-
ja tez jestem pod wrazeniem super wygladasz, super efekty!!dlatego warto podniesc do gory temat niech inne dziewczyny zobacza i przyklad biora a jak teraz rade dajesz?? pozdrawiam
-
ciesze się że ten wątek znów wypłynął, bo jest dla mnie super motywujący pozdrawiam autorkę topiku jak mozesz to skrobnij coś tutaj czasem..
-
ale się zdziwiłam, widząc swój stary topic tak wysoko
TakaJednaBabka, naprawdę się cieszę, że mój topik podnosi ludzi na duchu teraz to raczej średnio...chodzi mi o "zdrowe" odżywianie się...pozwalam sobie na odstępstwa od "diety", bo pomyślałam, że ciągłe niejedzenie słodyczy, naleśników czy potraw smażonych to nie najlepsze wyjście, biorąc pod uwagę, że jem 1900 kcal, to tak na oko, raz jest mniej, raz więcej, bo nie chce mi się liczyć, a i głupie by to było, tak ciągle mysleć o liczeniu, o tym, co mogę zjeść a co nie...mam ważniejsze sprawy na głowie...z tym liczeniem to miałam na myśli osoby, które nie muszą się już odchudzać, bo odchudzaczki - trzymajcie się swoich planów
hmmm...od 4 miesięcy utrzymuję wagę...miałam zamiar schudnąć do 58 kg, schudłam do 56 (2 tygodnie temu waga pokazała...55, choć nie robiłam nic nadzwyczajnego, no może stres przed - egzaminacyjny)...zdarzały się wpadki kompletne...było tak, że czulam się na dnie...chwile załamania...ale powiem wam, że psychika osoby, która przeszła diety, jest zachwiana...przyznajmy się...ale tak samo potrafimy "się regenerować"
po takich atakach obżerstwa jadłam suszone śliwki, siemię lniane, piłam kefir itp....i wszystko wracało do normy...święta jakoś przeżyłam
za 2 dni mam ostatni egzamin...jestem podenerwowana, ale jakoś to przeżyję...
no i po diecie zaczęłam więcej ćwiczyć...przez 3 miesiące ćwiczyłam naprawdę dużo, egekty były oszałamiające (ale się pochwaliłam), teraz nie mam czasu, bo mam sesję...ale zaraz PO dogadałam się z koleżanką, że zapisujemy się na aerobic albo siłownię, no i ja mam zamiar też pójść na jogę lub pilates oraz basen. Wiosna niedługo ale ze mnie optymistka (za oknem minus 20???!!!)
-
Moim zdaniem to super że nie świrujesz już na punkcie kalorii, to bardzo podnosi na duchu, bo przeciez nie można bez przerwy biegac po sklepie z kalkulatorem w oczach ja tez po osiągnieciu wymarzonej wagi chciałabym zapomnieć o liczeniu kalorii i NORMALNIE życ, oczywiście trzymając sie zdrowych nawyków
mam pytanko: mogłabyś polecić mi jakiś fajny fitness club w Kraku? Bo ja po sesji również planuje wrócić do mojego kochanego aerobiku..
-
xixatushka69 Witaj
Az wstyd mi pisać....bo odwiedzałam Twój watek w wakacje...byłam pełna zapału do odchudzania...schudłam blisko 8 kg......Juz wazyłam 63..i na skutek róznych zawirowań życiowych przestałam liczyć kalorie. Po świętach wazyłam 68 kg!!!!!!!!!
Ale od początku stycznia znów zaczełam liczenie- no i oczywiscie efekt jest od razu - 65,5 kg. Do lata chce wazyc 55 kg.
Jestes jednym z moich autorytetów dziedzinie odchudzania Dlatego prosze od czasu do czasu o pare mobilizujących kopniaków. Zwłaszcza po tym jak czytam- ze juz skonczyłas diete i nadal waga Ci sie utrzymuje - to jest dopiero prawdziwy sukces...chyba większy od amego schudnięcia. !!!!!!!!Trzymaj tak dalej!!!!!!!!! I powodzenia na egzaminach...no i w ogóle wszystkiego dobrego!!!!!Pozdrawiam
-
Boże święty.
Jak ja Cię podziwiam!
Przeczytałam prawie cały wątek :]]
normalnie super )
I te zdjęcia "przed" i "po"... Robi to wrażenie )
Już dawno nikt mi nie dał takiego kopniaka ))
Świetnie, gratuluję i składam pokłon ))
:]]]]]]]]]]
Mam nadzieję, że ja też kiedyś będę mogła się tak pochwalić
-
witajcie, dziewczyny.
no no, mój wątek wypłynął na powierzchnię w sama porę...lepiej dla mnie bo muszę się przyznać, że w ciągu ostatnich 3 tygodni miałam napad obżerstwa po prostu jadłam do bólu, a najśmieszniejsze - bo z tego należy się śmiać, nie ma co rozpaczać - wcale nie chciałam tyle jeść może chciałam sprawdzić czy grozi jo - jo...może chciałam się poczuć "jak wszyscy". idąc o ulicy i wcinając jakąś słodycz albo bułkę ociekającą tłuszczem...wiem, że to niezdrowe (psychicznie też),ale robiłam to bez pomocy neuronów czyli mój mózg tego nie rejestrował
pewnie się dziwicie, czemu się nie załamałam...otóż, już od tygodnia mówię sobie - zacznę od jutra, koniec, no ale ciągle mi nie wychodzi. To nic, jutro też będzie nowy dzień i kolejna szansa na sukces postanowione - od jutra zaczynam żreć mniej, nie śpieszy mi się, ale dodam, że na 1500 już nie chudnę nie mam wiele "do oddania", ale jeśli zlecą 2 kilosy, będzie ok.
To nie jakieś kolejne dietowanie, po prostu chcę dać odpocząć biednemu organizmowi po tym obżarstwie doszłam do wniosku, że nie ma co się smucić - skoro mogłam zrzucić 20 kilo, 2 też potrafię
muszę iść obejrzeć swoje zdjęcia "po", bo w lustrze nie ten efekt.
-
no więc tak, przyznam się - moja wina, moja wina, moja bardzo wieeeeeelka wina....zgrzeszyłam i to mocno i "ciężko", ale mówi się trudno i żyje dalej...zamierzałam zacząć pozbywać się swoich nabytych w ciągu 2 tygodni kilku kg od wczoraj...ale znów ten napad głodu...bo wiecie, przytyło mi się 4 kilo po tym obżarstwie i muszę zrzucić jakieś 2 kg, wtedy najbardziej się sobie podobam. Tyle że teraz trudno mi się przyzwyczaić do 1200 kcal (nie chcę już 1000, bo ciągle latam do lekarza z powodu zaniku okresu), no więc mój organizm DOMAGA SIĘ WIĘCEJ, bo przyzwyczaił się do 1900 kcal!!!! Co ja mam teraz zrobić???!!! hmmm...każdego dnia powtarzam sobie, że teraz wyglądam fajnie i bardziej kobieco, al...psychicznie źle się czuję...może mi pomożecie...moje wypowiedzi podtrzymywały kiedyś na duchu tyle osób, teraz ja proszę o pomoc duchową :P nie zamierzam się załamywać, że dziś się znowu nie udało. Mam ważniejsze sprawy niż zamartwianie się, że przybyło mi kilka cm i kg, to tylko wymiary, ale tak na marginesie, to nie czuję sięzachwycona, mimo że mama jest zadowolona
dziś oglądałam swoje "nowe" zdjęcia, jestem taka zgrabna, a teraz...może tych 4 kilo tak bardzo nie widać, ale JA je widzę...nie przesadzam...chcę być znowu szczupła...a dziś najadłam się słodyczy jak nigdy...czyżbym zajadała smutki???!?!!!!! to do mnie niepodobne...nic nie rozumiem...
ale jakoś widzę, że większość z nas dopadła zimowa chandra...przecież nie możemy sie tak łatwo poddać!!! pliiizzzz, dziewuszki, napiszcie coś, podtrzymajcie na duchu!!!
Poza tym, ja wiem, DLACZEGO się objadam, ale nie chcę temu zaradzić...chodzę i nie mam czym się zająć, więc sięgam do lodówki i...opróżniam ją matko, jak tak dalej pójdzie, na walentynki nie zmieszczę się w swoją spódnicę
no już, koniec narzekania. Odświeżam swój topic i do roboty!!! Mam nadzieję, że 1 LUTY to dobra data na rozpoczęcie powolnego pozbywania się kilku malutkich nic nie znaczących a jednak niepotrzebnych kilogramków...a więc, do dzieła!!!
liczę na waszą pomoc...
p.s. nigdy nie sądziłam, że i ja dołączę do grona "skruszonych"
-
xixatushka69 wielkie moje gratulacje naprawde jestem pod wrazeniem tez 2 lata temu schudlam bardzo duzo i wiem jakie to boskie uczucie podobac sie sobie wstawac i cieszyc z tego sukcesu niestetyy pozniej byla choroba leki i przytylam ale to niewazne juz sie wzielam za siebie i nie pozwole znowu zmarnowac swojej pracy przynajmniej mam nadzieje ze nic sie nie przydarzy co sie przyczyni do tego.
mam do Ciebie pytanie w jakim czasie schudlas tyle? od kiedy sie odchudzasz i ile chudlas na tydzien zwykle albo na dluzszy okres czasu? chcialabym wiedziec jak sobie rozplanowac chudniecie. przez jaki czas sie odchudzasz do dnia dzisiejszego?
a tym ze przytylas troszke nie przejmuj sie napewno uda Ci sie szybko zrzucic ale wiem jakie to uczucie jak sie schudnoie tylko to nawet kilogram sprawia ze czuje sie jak olbrzym to juz chyba taka fobia po jakims czasie mniejmy nadzieje ze minie
udalo Ci sie osiagnac strasznie duzo i gratuluje z calego serducha 3maj za mnie kciuk, postaram sie Ciebie odwiedzac
-
Xixatushka69 - nie wiem co madrego powinnam Ci napisac zeby Ci jakos pomoc. Sama ze soba srednio sobie radze...ale ostanio mam nowy przyplyw ochoty na spadek wagi...wiec moze cos z siebie wykrzesam...
Otoz
pomysl ile trudu wlozylas zeby tak pieknie wygladac...poczytaj swoj poscik.
Jak jestes szczesliwa, gdy sie sama sobie podobasz
Bylas przykaldem dla wielu odchudzaczek, bo masz silna osobowosc, jestes energiczna, konsekwentna i masz duzo pozytywnych wibracji- co czuc nawet przez szkalny ekran.
Nie jestes glupia, wiesz, ze schudnac jest trudno a, a przytyc bardzo latwo - a to co cie tearz dopadlo- to kryzys chwilowy, ktory przy odrobinie determinacji z Twojej strony, zostanie szybko zazegnany.
Nie pozwol zeby przyrost wagi sie zwiekszal, bo to Cie zdoluje i ......moze byc zle.
Skup sie na razie na tym, by wiecej nie tyc, a jak zrobi sie cieplej...moze wieksza dawka ruchu wymiecie te 2 kg, a nawet 4!!!!!!!!!!!!
JaK bedzie Ci zle, przychodz, pisz, a tu zawsze Twoje wolanie zosatnie uslyszane....i cos sie z tym fantem zrobi Bedziesz dostawala pranie mzogu za wszystkie napady obzarstwa.
OBZARSWTO JEST FUJJJJJJJJJ
jA TEZ UWAZAM ZE 1 LUTY TO SWIETNA DATA NA PODJECIE NOWYCH POSANOWIEN - SAMA MAM CEL NA LUTY - 2 KG MNIEJ - CZYLI 64 KG
I potzrbuje czynnika kontrolnego - w posatci tego forum, gdzie przychodze sie i chwalic i zalic...zalezy od dnia
Trzymam kciukensy, mocno pozdrawiam...i PISZ kobieto, pisz.......a na pewno sie uda.
Duzo wiary w siebie i umsiechu|!!!Bedzie dobrze do jasnej cholerki!!!!!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki