Ech sama, opuszczona... A dietowo leżę i kwiczę. Trzy dni poszło się chrzanić. Może jutro zdziałam coś mało kalorycznego, ale o ćwiczeniach nie ma mowy, bo niby gdzie? Mogę biegać dookoła domu u babci. Może pobiegam, ale to wątpliwe... Ech, płakać się chce. Brak aerobiku działa tak, że rzucam się na jedzenie, na które ostatnio prychałam z niesmakiem. Help wanted!