It's me again....

Nie znosze tak zaniedbywac pisania ale chyba już nic na to nie poradzę, taki job. Dzis mam pracę biurową wiec staram się ponadganiać zaległośći. W zeszłym tygodniu byłam 2 dni na nartach - ale sobie poużywałam. Ale myślałam, że umrę ze śmiechu. Pojechaliśmy w trójke ja mąż i szef. No i te dwie stare pierdoły się rozchorowały , jeden sobie złamał palca w basenie (
po nartach) a drugi dostała zapalenia zeba czy cuś w tym stylu. Moja siostra podsumowała to tak - wymień to próchno na nowsze modele bo niedługo im balkoniki do chodzenia bedziesz musiała ,kupić.

Ostatnio troche odpuściłam dietke no i niuesty jest 68... ale nie nie suwaczka nie zmieniam. Od dziś znów silne postaniwoenie. Za tydzień o tej poże będzie 67 again. A tak wogóle to dokonałam radykalnej zmiany.... obciełam włosy i.... mam kolor bordowo - czarny. Panom się podoba Pań nie słucham . Tyle że jestem teraz okropnie podobna do mamy. Jak mnie tata zobaczył powiedział" Boże wyglądasz zupełnie jak mama 30 lAt TEMU tylko jesteś wyższa ". W sumie czuje się w nich dobrze choć maża mi się długoie blond loki ale..... były tak wykończone, że lepiej krótkie zadbane niż długie byle jakie. Najwyżej odrosna .

Qunia, Trini, Chybatku.... laski olałam... a niech zazdroszczą.

Przy okazji donosze że w sobote nabyłam trzy mini spódniczki i zamierzam w nich bezcderemonialnie paradować.


Buziaki