Ewciu, ty tego pecha musisz wygonić
Albo sprzedać komuś
Pozdrawiam cieplutko
Ewciu, ty tego pecha musisz wygonić
Albo sprzedać komuś
Pozdrawiam cieplutko
pech za pechem u mnie
wczoraj wpadłam do domu i nowi sasiedzi zalali mi mieszkanko no ale cóz wypadki sie zdazaja
dzis mam przeprowadzke w pracy ale tylko kolegów mnie zostawiaja na starych smieciach
przez to wszystko co sie u mnie dzieje nie mam czas na dokładna dietke ale za jakis miesiac sie to zmieni mam nadzieje
musze znowu znikac pozdrawiam
jak bede miała czas to oczywiscie cos klikne
teraz juz chyba lepiej u mnie bedzie
mieszkanko posprzatane,dzieci poszły do szkoły wróci terazniejszośc
przyjechała do mnie mamusie i bedzie chciała nas karmić nie wiem jak ja to wytrzymam
za trzy tygodnie wraca mój stary i w końcu zrobi to czego ja nie moge
i skończy sie na dobre bałagan w domu
wekendzik nie był zaciekawy
grill,piwko ale za to duzo kilometrów zrobiłam na poszukiwaniu grzybków
w pracy nieciekawie pracuje teraz sama i mam kupe pracy ale jak wejde w ten rytm bedzie oki
cześć ewa
przeniosłam wątek na xxl...tu chyba pójdzie mi lepiej...gdzie chyba...na pewno!!!!
a pecha to faktycznie trzeba wygonić, no cóż, czasem tak jest...że jest...a potem znow długo go nie będzie
mój weekndzik też nie był najlepszy bo zajadłam stres pt basen, którego i tak nie było, a dziś mój D. poszedł na wycięcie migdałków, więc jeden powód do stresu, na prawie cały tydzień mniej
oby był dietkowy i u ciebie!!!
buziaczki:***
widze ze na kłopoty "stary" najlepszy w takim razie zycze jak najszybszego jego powrotu
Pozdrawiam
Korni pech mnie chyba juz opuscił a po głebszym przemysleniu mojego zycia wiem czemu tyłam ,jak miałam kłopoty jadłam i jadłam
Kardloz dzieki za zauwazenie mojego wateczku fakt jak mój wraca jest super ,ale ida za tym inne konsekwencje kolacje ,obiadziki ................
ach
Dorotko pewnie przez remonty i sprzatanie tak troszke sie przesunoł
wiesz co, u siebie na starym wątku opisałam to co mi mój kuzyn psychiatra-psycholog poradził...
bo my, a przynajmniej ja, robiłam tak samo, każdy smutek był pretekstem do jedzenia, a dół do obżarstwa...a brało się to z tego, ze właśnie sama wyszukiwałam sobie problemy...problemy jak najbardziej racjonalne, ale nie potrzebne...mój kuzyn kazał mi myśleć w sposób dość przewrotny: "świat jest z natury zły, a każda pozytywna rzecz nas cieszy"...a ja myślałam "świat jest dobry, a każda zła rzecz mnie smuci"...i w ten sposób non stop miałam powód do dołka...a jak zaakceptowałam to że ogólnie jest do d... to każda miła rzecz jest powodem do radości, i już mnie nie wpędza w dołki pogoda, czy to że babka w sklepie miała zły humor i wywaliła na mnie żale...
pozdrawiam
wczoraj, jak dzis podliczyłam zjadłam 1500 kcal
dzis narazie dwie grachamki z kurczakiem i pomidorka a obiado -kolacje niewiem jeszcze pewnie mamusia coś ugotuje.
u nas od wczoraj wiatrzysko i leje prawie bez przerwy przez to chyba sie wstretnie czuje
humorek nie dopisuje
nooo, wieje strasznie...dziś już lepiej i słonko wyszło i ma być nawet 20st C może wybiorę się z małą na spacer będzie dobrze, i humorek też wróci
a przy takim nastroju 1500kacl to i tak niedużo
Zakładki