-
Cudu nie było...
Dziś rano - 68.8. Na suwaczku zostawiam wynik bardziej dla mnie pozytywny.
A co u Was?
Trochę mi smutno tak samej do siebie gadać
Pozdrawiam.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Nie smutaj, Gosiu, bo qrcze bywam, ale nie zawsze mam ochotę się odzywać.
Zwaliły mi się na głowę różne pozadietowe historie, muszę sobie to jakoś poukładać, choć jak na razie - nie mam na to pomysłu. Ot, życie.
W kwestiach dietowych - dziś kończę DC Tzn. skończyłam już wczoraj, a dzisiaj stanę na rzęsach a zjem normalny posiłek w ciagu dnia - już mi się rozmroził indyk, zaraz go zapaćkam ziołami, czosnkiem etc - niech w spokoju się maceruje, potem tylko wrzucę gada na patelnię i podduszę z warzywkami - już mi się gęba na jedzonko cieszy.
A a propos Twojego pytania, czy ludzie mnie poznają, to wyobraź sobie, że byłam w weekend w domu, a moja matka nie widziała mnie rok. I przywitała mnie okrzykiem: "Dziecko, zrób coś ze sobą, bo cię w końcu ten twój Piotrek zostawi. No żesz... A słuchanie takich komentarzy od osoby ważącej 55 kg - do przyjemności nie należy. Wrrrr....
Jak widać po moim suwaczku - ważę już 88 kg majówka za 8 tygodni, ja pełna nadziei Do planowanej wagi brakuje mi jeszcze 18 kg, więc mam nadzieję, że sobie z nimi poradzę.
Odnośnie perfum - coż odkąd zaczełam "wgryzać" się w temat - SehoroDouglasy przestały mi wystarczyć. W tej chwili traktuję je - za całym szacunkiem - jak drogeryjne supermarkety, nastawione na sprzedaż masową (stąd na przykład śmierdziel pierwszorzędny - Hypnose - bije rekordy sprzedawalności, bleh ). Większość moich zasobów to albo limitowanki, albo zapachy wycofane, albo niszowe. Ewentualnie po prostu mało znane - bo np. o Beyond Paradise Estee Lauder słyszał prawie każdy, a kto słyszał o Youth Dew, czy Cinnabar, również będących cały czas w sprzedaży? Summa summarum, raczej większość posiadanych przeze mnie zapachów jest lub była w sprzedaży w Polsce, ale raczej w tej chwili albo wyprzedawane są resztki, albo już ich w ogóle nie ma. Dlatego ja korzystal głównie z Allegro i ebay - właśnie moja perfumowa przyjaciółka zaraziła mnie Daturą Noir Serge Lutensa i... jak zrealizuję "listę zakupów" na marzec to może zapoluję
Jeśli chodzi o In Black - to dobra rada - potestuj ten zapach dłużej, zanim go kupisz. Ja kiedy tylko wszedł - kupiłam go po baaardzo krótkich testach - właściwie po godzinie wróciłam po niego do sklepu. Skończyło się na tym, że miesiąc później go sprzedałam, bo owszem - w nucie głowy jest śliczny, esencjonalny i słodki, ale potem rozwinął mi się w sfermentowane wiśnie w wódce, fu! Ale oczywiście na każdym zapach rozwija się inaczej, dlatego może akurat Tobie takiego numeru nie zrobi, ale radzę - potestuj dziada
A co do Twojego samokrytycyzmu... Kochana, osóbka ważąca 68 kg nie może mieć TRAGICZNYCH nóg, czy czegokolwiek innego. Ty nie masz w sobie całej tyle sadełka, żebyś mogła miec cos TRAGICZNE. Pamiętam, kiedy sama ważyłam 67 kg - jak ja strasznie byłam niezadowolona ze swojej figury - tu miałam boczki, tu za grube uda, tu dupsko jak szafa. A teraz oglądam zdjęcia z tamtego okresu jako motywator i myślę sobie nie "jaka ja byłam gruba" tylko "jaka ja byłam głupia". Nie umiałam docenić tego, co miałam. Gosieńko - obie nigdy nie będziemy wiotkimi chłopczycami, ale np. ja się z tego cieszę. Co więcej! Nie chcę schudnąc za bardzo - chcę mieć okrągły tyłek i duży biust. Taką mam figurę, taka mi się podoba i koniec. Pomyśl nad tym, do jakieg ideału dążysz i czy znając Twoje "warunki brzegowe" jego osiągnięcie w ogóle jest możliwe.
Ściskam Cię mocno i pozdrawiam poniedziałkowo.
(nienawidzę poniedziałków )[/url]
-
Witajcie
Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale nie mogłam wcześniej nic napisać, a jedynie przeczytać to co mi odpisałaś Hybrisku, no i czytałam Twój wątek dzisiaj.
Nie ma mnie aktualnie w domu, jestem u bratowej i mam okazję zasuwać na orbitku jeszcze jutro , czyli w sumie 3 dni Kolano ledwo się trzyma, ale panuje nad sytuacją Przekonuję się, żę kondycji to ja nie mam za grosz, żadnej...
Hybrisku, mam nadzieje, że już Ci lepiej. Rozumiem co się z Tobą dzieje, ja też miewam takie napady na "coś" albo dni, kiedy w ogóle jakoś więcej jem no i powiem szczerze, że można się taką sytuacją załamać, no ale trzeba ciągnąć ten wózek dalej. Trzymam za Ciebie kciuki, nie zamartwiaj się tym. Jestem z Tobą.
Co do moich nóg to powiem Ci, że chciałabym mieć takie zdjęcie które by zobrazowało to o czym mówiłam i bardzo żałuję, że nie wykonałam im zdjęć przed (bo teraz widzę jednak jakąś różnicę między tymi 76 a 68kg), zdziwiłabyś się. Ja mam jakąś taką masywną budowę i to dlatego te nogi są takie duże, ciężkie itp. Ale zaczynają wyglądać lepiej. No a cellulite... Te kremy Dermedica to marzenie. Ogromna różnica. Miałam się ostatnio okazję dokładnie pooglądać w dużym lustrze i jestem zachwycona efektem.
Co do In black to powiem Ci, że testowałam to tylko na nadgarstku. Zapach strasznie mi się podoba i podoba mi się również to jak się rozwijał także prawdopodobnie się skuszę. A może jeszcze coś ciekawego wywącham? No zobaczymy. Mam wolną rękę
Jutro uaktualnię suwaczek, bo waga jakaś się taka łaskawa zrobiła w tym tygodniu i nie wiem czy mi się śniło czy to było naprawdę, ale dziś rano widziałam 67,6 Poczekam do jutrzejszego poranka i potwierdzę lub zaprzeczę tego newsa
Mareczko, wracaj natychmiast!
Pozdrawiam serdecznie!
-
Gosiu, ćwicz dalej dzielnie, ale błagam, uważaj na to kolano!
Gratuluję Ci serdecznie kolejnego spadku wagi - 67 kg z ogonkiem to dla mnie brzmi jak poezja... eh. Nie mogę się doczekać Twojego nowego suwaczka
Ja dostałam dziś zestaw dermedikowy od Holidaya, fajnie, bo mam do końca marca czym się smarować A dziś w planach peeling i foliowanie, więc jutro będę aksamitna.
Widzisz, może skala problemu jest inna, ale nie jestem do końca pewna, że te Dermediki są dla mnie idealne - cellulit mam cały czas, niestety duży i widoczny. Takoż do końca miesiąca powalczę z tymi kremikami, a w miedzyczasie rozejrzę się za czymś mocniejszym... Wersja pesymistyczna brzmi oczywiście tak, ze ma moją tkankę podskórną już święty boże nie pomoże, ale staram się nie zakładać tego a priori, tylko powalczyć, ile się da.
Ja... no cóż, już zaczęłam żałować tego, com dziś nawypisywała. Muszę sobie jakoś poradzić i poradzę. Dochodzenie ze sobą do ładu jest trudniejsze, niż zbijanie kilogramów. Znacznie trudniejsze.
Więcej, teraz pędzę się kawować i foliować.
p.s. jeśli spodobało Ci się In Black, to co sądzisz o Lolicie Lempickiej Midnight? To zapach w tym samym typie.
-
Witam, tak jak myślałam... To nie był trwały spadek kilograma, tylko jakaś chwilówka... Pewnie dlatego, że poprzedniego dnia zjadłam 500 kcal a oprócz tego miałam ciężki wieczór z bólem brzucha spędzony w toalecie. I stąd wtedy te 76,5. Ale przyznaję, CHOLERNIE MIŁO BYŁO JUŻ TO ZOBACZYĆ :d i choć tak szybki spadek wagi kusi to jednak nie przejdę na dietę 500 kcal Nie martwcie się.
Dziś też trochę pomęczyłam ten orbitrek i powiem szczerze, że moje ciało jest strasznie zwiotczałe. Wytrzymuję ćwiczenia góra 10 minut z przerwami, robię 2 kilometry i zsiadam, bo nogi mnie bolą. Podejrzewam, że jeszcze trochę i byłoby lepiej, ale wiadomo, że liczy się regularność a na to raczej liczyć nie mogę. Najwyżej będę dalej eksploatować rower u Michała. Moje kolano musi się z tym pogodzić i narazie nie protestuje
Dziś poświętowałam i wyobraźcie sobie, żę kupiłam jeansy! Superowe biodróweczki, jeszcze nigdy tak niskich nie miałam, ale są piękne, a co najważniejsze.... rozmiar 30/32 Podobno numeracja zawyżona no ale dobre i to.Tak w ogóle to schodziłam dziś nogi w Silesia City Center szukając odpowiednich spodni, sądząc że wejdą na mnie te w rozmiarze 31/32 a tu zonk - wszystkie były za małe. Opuściłam centrum handlowe w podłym nastroju, ale wracając do domu wstąpiłam jeszcze do Fashion House w Sosnowcu i między innymi do sklepu Americanosa i przymierzyłam właśnie te cudeńka i leżą super a do tego jeszcze jak wyszczuplają... no mówiąc nieskromnie wyglądam fajowo. Strasznie mnie to cieszy, bo ostatnio chodzę jak wieśniara (nie obrażając mieszkanek wsi, bo to nie o taką wieśniarę przecież chodzi). Nawet koleżanka zwracała mi już uwagę, że mam za duże spodnie, bo wiją mi się niemiłosiernie. A teraz już nie będę miała tego problemu
Co do Lolita Midnight - zwiedziłam i Sephore i Douglasa i nigdzie nie było tego zapachu. W perfumeriach internetowych również, więc nie wiem czy jestem w stanie gdziekolwiek to dostać. Przez allegro nawet nie szukałam, bo troche się obawiam, żeby nie trafić na podróbę za 200 zł. Nad tym In black to się jeszcze zastanawiam, bo dziś się popsikałam i coś za szybko się ze mnie ulotnił. A zresztą usłyszałam też że to ochydny zapach no i się waham. Poszukam jeszcze czegoś innego. Może znajdę ideał? Któż to wie...
A jak tam u Ciebie Hybrisku? Widziałam tylko, że edytowałaś swój ostatni post bo nie można wykasować i ciekawa jestem co w nim takiego było, że musiałaś po przemyśleniu wykasować treść. Trzymaj się mocno i dietkuj dzielnie Ty dzielna Dziołszko, Twój suwak to mistrzostwo świata!
Ja jeszcze olejków nie kupiłam, ale za to kupiłam dziś peeling antycellulitowy z Lirene (taki pomarańczowy) Rewelacja, takich drobinek ścierających to nigdzie nie widziałam. Superowy. Polecam wszystkim.
A co do kosmetyków do wcierania to powiem Ci Hybrisku, że to już dla mnie całkiem niezła półka ten Dermedic, także poprzestanę na tym. A Ty czego chciałabyś używać od kwietnia? Masz już jakiś konkretny produkt na myśli?
No dobra, ja już kończę. Pozdrawiam świątecznie i lecę spać bom zmęczona Do jutra.
-
Cześć Gosieńko!
Eh, to musi być wielka przyjemność kupić nowa spodnie. Przyznam Ci się po cichu, że mnie także marzą się biodrówki jako takie, ale mam spore obawy, jak ja w nich z moimi kobiecymi, szerokimi biodrami będę wyglądała?? Nie powiem, Twój post mnie trochę pokrzepił, bo przecież mamy ten sam typ budowy, więc może moje biodrówkowe marzenia się spełnią? W każdym razie to i tak nie na teraz temat. A wiesz, na jeansowej rozmiarówce nie znam się za czorta. W tej chwili noszę właściwie jedną jeansową spódnicę, o której zresztą Ci pisałam, rozmiar 36 - to chyba sporo, prawda? Inna sprawa, że spódnica interesująco schodzi mi w kierunku bioder, a i w niżej robi się coraz luźniejsza... Staram się na razie ignorować to zjawisko, bo nie chcę kupować kolejnej takiej samej w mniejszym rozmiarze tylko po to, żeby w niej pochodzić pare tygodni i potem mieć problem, co z nia potem zrobić. Bo to niestety taki krój, że przerobić się nie da - tzn. da, ale za drogo by to wyszło, więc nie warto. W szafie czeka na mnie wprawdzie jeszcze jedna tego samego typu spódnica, ale w rozmiarze 32, kupiona ongiś po schudnięciu, ale na nią niestety jeszcze będę musiała poczekać.
Ach, perfumiarsko i kosmetycznie - Gosiu, tester In Black mógł Ci sie wydać ulotny, bo to pewnie edt było. Ten zapach wyjtępuje jako edt (30, 50 i 100 ml) oraz edp (50 ml w pięknym retro flakonie z pompką). Widzę, że Allegro boisz się odruchowo. A to błąd, bo dzięki Allegro można mnóstwo fantastycznych okazji złapać.Ja akurat orientuję się na tym niezgorzej, więc gdybyś chciała coś kupić na Allegro, just say ja Ci znajdę oryginały u pewnych sprzedawców Co do Lolitki Midnight, to ona w Sephorze powinna być, a jeśli nie ma, to poczekaj troszeczkę, muszę tylko odpachnic kolejne fiolki, zrobię Ci próbkę z mojego flakonu i wyślę Ponosisz, potestujesz, sprawdzisz. A nuż Ci się spodoba.
Peeling, o którym piszesz, miałam, ale go nie lubiłam. Zresztą przykładowo schlastałam go na Wizażu. Mnie jego zapach odrzuca, granulki są za grube i ostre, sam kosmatyk niewydajny. Ja tam wolę kawusię - już połowę moich koleżanek zaraziłam peelingowaniem kawusią
A na kwiecień - a może nawet wcześniej - planuję ten nowy preparat Vichy Lipostrech, nie wiem, czy nie przekręcam nazwy. Jest of korz na moim kochanym Allegro, nie wiem nawet, czy sobie od razu nie fundnę tuby na próbę. W założeniu ma mocno ujędrniać i "zbierać" nadmiar skóry. Jak jest w praktyce - zobaczymy. Myślałam też o Elancylu, ale tę Elancylową rewelację trzeba aplikować raz dziennie, a mnie to nie pasuje. Ja jednak muszę sie porządnie dwa razy wymyć i nasmarować resztę cielska, która też wymaga dopieszczenia
A co do mojego stanu ogólnego... Gośka jestem w takim nastroju, że mogłabym mordować. Jeśli to PMS to bezapelacyjnie wracam na tabletki anty, bo nawrotów takiego stanu ja po prostu nie przeżyję. Niestety mój gin ma teraz urlop i będzie dopiero za 2 tygodnie No może przesadzam, ale jestem wyjęta z życia. Mam coś w rodzaju depresji, ciągle chodzę głodna, rozdrażniona, bez kija nie podchodź. Jeśli to nie PMS to aktualnie nadaję się do zakładu zamkniętego. Czyżby mi się dieta na psychikę rzuciła? Może to po prostu ketoza wyhamowała na mieszanej i dlatego? Zobaczymy, jak będzie, od poniedziałku wracam na ścisłą. Ale jakoś nic mnie nie cieszy, nie mam tego powera, jaki miałam jakiś czas temu jeszcze. Oby to wróciło, bo bez tego odchudzanie jest potwornie ciężkie. Wróciło to, że z każdym dniem zastanawiam się, czy wytrzymam jeszcze ten jeden. Jak na razie na szczęście wytrzymuję. A może bierze się to stąd, że schudłam już na tyle dużo, że ludzie to zauważają, a na tyle mało, że mnie sama efekt nie satysfakcjonuje? A może to po prostu cholerne przesilenie wiosenne? Nie znam odpowiedzi, ale źle mi z sobą samą.
Trzymaj się Gosieńko mocno i odezwij wieczorem.
-
hej!!!!!!!!!!
Dziołchy przepraszam Was za to że tak długo mnie nie było ale wiecie jak to jest ze sprzętem a właściwie komputeram zwalił się i modle sie żeby wszystko było już ok.
Jak komp znowu mi się nie zepsuje to niedługo nadrobie zaległości
-
Nooo Mareczko, dobrze, że komputer już działa, bo dłuuugo Cie nie było. Gadaj jak Ci szło dietkowanie. Byłaś dzielna?
Hybrisku, ostatnie moje jeansiory kupione w grudniu to 33 weight/32 lenght także 30/32 to dla mnie jak szczyt marzeń, mimo iż rozmiarówka zawyżona, i tak jest mi bardzo przyjemnie Co do rozmiarów spódnic to nie wiem jak z tym jest. Twoje biodrówkowe marzenia spełnią się napewno, ja też mam szerokie bioderka a spodnie są w szafie
Hybrisku, dawaj no mi tu sprawdzonych uczciwych allegrowych sprzedawców, popatrzę co tam mają ciekawego i może wybiorę coś. Znalazłam Lolitę Lempicką Midnight na allegro w granicach 150 - 165 zł za 80 ml, czy możliwe, że są to oryginały?
Co do tego peelingu to powiem Ci, że ja preferuje takie ostre strasznie, drapiące itp. I ten mi się bardzo podoba. A już najlepiej to lubię mieszać ze sobą różne smarowidła, same peelingi lub shower gele z peelingami i wtedy to już mi wychodzą mieszanki wybuchowe Kawy też spróbuje, jak tylko zdobędę jakąś ziarnistą , bo same rozpuszczalne mam w domu.
Trzymaj się dzielnie, ja też mam ostatnio dość wszystkiego i wkurzam się strasznie, żę dziś np. ważyłam 68,5kg, czyli że chudnę w żółwim tempie. Może dlatego, że często nie dochodzę do 1000kcal, bo boję się tej liczby jak diabeł święconej wody. Chyba też mi się pomieszało już w głowie. Chciałam robić 1100 kcal a jakoś wcale mi nie idzie, jakoś sie wcale nie składa. Cieszę się z jednej strony że chudne, ogromnie się cieszę, ale jak patrzę na suwaki niektórych forumowych współodchudzaczek to dołuję się, że mi to tak wolno leci. Muszę sobie jakoś podkręcić przemianę, bo może mi coś wyhamowało? No sama nie wiem. A ta zima to już mnie w ogóle dobija... katastrofa. Gdzież jest wiosna?!
Trzymam za Ciebie kciukasy, mamy wyznaczone cele i do nich dążmy. Nie załamuj się, odchudzanie to nie pestka, to ciężka robota. Pooglądaj swoje chude zdjecia, może to Ci wzmocni ducha.
Pozdrawiam.
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
Witajcie laseczki
Co u Was? U mnie nieciekawie. Poprostu jakis koszmar, zaliczyłam dziś kawę mrożoną z duzą ilością bitej śmietany i kulką lodów. A wszystko zaczęło sie o poranku... Stanełam na wadze i zobaczyłam 69,0 kg Potem to już samo się nakręciło. Cały czas mi się tylko płakać chce. W sumie doszły do tego i inne rzeczy a nie tylko ta niespodziewana nadwyżka wagi (tłumaczę to sobie ostatnimi ćwiczeniami na orbitreku, mogę mieć choć trochę racji?), dlatego nie myślcie sobie, że jestem jakaś pusto niezadowolona z tego, co już do tej pory osiągnęłam.
Jeszcze jedno się we mnie zmienia od dziś,a mianowicie to, że nie zamierzam już z góry zakładać straconego kilograma czy pół na tydzień, a jak nie to załamka. Będę prowadzić dietę nadal i ważyć się regularnie, ale bez tej presji. Zwiększam też ostatecznie limit kaloryczny, bo do tej pory jakoś nie było sprzyjających okoliczności, a czuję że tu może być pies pogrzebany.
Mam nadzieję, że u Was OK.
Pozdrawiam, Gosia.
-
Oj, Gosiu, Gosiu. Ty, taka mądra dziewczyna, a dajesz się wodzić wadze za nos? Niemożliwe. Jeśli trzymasz się ściśle diety - a ja wierzę, że tak jest - to NIE MASZ PRAWA UTYĆ, jest to po prostu niemożliwe. Kilku-kilkunastogramowe wahnięcia wagi to może być (i zapewne jest) sama woda - a może wczoraj przesadziłaś z solą? A może to kwestia innej strony fizjologii - nie męczą Cie na przykład zaparcia? A może jesteś w II połowie cyklu? Zastanów sie, Gosieńko, odpowiedź na pewno się znajdzie. Zresztą... jeśli uważasz, że TAAAK STRASZNIE przytyłaś, żeby miec prawo do rozpaczy - zrób eksperyment, tzn. przymierz np. swoje nowe spodnie. Jeśli okaże się, że będą leżały tak samo - to imo nie masz powodu, żeby szaleć, czy rozpaczać, bo NIE UTYŁAŚ.
Kawa z lodami i bitą śmietaną - cóż, nie jest może najbardziej dietetycznym z pokarmów, ale rany, nie zabije Cię i nie obudzisz się jutro rano z wagą 120. Martwi mnie jednak coś innego. Nie to mianowicie, CO zjadłaś, ale fakt, ŻE zjadłaś, żeby poprawić sobie nastrój. Czy kawa z grzesznymi dodatkami rzeczywiście Ci go poprawiła? Wątpię. Raczej wywołała kolejną spiralę smutku, czy wyrzutów sumienia. Gosia, ma to sens? Widzisz, ważny jest także nasz stosunek do jedzenia. Dam Ci przykład: uważam, że legalne jest pójście na kawę, nawet z lodami, jeśli to zaplanujesz, o tyle oczywiście, że wiesz, że masz jakąś tam taką, czy inną okazję twoarzyską, więc ok, jesteś na diecie i kawa jest tego dnia w Twój jadłospis wkalkulowana. To jest zupełnie w porządku. Ale jeżeli idziesz do kawiarni i bierzesz kawę, bo jesteś smutna, masz depresję, chcesz się pocieszyć etc. - to nie jest w porządku. Dlatego, że pisałam o tym juz wielokrotnie - JEDZENIE NIE ROZWIĄZUJE PROBLEMÓW. Żadnych. Problemy musisz rozwiązać sama. Piszesz, ze jesteś smutna, zresztą z postu widać, że Cię "nosi", nie wiesz, co ze sobą zrobić, szarpiesz się. Gosiu, zastanów się, dlaczego tak jest? Co takiego się stało, że tak się czujesz. Zlokalizuj wroga, nazwij go i zwalcz. To też jest część kuracji odchudzającej - musisz się nauczyć radzić sobie z życiem inaczej, niż za pomocą słodkich pocieszek, bo one tak naprawdę w niczym nie pomagają. Nos do góry i zmierz się z życiem!
A przy okazji - muszę Ci powiedzieć, że przeprowadziłam śledztwo i wykryłam, co mnie na poczatku tygodnia wprowadziło w taki stan, w jakim byłam. Proste - załozyłam cel nierealny i za wszelką cene chciałam go doścignąć. Już wiem, że nie tędy droga. Bez względu na to, czy będę ważyła 80, 75, czy 70 to i tak będzie MÓJ maj i nikt mi tego nie odbierze. Tak, jak nikt nie ma prawa odbierać mi miłości do mnie samej. Ja jestem najważniejsza. Daty? to tylko umowne ustalenia. Nie zamierzam się zabijać dla nich, ani z żadnego innego powodu. Zresztą w ramach pogłębiania świadomości kupiłam ostatnio elektroniczną wagę - zresztą widzisz to po moim suwaczku. Czy powinnam z tego powodu popaść w odmęty rozpaczy? W życiu. Po prostu wiem z czym walczę i tyle. Waga nie ma rządzić mną, tylko ja wagą i przy tym pozostanę
Gosiu, trzymaj się mocno. Bez względu na to, co teraz czujesz, jesteś tą samą swietną, wartościową i przebojową dziewczyną. I masz prawo być w dołku. Ale masz też obowiązek z niego wyjść. Im szybciej tym lepiej.
Ściskam [/url]
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki