Dobrze ,że się tak to skończyło . Ale przeżyć co nie miara .
Pozdrawiam . Mam nadzieję , że ta wyprawa nie odbije się jakoś na zdrowiu .
No mysle ,ze juz jednak dobrze przemyslisz plany "wycieczki " zanim wyruszysz w nastepny "bój".Dobrze ,ze tak sie to wszystko zakonczylo . No i spytam tak z czystej babskiej ciekawosci -co na to wszystko zona
Pozdrawiam serdecznie i nie rob wiecej takich niespodzianek . W lipcu wzg. w sierpniu chcialabym Cie poznac osobiscie . Trzymaj sie Leszku .
Arleto, Ireno, dziękuję serdecznie za odwiedziny.
Arleto, pytasz o zdrowie. Z sercem całkiem nieźle, a nadwyrężone mięśnie i krzyż leczę dziś w łóżku. Nie wykluczone, że przeżyłem coś w rodzaju udaru cieplnego, bo dziś mnie bolała głowa (przy niskim ciśnieniu), miałem niespotykany u mnie jadłowstręt i mdłości.
Irenko, pytasz, co na to żona? Co przeżyła, to jej. W każdym razie zapowiedziała, że mnie nie puści samego na wycieczki dłuższe niż 1 dzień. A najlepiej, gdyby szła ze mną, ale ona chudzinka, nie dojada i nie ma zbyt dużo siły. Nie mniej 2 lata temu zrobiliśmy oboje ambitną drogę przez Pieniny (tzw. pienińska Orla Perć. Prawdziwą tatrzańską Orlą Perć "robiłem" w życiu kilka razy, gdy byłem znacznie młodszy). Co ja wczoraj przeżyłem? Na Lubaniu strach. Pioruny waliły wokół turystycznej wiaty, pod którą siedziałem. Potem już byłem zbyt zmęczony, żeby się bać. Trapiłem się tylko, jak przetrzymam noc w lesie, jeśli sam nie dotrę na szosę, albo mnie nie znajdą. W czasach studenckich miałem taką przymusową noc w prymitywnym szałasie; trzęsłem się z zimna. Ale to było w okolicach Krakowa, a tu góry i ziemia mocno nasiąknięta wodą po burzy. W każdym razie ta przygoda nauczyła mnie pokory wobec Boga i przyrody i skłoniła do refleksji nad przemijaniem i słabnącymi siłami człowieka. Trzeba się z tym pogodzić.
Irenko, bardzo się cieszę, że będziesz w Krakowie. Napisz kiedy, to omówimy spotkanie.
Pozdrawiam obie Panie z całego serca
Pozdrawiam serdecznie!!!
Jak czytam o Twoich ostatnich przygodach to tak sobie myślę że umysły to my ciągle jeszcze mamy mocno młodzieńcze, tyle że ciało niezbyt posłuszne do realizacji.
Jak się budzę rano to jakie ja mam plany ho ho ho wieczór to wszystko weryfikuje.
Jesteś niesamowity
Buziaczki przesyłam
Pozdrawiam serdecznie i zycze milego i SPOKOJNEGO weekendu .
Krakow odwiedze w sierpniu . Kiedy dokladnie dam znac .
Nie ma co od razu wpadać w nadmierną samokrytykę a bardziej traktować to jako wcale niemałą przygodę - większość przygód nie jest bezpieczna ... I też pewną naukę na przyszłość by być przygotowanym na zmiany pogody (śpiwory, zapasową baterię do komórki, może GPS, planowanie trasy etc etc) - choć teraz pewnie będziesz to pamiętał długo Pozdrawiam!Zamieszczone przez pantanal
Mniej jest więcej? http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/showthread.php?t=49
Zapisz zgubione letnie kalorie! ćwicz i licz!!!
Inspiruj się: Klub Tytanów: spadek min. 15 kg utrzymany przez rok?
Witaj wpadlam zobaczyc co u Ciebie ,ale widze ,ze rowniez cicho i spokojnie . Te upaly z pewnoscia wszystkich porozstawiały po katach . A zatem pozdrawiam serdecznie i czekam czasem na kilka slow .
Jako tako, siedzimy przy otwartym oknie i zaciągniętych zasłonach. Wczoraj jednak namówiłem żonę i pojechaliśmy w Gorce, tam przeszliśmy śliczną doliną Roztoki Gorczańskiej, opiewaną przez Orkana, syna tej ziemi. Było silne słońce, ale po południu zaczęło się chmurzyć i nawet kilka kropli spadło na nos. Dziś byłoby to niemożliwe, bo do południa w Krakowie rzęsiście padało. Obecnie jest już sucho, ale chmury i chłodniej. Pozdrawiam serdecznie
Ładny obrazek, i zapewne widok lepiej wyglądał lepiej na żywo
Mniej jest więcej? http://www.dieta.pl/grupy_wsparcia/showthread.php?t=49
Zapisz zgubione letnie kalorie! ćwicz i licz!!!
Inspiruj się: Klub Tytanów: spadek min. 15 kg utrzymany przez rok?
Zakładki