poniedziałek..
na wadze koszmar.. wszystko przez sobotnią imprezę..i dużo wódki.. pomogła przynajmniej na kibeleki oczyściłam sobie jelita
ja to chyba z takich co na wieczór muszą sobie walnąć jakiś alkohol żeby na następny dzień na kibelku siąść
weekend mimo imprezy był nieudany.. niestety nie miewam się psychicznie za dobrze.. znowu![]()
żyć jakoś trzeba nawet bez hura optymizmu..ale nie ukrywam że ciężko jest.
do lodówy ciągnie mnie na każdym kroku, zjadłabym wszystko co tylko wpadnie mi w ręcę..
wogóle to postanowiłam ważyć się raz w tygodniu.. czy mi się to uda, nie wiem, ale spróbuję..
pozdrawiam Was poniedziałkowo,
życząc miłego dnia
ps.a o witaminach w pastylce-pomyśle![]()
Zakładki