-
DZIEŃ DOBEREK!!
OJ JAK DAAAAWNO TU JUZ NIC NIE PISAŁAM... ALE ZA TO CZYTAM !! POWTÓRZE SIE PO RAZ KOLEJNY, ŻE JESTEŚ MOIM NIEDOŚCIGŁYM / MAM NADZIEJE: NARAZIE / WZOREM MĄDREGO ODCHUDZANIA I NATCHNIENIEM DO NIEGO, CHOCIAZ OSTATNIO "ZAPUŚCIŁAM" DIETKĘ ...ALE WAGA NARAZIE NADAL W GRANICACH DO PRZYJĘCIA, TZN. NNIE WZRASTA.
POZDRAWIAM SERDECZNIE!!
PS.WYSŁAŁAM CI PRIVA.
-
-
Julcyk, Anikas Dzieki za odwiedziny i wsparcie.
Peszymistin Zabraklo mi sily, zeby dac dom jednemu z wyrzuconych maluchow, a Ty je w sobie znalazlas i to jest dopiero COS Bo ja osobiscie nie zrobilam nic nadzwyczajnego oprocz tego, ze uspokoilam (uspilam ) swoje sumienie.
Na reszte Twoich postow odpowiem juz jutro, jesli pozwolisz, bo wymagaja one specjalnego potraktowania.
Flakonko Juz sie rehabilituje.
Mysle, ze Bem wpadla w te sama pulapke, co ja kiedys - zredukowala sobie metabolizm do minimum, co nie moglo skonczyc sie inaczej, jak tylko jojem. To, tzn. redukcja metabolizmu, juz mi nie grozi - zaczelam 12 miesiac odchudzania, zwiekszylam limit kaloryczny i wolniutko, niemniej jednak wciaz chudne.
Przykre uczucie przepelnienia juz sie dzisiaj nie pojawilo, wiec i wyrzuty sumienia nie wystapily. Z jednej strony to mile, ale z drugiej ewidentnie dowodzi, jak szybko mozna wrocic do starych nawykow...
Ide spac, bo zaraz wstaje do pracy.
-
Anetko, a ja znowu tak się zbierałam i zbierałam do napisania - a życie szło sobie swoim torem. Teraz mam chwilę wolna - stwierdzenie idiotyczne w środku nocy, ale ja się wyspałam popołudniu. Dziś cały dzień spędziłam w towarzystwie Aguli0274 z którą szalałyśmy po stolicy - mam nadzwyczajne szczęście i poznają na żywo najciekawsze i najbardziej wyraziste osobowości tego forum To lubię
Przede wszystkim - wielkie brawa za akcję ze szczeniakami. Eh, nie chcę truć, ale powiem Ci szczerze, że jak tylko zobaczyłam Twój wpis o pieskach, pomyślałam sobie - znak, ani chybi. Myślałam, że jednego z nich zaadoptujesz. No, ale widać nie nadszedł jeszcze ten moment, żebyś się spsiła Wiesz, z psami to jest tak, jak z dziećmi - właściwie wydaje się, że TEN właściwy moment nie nadchodzi nigdy, bo albo są wakacje, albo dużo pracy, albo inne plany życiowe..... Dlatego... [ajkkj,kjm=] - a to napisała Mamut, która własnie przedefilowała po klawiaturze, więc skoro moja kota chciała zostawić swój ślad w Twoim watku, to niechaj i jej będzie wolno ]
...a wracając ad rem - dlatego uważam, że jeśli już myśli się o psie, to najlepiej jest działać pod wpływem impulsu I mam nadzieję, że spotkasz niedługo psisko, które pokochasz i które pokocha Ciebie i znajdzie u Ciebie fajny, ciepły dom.
A przy okazji - wiesz, u nas już postanowione - adoptujemy jeszcze jednego kota Tzn. kicię, na tym akurat nam zalezy, żeby nie było wojny z Mackiem. Po prostu zaobserowowaliśmy, że Mamut bardzo tęskni, brakuje jej towarzystwa. Od śmierci Kici mija właśnie dziś 4 miesiące, ale ona mimo upływu czasu nie zapomniała... Dlatego musze tylko zaszczepić Maćka na kocią białaczkę i rozglądamy się za kotkiem mam nadzieję, że niedługo napiszę Ci, jakie stworzonko do nas trafiło
Zupełnie też popieram Twoje stanowisko odnośnie kastracji nierasowych zwierzaków - sama walczę o to z moim narzeczonym, uważam, że trzeba zrobić to z naszym psem. Niestety tutaj akurat mój Piotrek wykazuje niezwykle durne podejście, bo traktuje sprawę wręcz prestiżowo - jakbym cholera to jego chciała wykastrować. Eh, te chłopy...
Co do stosunku ludzi do zwierząt - wiesz, nawet mi się pisać nie chce... Nie jestem w stanie wybaczyć okrucieństwa wobec istot, które są całkowicie bezbronne, zależne od nas i oddane nam. Cały czas pamiętam, że gdyby mój teść in spe nie przechodził akruat we właściwym momencie koło tego rowu melioracyjnego, to teraz 6 kilo ciepłej kluski pod tytułem Mamut nie leżałoby na moich kolanach i nie mruczało tak obłednie. Jest to dla mnie nie do pojęcia. I budzi moją bezbrzeżną wściekłość. (Mamutka chyba wie, że o niem pisze, bo zaczęła strasznie intensywnie ze mną gadać )
Anetko, dzięki za wszystkie dobre słowa, na szczęście znowu udało mi się wziąc samą siebie za oszywe i potrząsnąć na tyle mocno, że przestaję szaleć. Tydzień to trwało, ale liczy się efekt. Zamiast wściekać się na złośliwość losu muszę zastanowić się, jak zawalczyć o swoje marzenia... A zrobię to, zrobię na pewno.
Widzisz, ja swoje doświadczenia staram się od czasu do czasu jakgdyby wkleić do albumu, oczywiście takiego wirtualnego, w mojej głowie, a kiedy mi jest źle, kiedy mam w życiu zamęt a w duszy niepokój, zaglądam tam, przypatruję się temu swoistemu archiwum i stawiam sobie pytanie, co mam zrobić, żeby było mi lepiej. W moim "albumie" są różne obrazki, nie tylko te dobre, wywołujące uśmiech, ilekroć na nie spojrzę. Staram się pamiętać i o tym, co - choć bolało - nauczyło mnie czegoś. Jestem sumą własnych przeżyc i doświadczeń, więc głupotą byłoby wypieranie z pamięci tego, co było złe, smutne, bolesne. Nie chcę fałszowac przed sobą obrazu. Ale do czego dążę. Kiedy minęła mi pierwsza fala złości, smutku, niedowierzania, że coś mi się nie uda - zaczęłam kombinować - co ja mogę zrobić, żeby i tym razem mi się udało. Widzisz, ja na tym polu mam swoisty kompleks - kiedyś nie umiałam o siebie i o swoje szczęścia zawalczyć i straciłam wtedy coś bardzo dla mnie ważnego. Niestety - później nie do odzyskania. To nauczyło mnie bardzo ważnej rzeczy - że życie mam jedno. Że mam określoną liczbę lat i czasu, i jeśli ja nie zadbam o to, żeby były dobre, spełnione, to nikt inny tego za mnie nie zrobi. A jeśli będę głupio traciła kolejne okazje - po latach stanę się zgorzkniała i zrezygnowana. A nie chcę tego, absolutnie, nigdy nie chcę. Dlatego już konstruuje kolejne plany, już wracam na moją raz obraną drogę - nie doszłam do swojego celu jednym torem, spróbuję innego. Nie odpuszczę, nigdy więcej nie odpuszczę
Dziękuję Ci za wsparcie i wielką, wielką życzliwość. Anetko - wiem, że zawsze moge sobie u Ciebie pogadać - jak to na przykład teraz robię, i zawsze mogę liczyć na dobre słowo - widzisz, to jest tak, że jeśli ktoś darzy świat i ludzi taką serdecznością, jak Ty, to nie ma mowy - ta dobra energia MUSI do niego wrócić i sama wraca. I - wierzaj mi - jakby co będę warowała przy Tobie jak Odysowy Argos Nie ma mowy, nie wyobrażam sobie, żeby mogło byc inaczej
ściskam Cię mocno!
-
Ostatnio mocno reklamuje twój wątek wśród froumowiczek. Uważam, ze każdy powinien przeczytać to co tutaj piszesz. To są bardzo mądre i ważne rady dla odchudzających się.
A po za tym masz w sobie tyle ciepła, optymizmu i zapału do walki, że warto brać z Ciebie przykład.
Myślę, że nie możesz popadać w paranoję - nikt nie przytył od dodania do menu jednej kanapki. Twój organizm w totalnym spoczynku ( leżysz i się nie ruszasz) potrzebuje około 1400 kalorii. Wiem, że trudno Ci się przestawić, ale musisz to zrobić. Dieta jest bardzo wyczerpująca dla organizmu. Jest troche jak choroba - oraganizm musi sobie z nią radzić. Pracuje wtedy na wysokich obrotach. Z czasem dieta powinna przerodzić się w sposób odżywiania ( powoli dodajac kalorie do posilków ) - powinno się jeść tyle ile się spala ( każdy ma inne zapotrzebowanie na kalorie ).
W przybliżeniu można obliczyć to zapotrzebowanie na tej stronie http://www.forumginekologiczne.pl/kalkulatory ( kalorie PPM/CPM )
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
-
reklama działa, bo ja właśnie za poradą rewolucji tu dotarłam
a kciuki trzymam bardzo mocno, uważam tylko że bemówka jest spektakularnym przykładem tego, do czego może doprowadzić nieodpowiednie odchudzanie powiem szczerze, że szkoda mi jej (i wszystkich innych osób w tej sytuacji), bo włożyła dużo wysiłku właściwie na nic a wręcz raczej sobie zaszkodziła niż pomogła ...
ale Ty odchudzasz się z głową a nie tylko z wagą na szczęscie i na pewno Ci się uda
a mam też pytanie z tak zwanej innej beczki jako znawcy kotów (kolejna kocia mama stawia się na wezwanie) nie wiesz może czy jest jakaś rasa kotów mniej uczulająca alergików niż inne ??
-
Witaj Devoree. Nie pisze tutaj, żeby się zachwycać nad zgubionymi 60kg (chociaż nie twierdze że podziwiam, ale myśle, że już się dużo nasłuchałaś pochwał), ale troszeczkę Ciebie ostrzec. Kiedyś czytałam w gazecie, że pewna kobieta schudła coś około 40kg w 10miesięcy (czyli mniej niż Ty i jakby nie było dłużej) i stanęło jej serce . Nie wiadomo od czego, ale podejrzewają, że dlatego, że za szybko schudła. Nie wiem ile miała lat, ale od tamtej pory nawet nie chce chudnąć 4kg/miesiąc, bo jednak wole żyć . Proszę cię, idź do lekarza i zbadaj się, bo za luźna skóra to może być mały problem przy serduchu. Przeczytałam cały Twój wątek i zdumiało mnie tępo w jakim chudłaś, nie wiem czy czytałaś, ale w każdej książce czy artykule o odchudzaniu pisze, że nie wolno odchudzać się szybciej niż 4kg/miesiąc, żeby organizm mógł się zregenerować, a Ty z tego co wiem potrafiłaś schudnąć 8kg w miesiąc!!
Nie znam się na organizmach osób starszych (bez urazy ale mogę tak powiedzieć mając lat 19 ) ale wiem, że człowiek w tym wieku nie wymaga tyle kalorii co np. ja (bądź co bądź dalej rozwijam się), więc ten tys. kcal można wybaczyć, tym bardziej że chyba nie uprawiałaś sportu? Ale tak na wszelki wypadek zbadaj się, w końcu tu chodzi o Twoje zdrowie!!
No i tak off topic, też mam pieska, w ogóle od małego uczono mnie jak się obchodzić ze zwierzątkami, ale pamiętam jak kiedyś w podstawówce na lekcji historii facet żeby rozśmieszyć klasę zaczął mówić kto jaki jest, doszło do jakiegoś chłopaka i ten historych powiedział, że ten chłopak podpala kotom sierść!! Wyobraźcie sobie, że klasa zaczęła się śmiać i o zgrozo nic w tym złego nie widzięli!! Pomijając fakt, że sam nauczyciel powinien interweniować
-
Witajcie Myszeczki
Chodze po sklepach i namietnie przymierzam dzinsy. To bedzie moja nagroda na koniec odchudzania, czyli juz za niedlugo. Maja byc upiete, lekko rozszerzane u dolu i mam w nich wygladac zawaliscie. Juz nie moge sie doczekac...
Katsoniku Jestes wyjatkowo dobrym czlowiekiem, o wielkim sercu. Do takich ludzi jak Ty czuje zawsze ogromny szacunek. Rzeczywiscie, jak pisze Peszymistin, swiat nie tyle jest zly, ile niedoskonale skonstruowany - za malo w nim harmonii i rownowagi a za duzo skrajnosci. Pelnisz w nim szalenie wazna role - wynagradzasz wyrzadzone przez innych krzywdy. To naprawde wspaniale i bardzo, ale to bardzo Cie za to podziwiam.
Sandro Pomysl z dogoterapia jest pierwszorzedny. Jestem zdania, ze aby rodzina byla pelna, nie moze w niej brakowac jakiegos zwierzaka, najlepiej takiego, z ktorym mozna nawiazac bliski kontakt. Nie bede tutaj rozpisywac sie o zaletach takich ukladow w ich aspekcie pedagogicznym, bo za dlugo by to trwalo, ale powiem tylko, ze w przypadku mojej rodziny kototerapia zdzialala prawdziwe cuda. Oboje z mezem zawdzieczamy jej przede wszystkim zdrowie psychiczne naszej corki (kot wyleczyl ja z chronicznej bezsennosci) ale takze pozytywne zmiany w funkcjonowaniu naszego zwiazku (mamy z mezem wspolna pasje, ktorej realizacja dostarcza nam mnostwa satysfakcji i emocjonujacych przezyc). Dzieki kotom mam swoja obecna prace, poznalam fantastycznych ludzi, zdobylam nowa wiedze, krotko mowiac - nadaly one mojemu zyciu zupelnie nowy wymiar. Wiem, ze gdyby nie one, bylabym zupelnie kims innym, na pewno znacznie gorszym...
Dorciu, Pyzo Choc Wasze psiaki doswiadczyly wiele zlego, to jednak los wynagrodzil je stokrotnie. Dal im Was. Rowniez nie potrafie zrozumiec, jak mozna nie doceniac tej bezinteresownej milosci, ktora zwierzeta potrafia obdarowac swoich opiekunow. Ci, ktorzy na wlasne zyczenie pozbawili sie tego szczescia, juz przez samo to maja za swoje.
Solvino No niestety, miara cywilizacji jest to, jak traktuje sie istoty slabsze. Wniosek stad, ze jako narodowi wciaz nam blizej do czasow jaskiniowych, niz do kosmosu.
Peszymistin, Julcyk I znowu dotknelyscie kwestii, ktora juz wczesniej poruszylam, tj. niewydolnosci polskiego systemu ksztalcenia, czy to jesli chodzi o nasz stosunek do zwierzat, czy udzielania pierwszej pomocy, czy calego mnostwa innych dziedzin praktycznego ZYCIA.
Dalej juz jutro... Usypiam... Pa...
-
devoree jestem pod wielkim wrazeniem przyznam sie ze bardzo mnie zmobilizowalas swoim topikiem a o zdjeciach juz niewspomne,
gratuluje sukcesu
-
Popisze teraz, zanim znowu wciagnie mnie wir innych zajec.
Innaja Witam Cie serdecznie i na forum i w moim watku. Ogromnie milo mi Cie poznac. Jesli tylko dasz rade - przeczytaj, co tu naskrobalismy - ja i moi goscie - moze cos Cie zainspiruje. Wczoraj wlasnie kupilam nowa ksiazke kucharska, ktora jestem zachwycona (oczywiscie dopiero w gotowaniu okaze sie, czy slusznie ), sa to "Dania niskotluszczowe. Najlepsze przepisy z calego swiata."
Agiga Fajnie, ze znowu jestes. Dobrze czasem przystanac i odpoczac z odchudzaniem - organizam sie regeneruje, cialko uklada. Najwazniejsze, zeby nie tracic celu z oczu, tzn. nie odwracac sie od niego. Dobrze wiec, ze sie trzymasz.
Moze dzisiaj uda mi sie odpisac Ci na priva.
Hybrisku Dzieki Ci, ze mimo rozlicznych zajec znalazlas dla mnie troche czasu. Dni, kiedy piszesz sa dla mnie swiateczne.
Masz absolutna slusznosc - decyzja o zapsieniu nie moze tak do konca byc przemyslana. Podejmujac ja trzeba dac nieco upust emocjom - w koncu zycie z psem w najwiekszym stopniu opiera sie na uczuciach a nie na chlodnej kalkulacji i w poczuciu obowiazku. Znowu otworzylas mi oczy na cos WAZNEGO. Masz PIEKNY UMYSL, Sloneczko Ty moje.
Podziekuj Mamutowi za przeslanie. Razem z Adelka i Celka jestesmy juz blisko od jego rozszyfrowania.
Pomysl z adopcja nowej kici jest the best. Czy masz jakies konkretne plany Bo jakby nie, to polecam wizyte na [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników].
Tak czy owak bede niecierpliwie wyczekiwac newsa w tej sprawie.
Zupelnie nie dziwie sie Twojemu chlopakowi. Temat kastracji jest znany od podszewki tylko gleboko wtajemniczonym, nad czym wlasnie boleje. Przecietny czlowiek kompletnie, ale to kompletnie nie orientuje sie w czym rzecz, wiec trudno wymagac od niego racjonalnosci. Czy myslisz, ze ja od razu bylam taka oswiecona Pamietam jakim szokiem byla dla mnie informacja, ze jedna para kotow jest w stanie w ciagu 4 lat zycia sprowadzic na swiat ponad 20 tysiecy potomkow
Zakladajac, ze polowe z tego zabije koci katar, kolejna polowe polowy - panleukopenia, bialaczka, FIP czy inne swinstwo, jeszcze kolejna samochody i ludzie, to i tak mamy okolo 2 tysiace futrzakow, ktore skoncza w schroniskach. Te liczby robia wstrzasajace wrazenie.
Oczywiscie istnieje jeszcze wymiar jednostkowy kociej czy psiej seksualnosci, chyba dla opiekunow najbardziej istotny, ale o tym to moglabym napisac ksiazke, wiec chyba nie bede nawet zaczynac...
Widze, ze w zupelnosci podzielasz i moje odczucia wzgledem problemu porzucania zwierzat. Tez jestem z tego powodu po prostu wsciekla .
Trzeba walczyc o samego siebie. Wlasnie z powodow, o ktorych piszesz - ze nikt tego za nas nie zrobi. Jesli tylko cos jest dla Ciebie NAPRAWDE WAZNE - nie wahaj sie i zrob WSZYSTKO, zeby to osiagnac. To taka zasada dotyczaca calokszaltu naszego istnienia, czy zycia uczuciowego, czy... odchudzania dajmy na to.
Wiesz, nawet zakladajac, ze cos nie wyjdzie, ze cos sie nie uda, juz sama swiadomosc, ze PODJELO SIE WALKE dziala kojaco. Bo chyba najgorzej jest kiedy naszym zyciem kieruje wszystko, z wyjatkiem nas samych...
No, to ewentualne kryzysy mamy wzajemnie ubezpieczone. Z Toba nic zlego nie ma prawa mi sie przydarzyc.
I znowu chwilowa przerwa, ale i tak udalo mi sie nieco odrobic zaleglosci. [/url]
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki