-
Jeeezu Biaca Jak Ty to robisz!!!! Ja jak wazylam tyle co Ty, to nosilam rozmiar 44 SERIO!!!! Musisz miec miesnie ladne A 40 to dopiero teraz zaczyna byc na mnie luzna
GRATULACJE!!!!! Ja tez ostatnio polazlam do H&Mu i przymierzylam sobie spodnie 38 i jak sie poogladalam tak trojwymiarowo, to tez stwierdzialm to samo co Ty NO BA! w koncu na diecie jestesmy, nie?!!!!
otrzesli cie juz?
-
Mięśnie? No ok, tłumaczmy to tym albo tym, że widocznie tłuszcz zbija mi się w grudy. Bo jak inaczej wytłumaczyć to (co powtarzam do znudzenia), że mam ogromny brzuch i nogi?? Oczywiście wyglądają już (obie części ciała) dużo lepiej niż na początku, ale dalej są ogromne. Ty Tagg pisałaś ostatnio, że masz 100 cm w biodrach, teraz pewnie dużo mniej, ale to nieważne. Więc ważysz ponad 10 kilo mniej niż ja, a wymiarami jesteś prawie równa. Oznacza to po prostu, że zapuściłam się do niemożebnych rozmiarów, że kości w ogóle nie mam, a cała jestem porośnięta tkanką tłuszczową. To niby jaki Ty rozmiar nosiłaś na początku diety? Bo że więcej niż 44 to za Chiny nie uwierzę. Nieważne, jaki rozmiar nosisz, ważne, że wyglądasz bosko, a ja jak słoniątko Dużo mi jeszcze brakuje, ale widać rezultaty DIETY, więc cieszę się jak dziecko.
Właśnie wróciłam z otrzęsin. Było super, nagadałam się, bawiłam jak na studentkę przystało. A potem odbyłam przemiła pogawędkę z taksówkarzem. Alkohol był a jakże, ale też tańczyłam tak, że potem ledwo mogłam się utrzymać na nogach ze zmęczenia, więc myślę, że jest nieźle. Mało też dzisiaj zjadłam niechcący, bo długo byłam na uczelni. Idę spać, bo jutro wykład o zachowaniach zdrowotnych W sam raz
No więc dziś nie ćwiczę. I tak mnie tyłek boli po Tamilee. A jutro nowy dzień
-
Witam przyszłam sie przywiac i życzyc miłeo weekendu.
-
czekaj czekaj Bianca..... Jezeli mamy takie same rozmiary, a ja waze mniej, to wychodzi na to, ze to JA jestem obtluszczona, a Ty umiesniona, bo miesnie waza wiecej Masz wiec WIECEJ miesni, a tym samym wiecej wazysz. Na poczatku diety nosilam na dole 46, a u gory 42 Teraz u gory 38, a na dole 38/40. Sie troche wyrownalo W biodrach sie wlasnie zmierzylam, mam 96, a w talii 70 cm.
Ale, jak juz u siebie pisalam, ta teoria o mojej nizszej wadze ze wzgledu na tluszcz, wydaje mi sie bardzo prawdopodobna, bo naprawde bez problemu moge zlapac miedzy dwa palce tluszcz na nogach. Z gory niemal wszystko polecialo, a dol jednak jest troche bardziej oporny
A! Gratuluje otzresin. Teraz to juz jestes pelnoprawna studentka
-
No, bianeczko, widzę, że już oficjalnie jesteś studentką (skoro po otrzęsinach i wykłady zaczynasz opuszczać ) Myślę, że to wszystko będzie sprzyjać chudnięciu Tylko z tymi wykładami nie szalej tak bardzo, bo jak w sesji przyjdzie przysiąść, to waga może się zatrzymać. Ostrzegam bo ja tak miałam.
-
O reeety, wróciłam w nocy, zasnęłam jak dziecko, a rano o 9:17 dzwoni komórka. Myślałam, że to budzik, więc ją uciszyłam. Na szczęście kątem oka dostrzegłam na wyświetlaczu migające nazwisko sąsiadki. Bo to nie był budzik, tylko telefon Oddzwoniłam. Okazało się, że ona musi natychmiast wyjść do pracy, a w Warszawie są takie korki, że jej rodzice, którzy mieli być już u niej w mieszkaniu, jeszcze nie dojechali, wobec tego, czy jestem teraz w domu i czy mogłabym przyjść popilnować jej dziecka, lat 5. Oj ile ja godzin nasiedziałam się z tym małym jak miał dwa latka. Dzięki mojej pomocy, nie chwaląc się, ona miała czas na skończenie doktoratu No więc zgodziłam się. Lekko chwiejnie wstałam z łóżka, ubrałam się z grubsza, umyłam zęby i poszłam do niej, czyli przeszłam na drugą stronę korytarza na tym samym piętrze, co nasze mieszkanie Zamieniłam z nią dwa zdania, zdążyła powiedzieć "Strasznie schudłaś!" i wybiegła. Posiedziałam z gostkiem 15 minut, dziadkowie dojechali, wyszłam. O 11 poszłam na wykład. Wytrwanie na nim było bolesne. Strasznie mi było słabo, nogi mnie rwały od tego wczorajszego tańczenia na obcasach (tylko kilka cm, ale zawsze). W drodze na uczelnię (metrem) musiałam ustąpić miejsca jakiejś paniusi (swoją drogą, dlaczego to dzieewczyny zawsze ustępują, a faceci siedzą rozwaleni??), choć pomyślałam, że ona prędzej ustoi niż ja (patrz: ból nóg). Po wykładzie wyszła dodatkowa przyczyna mojego fatalnego samopoczucia: dostałam @, znowu za wcześnie, kurde! Dlatego też nie ważę się do poniedziałku przynajmniej.
A zaraz wychodzę do kina na nocny maraton filmowy: "Wesele", "Symetria" i "Komornik", widziałam tylko ten pierwszy Stwierdziłam, że wyśpię się kiedy indziej
Tagg, no Twoje tłumaczenie wydaje się spójne i rozsądne, ale skąd ja miałabym wziąć te mięśnie? To Ty ćwiczysz jak pierwsza sportsmenka w kraju, a ja się byczę i od czasu do czasu pomacham nogą... Dziwny jest ten świat. W biodrach mam 99 cm, w talii (najcieńsze miejsce) 80 cm. To coraz bardziej dziwne A rozmiarowo też zaczynałam od 46 na dół. Tłuszcz na nogach łapię, a jakże, nie mówiąc o brzuchu, rękach, łydach... Fuj.
Halka, z tego, co pamiętam, to nie jem dużo podczas nauki, ale kto wie, będę uważać. A z wykładami: spoko. Na razie opuściłam jeden i myślę, że nic nie straciłam, notatki z wykładu są w czytelni, więc najwyżej je pokseruję, bo z wykładu i tak mi nic w głowie nie zostaje
Ok to idę do kina, wracam w nocy, papa
-
Bianco, gratuluję nowej pełnoprawnej studentce przeżycia otrzęsin a powiedz kochaniutka co Ty studiujesz?
Bardzo ładnie Ci idzie, buziaki
-
bianeczko, mi nie chodziło o jedzenie podczas sesji - ale normalnie przez brak ruchu praktycznie. Chociaż niepowiem - na pierwszm roku miałam sporo stresu podczas pierwszej sesji zimowej, gdy się okazało, że nasza wielmożna pani z analizy matematycznej nie jest całkem przy zdrowych zmysłach to nawet wypaliłam paczkę papierosów (gdy normalnie ja jestem pierwsza do tępienia tego nałogu). Byłam ostatnią osobą, która opóściła jej gabinet z zaliczeniem, bo wcześniej kobieta twierdziła, że ja tylko udaję, że umiem (!) - a kolokwium na pewno od kogoś odpisałam, chociaż nie wiem od kogo, bo każdy miał indywidualny zestaw.
Z wykładowcami na prawdę różnie bywa - raz dostałam 5 do indeksu już po piewszym pytaniu, które brzmiało:"na jaką ocene pani się nauczyła" Eh studia.. brakuje mi tych wrażeń teraz
A co do maratonu filmowego, to raczej smutny zestaw, tzn z tego wszystkiego widziałam tylko Komornika, ale o poprzednich filmach słyszałam. Żeby nie było - ja też wybieram się do kina, na 'The Devil wears Prada'- randkę mam
p.s. widzisz - kolejna osoba zauważyła, że Ciebie ubywa gratuluje
-
Hej Panny
Znowu oszalałam. Zdecydowanie za często mi się to zdarza. Wczoraj utonęłam w kanapkach, a poza tym w domu pojawiły się orzechy laskowe, które kocham całym sercem i które rok temu pochłaniałam w ogromnych ilościach. Obawiam się, że już odbiło się to na mojej wadze.... Ogólnie rzecz biorąc, jest bardzo nieprzyjemnie. A do tego chyba się przeziębiłam, boli mnie gardło i chodzę zła.
A studiuję psychologię. Właściwie to nie czuję się, jakbym studiowała, obijam się i czytam książki nie-lekturowe Ale w sesji będzie się działo, nie będę jednak teraz o tym myśleć.
Ja się teraz wcale nie ruszam, z tym też trzeba coś zrobić, ale chyba jedynie przez pranie mózgu. Strasznie jestem zrezygnowana. Przez ostatnie dwa dni dla odmiany nic mi nie wychodzi a jeszcze parę zdarzeń w życiu towarzyskim popsuło mi doszczętnie humor. Za oknem pogoda pod psem, snuję się po domu w piżamie. Karo wyciąga mnie do kina na Palindromy, może pójdę, choć z kasą krucho aż do końca listopada... Sama zauważam, że te moje problemy są w większej mierze wyolbrzymione tym, że ciągle o nich rozmyślam i użalam się nad sobą, ale popsuły mi humor tak czy siak...
Maraton piątkowy był rzeczywiście smutnawy, ale filmy były świetne, tzn te dwa ostatnie, bo Wesele to inna kategoria. Polecam w każdym razie. A The Devil... też polecam. Specjalnie przed filmem przeczytałam książkę. Fajne, lekkie i przyjemnie się ogląda. No i piękna Meryl Streep....
No dobra, przestaję mędzić i smędzić. Idę zakopać się pod kołdrę z herbatką z miodem i cytryną (trudno i tak wypiję) i Jeżycjadą, którą czytam całą od początku, żeby zabrać się "na świeżo" za najnowsze tomy, które grzecznie czekają na półce
-
hej Bianeczko...
jak sie czujesz, co mam nadzieję że lepiej, że gardło juz wyleczone i nie doskwiera no i oczywiscie że humorek lepszy.
A tym lekkim studiowaniemnie przejmuj się - tak ma 99% studentów. Budzimy sie dopiero na jakiś tydzień przed sesją i obiecujemy ze w przyszłym semestrze choćby siewaliło i paliło-będziemy-na-bieżąco Ale wychodzi jak wychodzi zawsze no nic... jak podejrzewam sesje masz 2 razy w roku Bo moja uczelnia zwariowała i przestawiła na 4 w tym roku czyli za miesiac mam sesję numer jeden przerażające... choć nie powiem, ma to i swoje dobre strony.
Pozdrawiam gorąco
ps. Idzie zima Chlebek z kanapek zostaw wróbelkom, a orzeszki wiewiórkom trzeba sie dziełić przecież
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki