Strona 94 z 100 PierwszyPierwszy ... 44 84 92 93 94 95 96 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 931 do 940 z 994

Wątek: Nadmiar słów, niedostatek czynów

  1. #931
    bianca6 Guest

    Domyślnie

    Raaany ale męka z tym przeziębieniem fatalnym. W zeszłym tygodniu w ogóle nie miałam siły na nic. Nie mówiąc już o poprzednim tygodniu, kiedy to nie ruszałam się z domu przez większość czasu. Tydzień temu prawie nie spałam, bo musiałam nadgonić z wszystkimi pracami, które mi się nawarstwiły przez chorobę i tak w koło macieju Najbardziej mnie denerwują takie zajęcia, które niczego nie uczą, a wymagają. Przychodzimy w środę, oddajemy raport, prowadząca mówi dwa zdania i zadaje kolejny raport na za dwa tygodnie. Samo napisanie to luzik względny, jedyne parę godzin, ale do tego przeprowadzenie badań i inne upierdliwe rzeczy. No, ponarzekałam i już mi lepiej.
    No więc już jestem, wróciłam i znowu będę bywać regularnie, bo mimo natłoku zajęć, wypracowałam sobie względny grafik i staram się go trzymać. Poza tym mam skądś motywację do nauki. Oby utrzymała się parę tygodni, byłoby miło
    Z dietą niestety gorzej. Waga waha mi się o parę deko, ale w sumie ni to chudnę, ni to tyję. Fakt, że nie trzymałam się jej ściśle, po drodze były imieniny taty i inne tego typu przeszkody, no ale bez przesady.
    Niedobrze mi, jak widzę te moje ogromne uda, coś z tym trzeba zrobić i już.
    Raaany jak pada śnieg za oknem. Istna zawieja. A ja oczywiście nie wzięłam czapki, bo nie uwierzyłam w ten napływ arktycznego powietrza, chociaż TVN24 ostrzegało
    No ale nic to. Dzisiaj wracam do domu około 20:30 i przy odrobinie szczęścia nic nie zjem po powrocie zamykając w ten sposób bilans na plus. Na plus dla diety oczywiście

    Buttermilku, tak na koniec, żeby nie przynudzać, to tak się mówi, że odległość nie powinna mieć znaczenia, jak się bardzo chce, bla bla. Ale jednak jak masz klub blisko, to większe szanse, że tam zajdziesz. Jak ja przez miesiąc nosiłam ze sobą ubranie do ćwiczeń, żeby wstąpić do klubu zaraz po zajęciach, to byłam niezadowolona, bo wiadomo, że torba ciężka i wypchana itd. Więc ja rozumiem. No i sama staram się teraz siebie namówić do ćwiczeń w domu, przynajmniej na brzuch i nogi. Zobaczymy. Dzisiaj mam w-f, więc problem ćwiczeń w domu odpada

  2. #932
    Awatar buttermilk
    buttermilk jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    22-08-2005
    Posty
    6,995

    Domyślnie

    No, ja sobie wlasnie postanowilam ze skoro do klubu mi nie po drodze to zabiore sie za cwiczenia domowe... i wszystko jest ok do momentu gdy do domu juz przyjde, wtedy okazuje sie ze jest milion innych rzeczy do zrobienia, albo inne wymowki... Prawda jest taka ze nienawidze cwiczyc i tyle. A zapalu wykrzesac nie umiem...
    Dobrze, ze chociaz ten wf masz, korzystaj poki musisz
    buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019

    It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
    It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.

  3. #933
    Awatar buttermilk
    buttermilk jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    22-08-2005
    Posty
    6,995

    Domyślnie

    Bianus, zycze Ci duzo zdrowka oraz wspanialych Swiat! no i zebys czesciej wpadala na forum bo mi Cie brakuje...
    buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019

    It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
    It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.

  4. #934
    Awatar buttermilk
    buttermilk jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    22-08-2005
    Posty
    6,995

    Domyślnie

    Bianus, cudownego Nowego Roku Ci zycze! I nadal czekam niecierpliwie...
    buttermilkowe wzloty i upadki - Część 1 - Grupy Wsparcia Dieta.pl tu bylam:http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=60019

    It's not why you're running, it's where you're going. It's not what you're dreaming, but what you're going to do.
    It's not where you're born, it's where you belong. It's not how weak but what will make you strong.

  5. #935
    bianca6 Guest

    Domyślnie

    No dobra, wstyd straszny; wstyd ten trwa i trwa, i dopiero dzisiaj przemogłam się, żeby tu wrócić. Głupota ludzka (tj. moja) nie zna granic, naprawdę. Ważyłam 70 kilo. Matko, jakie to było piękne. Teraz aż trudno uwierzyć, że mogłam osiągnąć taką wagę. Może przyszła mi zbyt łatwo? Bo tak mi się właśnie wydaje, że jak już wskoczyłam na tory diety, to szło prosto. Najgorsze jest to cierpienie, te obsesyjne myśli o sobie i o tym, jak się fatalnie wygląda, kiedy jest się tłustym (czyli teraz). Najgorsze jest to, że ja znowu nie potrafię sobie wyobrazić, że mogę być chudsza niż teraz. A przecież mogę... Czasem patrzę na swoje nogi i widzi mi się, że z nich nie da się nic okroić i wątpię w dietę, no ale potem widzę siebie całą w lustrze i złudzenie mija. Myślenie otyłego człowieka to naprawdę niezbadane tereny. No ale kończę te wynudzenia, bo znając moję zapędy eseistyczne, wydałabym zaraz feletion, conajmniej.
    Do rzeczy. Wróciło moje ukochane 15 kilo. Napchałam się po szwy i zobaczyłam na wadze 86 kilo. Boże, myślałam, że się rozpłaczę. Najgorsze jest to, że te kilosy wracają nocą albo jakoś chyłkiem i, ja przynajmniej, ich nie zauważam. Potem widzę 3 kilo więcej i myślę, że zgubię jutro, a potem nagle jest już 10 więcej, skokowo. I kiedy wróci cała reszta wygnańców, siadam i liczę, ile zajmie mi zgubienie 15 kilo, czyli, optymistycznie, 15 tygodni i płakać się chce. I znowu trzeba nakupić ogromnych spodni, z których większość zatrzymuje się na kolanach, kozaki nagle się nie dopinają, wszystko się trzęsie. Nie mówiąc już o kondycji. Wcześniej pisałam, że na aerobiku czuję się jak naoliwiona maszynka. Trzeba założyć nogę na głowę, zakładam, trzeba stać na jednej ręce, stoję. A teraz podbiegnięcie do autobusu to misja życia. Żenada, co za wstyd. Znowu jestem cicha, nic nie mówię w towarzystwie, bo przecież jak chlapnę coś głupiego, wszyscy pomyślą "co ten grubas bredzi". Prawda to, czy nieprawda, nie sprawdzam, ale tak się właśnie czuję.
    Dwa tygodnie temu zaskoczyłam i schudłam 3 kilo. Znowu był ten dietowy flow. Ale nieostrożnie zjadłam coś w weekend i minęło, przybył za to jeden kilogram. Dobre jest jednak to, że już drugi miesiąc ćwiczę. Najpierw miesiąc chodziłam na bieżnię, teraz chodzę na aerobik. Powoli zastane mięśnie budzą się do ruchu, tłuszcz na razie dzielnie siedzi na miejscu, bo niestety wciąż jem za dużo. Ale mam nadzieję, że jeszcze dwa takie listy jak ten i znowu zaskoczę.
    Doceniam to, jak wszyscy mnie tu wspierali. Obawiam się jednak, że tym razem wszyscy się wkurzą, bo ile razy można opowiadać o wilku. W końcu nikt nie wierzy, że wilk przyszedł. Tak, czy inaczej, muszę wreszcie schudnąć. Dla siebie i dla mojego zdrowia. Mam 21 lat. Kiedy, jak nie teraz? Kiedy życie już mi minie? Dość już go minęło.

  6. #936
    Cauchy jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    10-12-2005
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    223

    Domyślnie

    Bianeczko kochana!

    Jak się strasznie ucieszyłam, jak zobaczyłam Twojego posta u siebie, to nawet nie wiesz . Oczywiście nie cieszy mnie, że kilogramy Ci wróciły, rozumiesz to chyba doskonale.. ale dobrze mieć tu kogoś tak dobrze znajomego z dawnych czasów, nie?

    Doskonale rozumiem o czym piszesz, zresztą zajrzałaś do mnie, to wiesz.. wróciło do mnie wszystko, co z takim wysiłkiem zrzuciłam dwa lata temu i ja też jakoś nie zauważyłam kiedy to się stało. Nie dostrzegłam tych drobnych 38 kilogramów wracających skokowo, jak to ładnie ujęłaś.. eh!

    Nic to. Ważne, że znów próbujemy, oby nauczone doświadczeniem.. pomyśl sobie kochana, że inni mają gorzej, bo nadrobili nie 15 a 38 . Bierz się za siebie póki czas, życie mija i nie warto go marnować na użalanie się nad swoją wagą i dziwienie się, że kondycja jakaś taka beznadziejna .

    Z aerobikiem super sama bym pochodziła gdzieś, ale się wstydzę zwyczajnie. Kiedyś się przemogę, ale póki co nie ma bata. Trudno. Poprzednio się udało schudnąć, to myślę, że i tym razem się uda. Chociaż nie mam złudzeń co do tego, że na pewno tym razem potrwa to dłużej.. co zrobić .

    Mamy jasno określony cel, dążymy do niego i tym razem nie tylko do niego dotrzemy, ale też pozostaniemy w tamtym miejscu już na zawsze, tak? Tak!

    Nie poddawaj się nigdy więcej i zostań na forum, ja się na pewno na Ciebie nie wkurzę i będę wspierać póki mi starczy sił, zobaczysz!

    Bądź dzielna i nie zostawiaj nas tutaj, a tym bardziej mnie nie zostawiaj

    Pozdrawiam cieplutko!
    C.
    A do mnie TĘDY - walczę od nowa.

  7. #937
    tagotta Guest

    Domyślnie

    Biaaanka! No kogo ja widze Ale mi sie morda ucieszyla

    Do dupy to wszystko z naszym odchudzaniem. Widzisz - ja przytylam moze z 3 kg od mojej najchudszej wagi i wiem, ze to, ze TYLKO 3, to glownie dzieki temu, ze siedze tu na forum niemal codziennie i mnie to mobilizuje. Zaczelam juz pisac dzien w dzien co jem, liczyc, notowac...wiesz...zeby sie trzymac. No i niestety....od dwoch lat czlowiek jest na diecie.....chyba akurat przechodze kryzys, ze ile mozna..... ...no ale jak trzeba to trzeba. Jak sie czlek nie umie pilnowac i zyc normalnie, to musi zapisywac, spowiadac sie i odmawiac sobie tysiaca rzeczy
    Rewelacyjnie, ze uprawiasz sport....widzisz...u mnie w to wlasnie najtrudniej sie wbic.
    Trzymam za Ciebie kciukasy! Ty jestes twardziel....pamietam przeciez

  8. #938
    bianca6 Guest

    Domyślnie

    No witam, witam. Samo mi się dzisiaj tak wcześnie (świtem bladym) obudziło Rodzina nawet o stres egzaminacyjny zaczęła podejrzewać. No ale nic z tych rzeczy Niemniej jednak, przyszłam i odpisuję.
    Cauchy, dzięki Ja też się wstydzę chodzić na aerobik, dlatego najpierw chodziłam na siłownię, żeby się nie zasapać na śmierć na pierwszych zajęciach. Teraz już jest ok, choć oczywiście wciąż wydaje mi się, że wszyscy się na mnie gapią z politowaniem (choć racjonalnie rzecz ujmując, pewnie tego nie robią ) Ale słuchaj, Ty przecież rowerujesz, to też super! Ani się obejrzysz, a będziesz śmigać na jakich ćwiczeniach chcesz.
    Tagotta, jak miło, że wpadłaś (znów)! No ja oczywiście wykombinowałam, że po co mam siedzieć na forum, skoro można jeść w spokoju, bez opieprzu Cóż za logika zaćmionego umysłu. Dieta jest na całe życie. Stety czy niestety i jak się o tym zapomni, to kanał. Dobrze, że chociaż Ty się tak dzielnie trzymasz!

    Dżizus jak jest wcześnie. Mózg mi się jeszcze nie obudził. Ja jestem typowa sowa. Najłatwiej jest mi się uczyć od 23 i spać do 12, ćwiczyć też wolę wieczorem.
    A z innej beczki; zaczęłam chodzić na siłownię i teraz na aerobik żeby zacząć chociaż udawać dietę, a poza tym, żeby nie zamienić się w staruszkę z tramwaju, która kroku nie może zrobić i chodzi zgarbiona. Bo ja święcie wierzę, że można uniknąć takiej okropnej starości, jeśli się człowiek ruszy od czasu do czasu. A faktem jest, że nie pamiętam, kiedy ostatnio ruszałam czymkolwiek. Znowu łażenie na zakupy wykańcza po 2 godzinach (poza wymęczeniem psychicznym, oczywiście), stanie przez godzinę to udręka dla pleców itd. itp. No to skoro ja już dziś mam 60 lat, to co będzie za lat 10? No i taka perspektywa zmusiła mnie do zagryzienia zębów i machania nogą. Oczywiście było ciężko. Już zdecydowanie nie potrafię biec bez przerw. Ale z każdym dniem (i to dosłownie) jest lepiej. A poza tym przeczytałam, że osoby, które ćwiczą z wizją zdrowia, ćwiczą dłużej i lepiej niż ci, co ćwiczą z myślą schudnięcia. I znowu kwestia nastawienia. Niesamowite...

    A jak już mam taką wenę, to napiszę, że niesamowitym jest również to, jak się zmienia postawa grubasa, kiedy chudnie. Tak, jakbym dopiero teraz to zauważyła, kiedy jestem gruba po raz drugi. Chodzi się pokracznie a kręgosłup wygina się do przodu. Jakie to zdrowe! A z jeszcze ciekawszych wieści, to tym razem przytyłam tak szybko, że aż moje stawy kolanowe się zdziwiły, czasem czuję to ich zdziwienie. No nie ma to jak być 21-letnią kaleką. I sama sobie to zrobiłam. Pięknie.

    Wczoraj oglądałam moje chude zdjęcia. Chyba wrzucę je na pulpit. Jest tam już moja wizualizowana sylwetka z wagą docelową. Tym razem batalia trwa do końca. Chociażby ze względów zdrowotnych....

    Dobra, dość ględzenia. Muszę iść się uczyć. Ale ględzę dlatego, że długo nie gadałam. Wygadam się, rozładuję frustrację i już nie będę przynudzać, obiecuję

  9. #939
    Cauchy jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    10-12-2005
    Mieszka w
    Kraków
    Posty
    223

    Domyślnie

    Nie przynudzasz nic a nic .

    Zgadzam się z Tobą, też mi się wydaje, że zdrowszy tryb życia i dużo ruchu przedłuży moją sprawność. W sumie to straszne, mamy obie nieco ponad dwudziestkę i już myślimy o byciu niedołężnymi staruszkami . Dość dość..

    No mnie ostatnio moja kondycja przerażała, cokolwiek musiałam zrobić, już po chwili byłam zmęczona, a ból pleców jest nieznośny . A teraz sobie jeżdżę i też widzę powolutku poprawę, a to cieszy, że człowiek może znów coraz więcej rzeczy robić bez trudu.. jeszcze długa droga przede mną, ale co tam, trzeba i już.
    Tym razem do diety też mocno popchnęły mnie względy zdrowotne, bo niedawno na przykładzie bliskiego otoczenia przekonałam się do czego prowadzi otyłość. A ja nie znoszę lekarzy i szpitala, toteż jeśli tylko mogę się uchronić przed wylądowaniem tam za kilka(naście) lat z problemami stawów, kręgosłupa, wątroby i bóg wie czego jeszcze, to z chęcią się pomęczę..

    Jak schudnę do ludzkich rozmiarów, to może się przełamię i gdzieś zapiszę.. a najbardziej to mi się marzy basen, ale jak sobie wyobrażam siebie w kostiumie to... wiadomo .

    Dietuj dzielnie i pisz dużo
    Buziaki, C.
    A do mnie TĘDY - walczę od nowa.

  10. #940
    tagotta Guest

    Domyślnie

    Potwierdzam. Jakis czas temu nagle mnie oswiecilo, ze jesli nie dla figury, to przeciez dla zdrowia. Co z tego, ze zmeczona dieta sie nazre w nocy makaronu i bede zadowolona z siebie, ze na chwile zrobilam to na co mam ochote.....
    To mi ostatnimi czasy dalo duzego kopa...ze waga swoja droga, a obciazona watraoba i inne organy to inna sprawa.
    Dobrze, ze mi przypomnialas, bo ostatnio mi ciezko myslec o diecie...a tak to chociaz jakas maly motywator

    a tak z innej beczki, to jak tam studiowanie?

Strona 94 z 100 PierwszyPierwszy ... 44 84 92 93 94 95 96 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •