Prawie caly dzien na zakupach ale juz wszystko rozpakowalam dieta poszla do kata ale to nic. Na razie jestem najedzona i tylko do pracy na nocke cos sobie uszykuje. Ogromne wory jablek w kartonikach juz na balkonie to samo kolorowa papryczka i malutkie pomidorki oraz kalafior. Jest tez bagietka z maki z pelnego przemialu z wloskiej piekarni. Kupilam tez ziemie juz przesadzilam kwiatki i nowego fiolka bialo - fioletowy to juz piaty. Stoja sobie na mikrym parapecie i kwitna.
Moja psiapsiolka robi scrapbook - taki album ze zdjeciami no i ja sie zapalilam. Zrobie sobie taki z moja kicia (ona robi dla nowego pieska hehehe) a ja zrobie sobie z kotkiem i moimi zmaganiami z waga. Jutro sobie pojade i kupie i powoli bede zbierac rozne motywy. A jest w czym wybierac. Mam wieksza motywacje do sprzatania i dietowania. Przeciez nie moge zrobic mojego balaganu choc moze powinnam i jak jeszcze to bedzie na zdjeciach to w ogole wstyd.
Wczoraj w nocy pakowalam paczke na swieta dla rodzinki wazy ponad 20 kg musze ja wyslac w poniedzialek bo inaczej dojdzie po swietach .Trzy wielkie worki czekaja na wyniesienie do smieci do zsypu sie nie zmieszcza ale to przed praca zrobie sobie dwie runki i potraktuje to jako cwiczenia z obciazeniem. A teraz sie biore za cwiczenia a po nich wypalanie cd ( nareszcie kupilam 100 ) a w czasie wypalania sprzatanko przy jakiejs muzyczce by mi sie nie nudzilo.