie problem, gorsze jest wino, nalewki i likierki, a latem piwko(nalewki tuczą, a wino – mocno wzmaga apetyt)
5. Zero fast foodów – ale to dla mnie nie problem, bo poza kawałkiem dobrej pizzy dwa razy do roku i skrzydełkiem kfc jeszcze rzadziej nie lubię tego.
6. Nadal nie będę jadła produktów - zapalników. Zauważyłam, że zjedzenie choćby odrobiny danego produktu powoduje kompulsywną lawinę, szczególnie w sytuacjach stresowych. Zwykle są to: białe bułki i biały chleb, makaron z masłem i serem białym, zapiekanka ryżowa z żółtym serem, chałka....
7. Teraz, przez dwa tygodnie będę jadła około 1100 kcal. Nie powinnam przytyć może troszkę schudnąć.... Ponieważ mam zamiar ćwiczyć, białko pozostawiam na poziomie 55-75g. Potem, zależnie od wyników ważenia, pozostanę na tym poziomie kolejne dwa tygodnie.lub będzie bez zmian, wejdę na wysoki pułap 1300 kcal i tak będzie kolejne dwa, a raczej trzy tygodnie. Ważenie kontrolne co tydzień tradycyjnie w poniedziałki – poweekendowy dzień sądu. Potem znów dodam 200 kcal i poczekam.... ech.... powiedzcie mi, czy 200 kcal co 2 tyg to nie jest za szybko???
8. Regularnie pisać na forum, bo bez was – ani rusz.....
moje motto – trzymam wagę, gubię centymetry. i mam po cichutku nadzieję, że te 1,5 kg się samo rozpłunie w międzyczasie
A TAKI JEST STAN NA DZIŚ:
wzrost: 164 cm
waga: było 64kg jest 56,5kg ma być 55kg
BMI: było 23,8 jest 21,01
pod biustem: było 83 jest 73,5
talia: było 74 jest 68
opona: było 94 jest 83
reszta wymiarów nigdy nie sprawiała mi problemów.... chociaż chyba mam za grube uda. Ale niewiele mogę na to poradzić, bo tłuszczu na nich prawie nie ma .
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
dasz rade waszunu nie smuc sie ...
a załozenia - > dobre ale moze nie katuj sie za bardzo
Widzisz, do jakich mądrych wniosków doszłaś???
NARESZCIE!!!!!
Waszko, nareszcie!!!!!!
Cieszę się bardzo, bo robię teraz (już od jakiegoś czasu) dokładnie to, co Ty zamierzasz robić.
Tkanki tłuszczowej już spalać nie musimy, teraz już tylko rzeźbimy ciało.
Acha, jedynie z alkoholem się różnimy, bo dla mnie może nie istnieć
Do dzieła!
fajne założenia podziwiam, mnie na basen dwa razy w tygodniu, nie wyciągnęły by woły nawet trzymaj sie, napewno dasz rade... zobaczymy co bedzie po tym zwiększeniu kcal... ja tez chce tyle ważyc co ty !!!!!!!!!!!!!!!!! mam tyle samo wzrostu i waga 63 kg!!!! masakra!!! Tobie sie udało więc mi też musi
pozdrawiam, papap
Też się cieszę, że podjęłaś decyzję i będziesz próbowała na inny sposób sobie poradzić z tą końcówką kilogramów i centymetrów! A nie myślałaś o tym, żeby rano jeść więcej węglowodanów? I humor wtedy lepszy i organizm ma więcej chęci do życia... Tylko chyba to by było nieco sprzeczne z zasadami Montignaca?
Tak czy siak trzymam kciuki za pozytywne efekty nowych działań!
Hashimoto, insulinooporność, depresja no i nadwaga - czyli walka każdego dnia
>>>> zapraszam do mnie <<<<
Kochana waszeńko
Słońce, śliczne postanowienia wreszcie Wreszcie zrozumiałaś, że tak długim trwaniem diety niczego nie osiągniesz Wierzę, żę wychodzenie z dietki bedzie nie tyle przyjemne, tyle nieflustrujące Wierze, że Ci się uda, mało tego, ja jestem przekonana, że tym razem jo-jo nie dopadnie Cię
ćwiczenia
zdrowe jedzenie
licznie kalorii
stopniowanie ku górze
Wszystko Ci sieuda I bedziesz szczupła i "wymodelowana" (zresztą, moim zdaniem, to Ty juzjesteś i śliczna, i "wymodelowana" )
TRZYMAM KCIUKI ZA POWODZENIE AKCJI WYCHODZENIA Z DIETY
Zakładki