-
Organizm to skomplikowana maszyneria i pewne jego zaxhowania trudno jest pojąc.Mój co raz płata mi figle.Hybris wiesz co ja mysle.Gdzies czytałam tutaj na forum że spadek wagi mimo diety moze zatrzymać się nawet na wiele tygodni.Organizm przestawia się na tryb " oszczędny"- broni się po prostu prze niedoborem kalorii.Moze twój własnie tak sie przestawił.Zobacz ile kilogramów juz straciłas.Dietkuj cierpliwie przeciez nie ma siły zebyć nie chudła.
Ejze pzrecież ty schudłas cały kilogram, a co do wody i @ to ja bym nie była taka pewna czy woda juz na 100% wyleciała.Mój organizm z wodą wariuje-potrafi nabrac ponad 1,5 kilo i trzymac pare dni.Zaczekaj jeszcze ze dwa dni i może zważ się kontrolnie.
Mimo twojego rozczarowania tym kilogramem- ja ci go gratuluje
-
Hybris słoneczko ty moje - spokojnie. Jest dobrze. No może nie tak jak zakładałaś, ale spadek JEST. Może Twoje spadanie_z_wagi się potłukło albo zmęczyło i przysiadło sobie w tym dołku cichutko liżąc rany. Z dołka wygonisz go tylko zakopując dołek. Nie ma dołka! Wychodząc z psem gwiżdż i na spadanie_z_wagi - niech Ci zawsze towarzyszy
A majówka wcale się nie oddala wielkimi krokami, ale zrobiła mniejszy kroczek. Wciąż w dobrym kierunku, słonko!
Co jeszcze możesz zrobić? U siebie wrzuciłam ćwiczenia izometryczne - dodaj coś do tego, co już robisz.
I możesz jeszcze zachować tę euforię - tak Ci w niej do twarzy
-
Witaj Hybris!!!!!
Powtórzę za pozostałymi dziewczynami. Nie powinnaś przejmować się wagą. Z tym było i pewnie będzie różnie. Mnie się wydaje, że ważniejszę są pomiary obwodów, są bardziej niezależne.
I gorąco gratuluję tego 1kg. Przecież mogłoby nie spaść nawet tyle.
Pozdrawiam!!!!
-
Dopiero wróciłam. Złaziłam całe Pola Mokotowskie, chyba nawet mój pies się zmęczył, bo teraz dojadł miskę i jakby go nie było. Nastrój chyba mam mniej podły, ale nadal jestem mocno rozczarowana.
Devoree, Myszko - mierzyłam się, owszem, bo przy DC zdarza się tak, że waga stoi, a cm lecą. Niestety - nie w moim wypadku, spadki centymetrowe mam od 0.5 do 1,5 więc wszystko się zgadza, niestety.
XXX, Miri - zatrzymanie się odchudzania to jest to, czego w tej chwili najbardziej się boję. Nie mam na to czasu, panicznie nie mam na to czasu. Nie wiem, może po prostu psychika robi mi psikusa, może za bardzo chcę i za bardzo się staram, może za dużo uzależniam od tego spadku wagi? Jedno wielkie może.
Zresztą miałam wczoraj dość ciekawe doświadczenie. Spotkałam się wczoraj z koleżankami z perfumiarskiego forum, w którym również biorę udział. Większość z dziewczyn znałam tylko wirtualnie, choć były to dość długie i serdeczne znajomości. Niemniej jednak - miałam obawy, jak pójdę, jak się pokażę, jak mnie ocenia - jak wiadomo, najsurowszym sądzią dla kobiety jest druga kobieta. I jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że nikt tam na moją tuszę nie zwracał uwagi, jedna z koleżanek była co najmniej takim pączkiem jak ja (tylko innej budowy - ja mam figurę typu gruszka, ona - jabłko). Najśmieszniejsze jednak było, gdy jedna z koleżanek zapytała co ja robię, że mam taką ładną cerę. Odpowiedziałam, że gdyby ona była od 5 tygodni na diecie ścisłej - tez by miała. Na co ona - po co ty się odchudzasz, ile Ty ważysz - 65 kilo? Normalnie mało ją za to nie ucałowałam Reasumując - wniosek prosty: myślę, że grubasek świadomy swojej tuszy jest dla siebie najgorszym i najostrzejszym krytykiem, ludzie jednak potrafią nas postrzegać zupełnie inaczej. Warto o tym pamiętać.
Choć nawet pamiętanie o tym nie zmieni faktu, że na chudnięcie zostało mi jeszcze TYLKO 71 dni. 10 tygodni i 1 dzień. Ta wizja mnie przeraża, niemal czuję, jak pętla czasu zaciska mi się na szyi Nieprzyjemne uczucie.
Tym bardziej dziękuję Wam za wszystkie dobre słowa, za to, że jesteście niezawodne i JESTEŚCIE. Dzięki kochane :*
-
Kasiuuu .. a jak ma na imię Twój pies? Bo skoro byłaś na Polu Mokotowskim to na pewno znasz Lolę mojego taty To biegaczka-przedszkolanka prawie wszystkich psów na Polu .. Małe szybkie żółte - to na pewno Lola
-
Miri, moje psisko to Misiek. Niestety, nie kojarzę psicy Twojego Taty, ale ja na Polach rzadko bywam, przeważnie raz w tygodniu, w weekend. Zazwyczaj spaceruję jednak bliżej domu
-
Wyłamałam się dziś z mojego rytmu - jednego ważenia na tydzień i wskoczyłam na wagę - niestety wczoraj to nie był błąd pomiarowy, tylko smutna prawda Staram się jakoś poprawić sobie humor, ale właściwie cały czas obsesyjnie myślę o tym, czy dalsza ścisła ma sens, skoro i tak spadek diety mi wyhamował. I co będzie z moim majem i z marzeniami
Muszę zadzwonić dziś do konsultantki i pogadać z nią, co się dzieje i co to jest. Może ona mi coś poradzi.
Zeszłotygodniowy entuzjazm na razie poszedł się pierwiastkować.
-
Hybris wiem , że to dla Ciebie żadne pocieszenie, ale jednak jakiś spadek był. A konsultantki spytać nigdy nie zawadzi. Życzę wiekszego spadku wagi w tym tygodniu - może się wyrówna
-
Witaj Hybris!
Głowa do góry, spadek był, nie taki może jak przewidywałaś ale był .
Niestety wkraczamy w etap kiedy waga nie będzie już spadać jak szalona, i z tym trzeba się po prostu pogodzić. Mam zresztą to samo
Trzeba to cierpliwie przeczekać
Nie ma siły żeby po przestoju waga nie poszła w dół !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Byłoby to nielogiczne.
Troszeczkę cierpliwości, i moja rada nie nastawiaj się na jakiś konkretny spadek wagi do dnia ślubu, osiągnęłaś bardzo dużo już w tej chwili będziesz ważyć trochę więcej - trudno, i tak będziesz najszczęśliwoszą i najpiękniejszą panną młodą.
Takie nastawienie psychiczne odbierze ci radość z tego ,że dieta ci idzie pięknie masz dużo samozaparcia i będziesz smutna zamiast szczęśliwa ,że udało ci się zrzucić aż tyle.
Bo już masz na koncie wielki sukces a przyjdą następne , bo inaczej być nie może.
Buziaczki i pozdrowienia Kasia
-
Agnimi, Kasiu - dzięki za odwiedziny.
Dzwoniłam wreszcie do mojej konsultantki i dowiedziałam się... że to wszystko wina @. A żeby ją szlag trafił! Mówi, że teraz powinno już wszystko pójść po staremu, czyli minimum 300 gram dziennie. Ano pożiwiom - uwidimi. Zastanawiam się tylko, jak zaplanować następne ścisłe, żeby mi w trakcie @ nie wypadła, bo dietowanie przy założeniu a priori, że nic nie schudnę - nielekko by mnie deprymowało.
Kasiu - jesteś już kolejna osobą tutaj, która mnie za mąż chce wydawać - spokojnie, ślub kiedys tam będzie, ale ja nie dla ślubu chudnę. Odchudzam się dla siebie i dla spełnienia własnych marzeń. Tak po prostu
Ale masz rację - nie potrafię cieszyć się tym, co za mną - cały czas myślę o balaście, jaki jeszcze na sobie noszę i jaki z siebie musze zrzucić I o czasie, który na mnie nie poczeka. Eh, do kitu to wszystko. Cóż, czekam na cud przy następnym ważeniu, w następną niedzielę. Oby...
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki